EvaPobudka o 7.00, szybkie śniadanko i o 8.00 ruszyliśmy błękitkiem w krótką trasę.
Po 5 minutach jazdy zaparkowaliśmy wzdłuż drogi.
Ścieżkę na dół wskazywały druty wysokiego napięcia.
Po drodze minęliśmy transformator i samotnie wylądowaliśmy na plaży.
Przy każdej większej "uvali", do której można się dostać z lądu w miarę normalny sposób,
ktoś zbudował domek, konobę lub przynajmniej jakiś składzik.
Plaży dziewiczych jest jak na lekarstwo. I myślę, że gdyby nie transformator i linia wysokiego napięcia,
to i tu pewnie ktoś by coś postawił...
A to moja ulubiona plaża
Dlaczego ta? Woda jest tu bardzo przejrzysta.
Wzdłuż linii brzegowej stosunkowo płytko znajduje się wiele skałek, a obok nich sporo rybek
Zdjęcia z kamery podwodnej wychodzą tutaj zawsze najbardziej kolorowo, rzekłbym "rajsko".
Jedyny minus to powrót na górę do auta.
Skończyliśmy plażowanie koło 12.00.
Naszemu mozolnemu powrotowi do auta towarzyszył lejący się z nieba żar.
Ostro pod górę...
... ale warto było
* * *
Chwila oddechu w apartamencie i ruszylismy do Jelsy, do restauracji Turan.
To ta chwalona przez Makłowicza.
Makrela z warzywami i ziemniakami z blitwą.
Wcześniej obowiązkowo zupa rybna.
Pycha
Na koniec dnia kąpiel o zachodzie słońca.
Podjechaliśmy do zatoki Zencisce.
Parking był pusty. Plaża też.
Zaliczyliśmy szybką kąpiel w nagrzanym po całym dniu Jadranie.
Wieczorne plażowanie zakończyliśmy skokami do wody.