29 stycznia (sobota) - Powrót do domu
Niestety nadszedł ten dzień...
Te sześć narciarskich dni minęło zdecydowanie zbyt szybko. Dla mnie i dla mojego męża to był pierwszy "poważny" wyjazd na deski. Bardzo nam się spodobało i na pewno będziemy chcieli pojechać znowu, ale myślę, że tym razem w Dolomity. Chętnie porównam trasy, infrastrukturę, atmosferę i... pogodę. Co do tej ostatniej to podejrzewam, że Włochy będą mieć plusa.
Na pewno nie mogę powiedzieć nic złego o Austriakach (z którymi mieliśmy jednak mały kontakt). Nasza gospodyni była dla nas bardzo sympatyczna.
No może bym miała jedno zastrzeżenie...
Mieliśmy opuścić apartament do 12:00. Tymczasem o 10:30 pukanie do drzwi i pytanie, kiedy wyjedziemy?
Lekka konsternacja: mamy przecież jeszcze sporo czasu... Okazało się, że nowi goście przyjeżdżają za pół godziny i dobrze by było, gdyby nas już nie było. (A dodam, że był to jedyny dzień na całym wyjeździe, kiedy nie musieliśmy się zrywać o po 7:00
).
Dziwna sprawa, bo przyjeżdżać można niby od 14:00. Gdybyśmy wiedzieli, że istnieje możliwość negocjacji godziny przyjazdu, tydzień temu bylibyśmy tu rano i znając siebie i mojego męża
pomaszerowalibyśmy na stok
Zawsze to jeden dzień jeżdżenia więcej
No ale dobra, pozbieraliśmy się szybciej. Kto był z nami we Vratnej (na Cromaniackim wyskoku), wie, ile maneli ze sobą zabieramy
Dzięki temu przynajmniej wyjechaliśmy godzinę wcześniej niż planowaliśmy.
Jeszcze tylko ostatnie zakupy w Billi i w drogę. Opisu trasy Wam oszczędzę, bo była długa, niezbyt pasjonująca i męcząca. Wracaliśmy tędy samędy
z jedną małą różnicą - zamiast przez Mikulov jechaliśmy przez Znojmo. Tak nam się jakoś pojechało
W domu byliśmy przed północą.
I tak skończyły się nasze bardzo krótkie, narciarskie wakacje.
Mały suplemencik do relacji - zdjęcia jeszcze niepublikowane, z różnych ośrodków, tak dla porównania
1. Zillertal Arena, część Zell:
2. Königsleiten:
Free ride. To dopiero musi być szaleństwo
:
3. Hochfügen:
4. Penken (a właściwie Horberg) - Devil's Run:
5. Rastkogel (górna część Penken, po wjeździe 150-osobowym wagonikiem); tzw. trasa widokowa:
6. Ahorn:
7. Hintertux:
I... "To już jest koniec, nie ma już nic...", jakby zaśpiewał pewien śpiewający lekarz neurolog
Dziękujemy Wam pięknie za uwagę
Pozdrav