Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

W Polsce już nie jeździmy, czyli narciarska relacja na 78%

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 11.02.2011 07:07

zawodowiec napisał(a):Łomatkoicórko... przeca to normalne białe piwo, pszeniczniakiem też zwane :lol: Też je lubię!


Nie doczytałam wcześniej, ale to rzeczywiście było po prostu Weizenbier :)

zawodowiec napisał(a):Może się z bunga bunga pomyliło... też na B :lol:


A co to bunga bunga? 8O
:lol:

zawodowiec napisał(a):O kaskach nikt nie słyszał, carvingi mieli nieliczni. Teraz jest inna epoka. Może kiedyś w sprzyjających okolicznościach do tego wrócimy. A na razie będę Was czytał dalej :D


To jest jak z jazdą na rowerze :)
Też kiedys jeździłam na prostych deskach, kwestia przyzwyczajenia i innego balansu ciałem i już :)
Zostało nam jeszcze kilka dni do opisania, więc fajnie że jesteś ;)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.02.2011 09:44

Witaj, Kamil! Dawno Cię nie widziałam. Widocznie wciągnęło Cię małżeńskie życie :wink: :D

Cieszę się, że nasza relacja też Cię wciągnęła, chociaż troszkę :wink:
I mam nadzieję, że zostaniesz przy monitorze do końca (jeszcze tylko dwa dni zostały do opisania...), mimo że nie będzie takich atrakcji jak bunga bunga :lol:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 11.02.2011 13:21

Roxi napisał(a):A co to bunga bunga? 8O
:lol:

Ulubiony sport prezydenta Włoch, co się nazywa też na B zresztą :D

maslinka napisał(a):mimo że nie będzie takich atrakcji jak bunga bunga :lol:

Wystarczy że były u Fatamorgany na Kanarach :lol: Za to tu niedługo będzie 78% alkoholu...
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.02.2011 13:34

zawodowiec napisał(a):Wystarczy że były u Fatamorgany na Kanarach :lol: Za to tu niedługo będzie 78% alkoholu...

Gdybyśmy wypiły 78% napój alkoholowy, to pewnie nie pisałabym teraz tego zdania :wink:

Pudło, nie chodzi o alkoholowe procenty :wink:

(A Wy tylko o jednym :wink: :lol:)
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 11.02.2011 13:49

Wiem, ale żeby po czymś takim zjechać to bym chyba musiał najpierw łyknąć takiego napoju!
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 11.02.2011 13:56

Tak sobie oglądam i podziwiam !
"Nienarciarz" jestem ! :)


To zostało Wam już tylko 6

Pozdrawiam.
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 11.02.2011 14:11

Dokładnie tak jak pokazali na tym filmiku wyglądał mój pierwszy zjazd Harakiri trzy lata temu :lol:

Jak już mi narta uciekła i walnęłam na tyłek, to nie mogłam się zatrzymać. Oczywiście pogubiłam narty i kijki... nie kijki sama wyrzuciałam żeby sobie oczu nie wydłubać :twisted:
Glownym problemem było to, żeby obrócić się w kierunki jazdy, bo dużą część trasy zjechałam głową w doł :lol:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 11.02.2011 14:29

Robi wrażenie.
Dla mnie najgorszy był zjazd z góry Nosala, z krzesełka. Zero świeżego śniegu, totalnie oblodzone, a ja na tępych i za długich dechach. Część zjechałem normalnie i część na tyłku bo ze 2 razy się wyglebiłem. Dobrze że sobie tą przyjemność zostawiłem na koniec dnia, bo po niej miałem już dosyć :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.02.2011 14:32

Fajny filmik.
Oczywiście nie oddaje stromizny, ale widać po narciarzach, którzy upadli, że żartów i mozliwości powstania na nogi nie ma. :)

78% to około 38 stopni, więc o dwa trzy stopnie więcej niż zeskok skoczni narciarskiej. Nieprzyjemne nachylenie :wink:

Pozdrawiam.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.02.2011 14:34

Pora wyjaśnić zagadkę tajemniczych (mniej lub bardziej :wink:) 78%... :D

27 stycznia (czwartek) - Część pierwsza: Ponownie Penken

Wracamy do ośrodka, w którym byliśmy w poniedziałek, czyli do Penken.
(Dla przypomnienia mapa Zillertal 3000, czyli m.in. ośrodków Penken, Rastkogel i Ahorn, bo te akurat dzisiaj będą nas interesować.)
Mamy tam przecież coś do zrobienia. Chodzi oczywiście o zjazd najbardziej stromą trasą w Austrii, czyli słynnym Harakiri.

78% to nic innego jak średnie nachylenie stoku na całej czarnej trasie nr 18. Z tym, że w najbardziej stromych miejscach, na tzw. "ściance" jest tam 100%, a nawet i więcej.

Nachylenie podaje się oczywiście również w stopniach. (100% to 45 stopni.) Sądzę, że w niektórych momentach mogło być nawet i 60 stopni.

(Pewnie zaraz zacznie się dyskusja, czy 100% to 45 stopni czy 90 stopni :wink:)

W każdym razie "ścianka" jest podobno bardziej stroma niż zeskok skoczni narciarskiej.

Zdjęcia nie oddadzą tego nachylenia. Trzeba to zobaczyć i przeżyć na własnej skórze, poczuć jak ona cierpnie na całym ciele, a potem odważyć się i ruszyć w dół... No może nie w dół, bo mało kto zjeżdża w dół na Harakiri, raczej w bok, czyli w poprzek stoku :wink:

Podobno każdy zjazd, nie ważne jak, byle na nartach :wink:, jest wielkim sukcesem. I muszę się tu pochwalić, że udał mi się ten wyczyn :D

Zjechałam na nartach i na nogach, nie na innej części ciała, z czego jestem bardzo dumna :D

Ale po kolei. Żeby dostać się na Penken, tym razem korzystamy z kolejki gondolowej Penkenbahn. Jazda małym wagonikiem zawieszonym wysoko (ok. 100 metrów) nad miastem jest sporym przeżyciem.

Tego zdjęcia też nie oddadzą (zwłaszcza, że szyby były porysowane), ale spróbujmy:

Obrazek

Obrazek

Rano, tradycyjnie, pochmurno. Ale może to i lepiej, będzie nam mniej gorąco podczas zjazdu na Harakiri :wink:

Zanim pojedziemy zmierzyć się z naszym przeznaczeniem (:wink:), trenujemy na innej czarnej trasie - "siedemnastce", czyli Devil's Run.

A potem obowiązkowa sesja zdjęciowa przed tablicą z ostrzeżeniem:

Obrazek

Żeby nie było, że nie wiemy, na co się piszemy :wink:

Pojechaliśmy w trójkę, z moim mężem i z mężem Roxi. Sama Roxi "zaliczyła" Harakiri 2 lata temu i stwierdziła, że raz wystarczy :wink:
Umówiliśmy się, że zjeżdżamy po kolei, tak, żeby mieć swobodę jazdy od prawej do lewej i nie czuć na plecach czyjegoś oddechu :wink:

Na pierwszy ogień poszedł mój Ł.:

Obrazek

Szło mu całkiem nieźle, aż w końcu... usiadł. Po prostu stok mu się skończył :wink:

Siedzi i siedzi, więc stwierdziłam, że mogę już zacząć zjeżdżać, bo inaczej postoję sobie na górze z pół godziny. Dojechałam (jakby to ładnie powiedzieć językiem "górskich łazików", do których lubię się nieśmiało zaliczać: trawersując stok :lol:) do miejsca, gdzie z boku trasy siedział mój mąż.
- Aga, siadaj, siadaj, dalej nie dasz rady - mówi do mnie.

Ale ja twarda jestem. Zsunęłam się odrobinę w najbardziej pionowym miejscu, jakie w życiu widziałam, a następnie wykonałam heroiczny wysiłek (przede wszystkim psychiczny!) i odwróciłam się w drugą stronę. Potem już jakoś poszło i mogłam odetchnąć.

Hurrra! Udało się! Pokonałam najbardziej stromy odcinek harakiri! :D :D :D

Wybaczcie, że się tak chwalę swoim sukcesem, ale było to dla mnie wielkie przeżycie i osiągnięcie :wink: :D

Odwróciłam się, żeby zobaczyć jak pójdzie W. - mężowi Roxi. Niestety zobaczyłam już tylko toczącą się w dół "kulę śnieżną" gubiącą po drodze narty i kijki :wink:

O dziwo stało się tak, że W. jeżdżący najlepiej z nas wszystkich, chciał zjechać "ładnie". No i zjechał ładnie, metodą kuli śnieżnej :wink: :lol: Ale jak mówiła moja matematyczka z liceum: "Każdy sposób dobry, jest dobry" :lol:

Tutaj trochę widać koniec "lotu" śnieżnej kuli :wink::

Obrazek

Po Harakiri trzeba trochę odsapnąć. Odpoczywać będziemy w kolejce linowej 150er-Tux:

Obrazek

Nazwa kolejki oznacza liczbę ludzi, która się do niej mieści.

Po wjechaniu kolejką znaleźliśmy się w ośrodku Rastkogel:

Obrazek

i zjechaliśmy czerwoną trasą nr 16 do... baru :D:

Obrazek

Harakiri widziane z ławeczki przed knajpką (to ten stok po lewej :D):

Obrazek

Pogoda, tradycyjnie, zaczęła się poprawiać:

Obrazek

Pojechaliśmy jeszcze pozjeżdżać sobie slalomem :D:

Obrazek

po czym zaczęliśmy zmierzać w kierunku górnej stacji Penkenbahn.
Chcieliśmy jeszcze dzisiaj odwiedzić jeden ciekawy ośrodek, znajdujący się naprzeciwko Ahorn.

Ale o tym, co ciekawego zobaczyliśmy w Ahornie, w następnym odcinku :D
Oj, był to zdecydowanie dzień pełen wrażeń! :D :D :D

:papa:
Ostatnio edytowano 23.02.2012 20:03 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.02.2011 14:48

maslinka napisał(a):78% to nic innego jak średnie nachylenie stoku na całej czarnej trasie nr 18. Z tym, że w najbardziej stromych miejscach, na tzw. "ściance" jest tam 100%, a nawet i więcej.


dla porównania śrenie nachylenie Golgoty w Szczyrku to 29% - jest różnica! :)

maslinka napisał(a):Nachylenie podaje się oczywiście również w stopniach. (100% to 45 stopni.) Sądzę, że w niektórych momentach mogło być nawet i 60 stopni.


Czyli mozna fiknąć nad dziobami własnych nart :wink:

maslinka napisał(a):(Pewnie zaraz zacznie się dyskusja, czy 100% to 45 stopni czy 90 stopni :wink:)


Procent nachylenia to tangens kąta x 100%, lub obrazowo stosunek odcinka poziomego do przewyższenia.
w przypadku 45 stopni mamy tyle przed siebie ile pod górę, czyli w budownictwie nachylenie 1:1 (jeden do jeden) czyli 100%. Czyli robiąc metrowy krok do przodu obniżamy się lub podnosimy o jeden metr. W paktyce lecimy na "pysk" :wink:

Tangens kąta 90 stopni nie istnieje - inaczej mówiąc jest to nieskończona przepaść :)

Zapoczątkowałem wywołaną dyskusję :wink:
Ostatnio edytowano 11.02.2011 14:51 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 11.02.2011 14:51

W tym roku było zdecydowanie mniej ostrzeżeń przed Harakiri, trzy lata temu wyglądało to tak:

Obrazek

W. stwierdził, że on kozak jest i jak już tyle razy jeździł to i teraz da radę. Wyjechałam trochę z boku Harakiri i zdążyłam zobaczyć jak ktoś robi ładne dwa szusy i nagle łłłuuuup... od razu wiedziałam, że to W. :lol:

Reszta dnia minęła już spokojnie, no poza slalomem, który też był atrakcją. Strasznie wyjeżdżone "rynny" zaraz przy tyczkach. Ciężko było skręcać, ale radość była :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
piotrmks
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 352
Dołączył(a): 02.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrmks » 11.02.2011 16:25

maslinka napisał(a):
piotrmks napisał(a):
FUX napisał(a):Sporo podobienstw do Grazu.


Tak maja te miasta. Takie południowoniemieckie cukiereczki.
Z ciekawostek w Innsbrucku mogę jeszcze polecic Zamek Ambras i Tyrolskie Landmuzeum.
Z tego co pamietam do zamku trzeba przyjechac wczesnie bo ja niestety o 16.00 pocałowałem klamkę. Landmuzeum
to typowe regionalne muzeum ale dla zainteresowanych jest 1-2h zwiedzania. I mozna kupic rózne kolorowe kamyczki.

Wiem, że zamek Ambras wart uwagi. Ale to trzeba zwiedzać w dzień, więc może następnym razem, jak kiedyś przyjedziemy na letnie wakacje w Alpy :)
Wieczorne "zwiedzanie" z założenia było spacerem po starówce, bo też nic innego o tej porze nie miałoby sensu. W dzień woleliśmy jeździć na nartach :)


maslinka--> to propozycja dla FuX-a. My hardcorowi narciarze nie schodzimy ze stoku dopiero jak wyłącza wyciagi. Wtedy niestety zamek juz jest zamkniety.
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 11.02.2011 17:38

piotrmks napisał(a): ...to propozycja dla FuX-a. My hardcorowi narciarze nie schodzimy ze stoku dopiero jak wyłącza wyciagi. Wtedy niestety zamek juz jest zamkniety.

Znam paru hardcorow, których z honorami śmiglowcem wozili... :wink:
Kolanka klęknęły... :roll:
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3886
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 11.02.2011 21:52

FUX napisał(a):
piotrmks napisał(a): ...to propozycja dla FuX-a. My hardcorowi narciarze nie schodzimy ze stoku dopiero jak wyłącza wyciagi. Wtedy niestety zamek juz jest zamkniety.

Znam paru hardcorow, których z honorami śmiglowcem wozili... :wink:
Kolanka klęknęły... :roll:


... może nie jesteśmy hardcorowcami, ale również często zdarza nam się zjeżdżać do bólu...:D
Tylko raz mieliśmy problem z synem, przeskoczył wówczas samego siebie...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
W Polsce już nie jeździmy, czyli narciarska relacja na 78% - strona 16
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone