napisał(a) Roxi » 02.02.2011 08:42
woka napisał(a):Dobrze odczytałem .... Roxi na zdrowiu podupadła
( pewnie piwa nie piła i się pomściło)
Oj podupadła, dziś od rana tylko 38,5, wczoraj wieczorem było gorzej. Lekarz powiedział, że to naszczęscie nie grypa
Ale dam radę coś tam naskrobać i wkleić parę fotek, popijając w tym czasie herbatkę z sokiem malinowym
Co do szusowania na Penken, to pogoda rzeczywiście nas nie rozpieściła tego dnia.
Około 6 rano przebudziłam się w poszukiwaniu gwiazdki na niebie...
Ale niestety gwiazdki ani widu ani słychu
Pozbieraliśmy się i obraliśmy kierunek Mayrhofen.
Na początku jeździło się fatalnie, bardzo szybko porobiły się muldy, co dla mojego kolana jest najgorszą rzeczą na nartach. Już po pierwszych zdjazdach wiedziałam, że bez opuchlizny się nie obejdzie
Kilka ostatnich zjazdów zaliczyliśmy na czarnej 17 i to było to
Mało ludzi, mało muld...
Szaleństwo
W końcu wybiła godzina zjazdu na parking, jak pisała maslinka, zdecydowaliśmy się na zjazd gondolką.
Wróciliśmy wcześniej z nartowania, więc wieczór trzeba jakoś wykorzystać.
Zjechaliśmy do Zell, pokręciliśmy się trochę po miasteczku i trafiliśmy do sympatycznej pizzeri.
Oczywiście nie obyło się bez żłopania piwska
A w pizzeri najbardziej podobała nam się toaleta....
Powrót na Gerlosberg i łóżeczko... przecież jutro znowu pobudka o 7
Ostatnio edytowano 26.02.2013 08:19 przez
Roxi, łącznie edytowano 1 raz