Do Kambodży można się dostać pociągiem (do granicy) lub autobusem, ale w każdym przypadku granicę trzeba przekroczyć pieszo, a potem szukać kolejnych środków lokomocji. Biorąc pod uwagę, że i tak pracowicie spędzamy czas, wybraliśmy transfer droższy, ale szybszy i mniej męczący.
Linia Air Asia dowiozła nas punktualnie.
Widząc kolejkę po wizy cieszyliśmy się, że zrobiliśmy je w domu on-line. Procedura jest prosta, trzeba przygotować zdjęcie w odpowiednim formacie i skan paszportu. Koszt 30$+ 6$. Aplikację wysłałam po południu, a na rano już dokumenty były na mejlu. Na stronę kambodżańską najlepiej wchodzić przez polskie msz, słyszałam o wyłudzeniach.
Na lotnisku wymieniliśmy trochę kasy; jak się później okazało spokojnie można płacić w $$, które są druga oficjalną walutą. I tu, i w Tajlandii są bankomaty. Ale o ile w Tajlandii, w zależności od banku, można liczyć na wymianę bez prowizji, to w Kambodży już nie; prowizja była stała, niezależnie od wymienianej kwoty.
Na dojazd do Battambang wynajęliśmy busa, podróż trwała 2 godziny. Do miasta nie zagląda zbyt wielu turystów. W relacjach, które przeczytałam powtarzała się opinia, że nie ma tu nic ciekawego. Nie jest to prawdą. W okolicy jest kilka atrakcji, które pokażę, a największą wartością jest możliwość zobaczenia jak toczy się życie w takiej mieścinie.
Pensjonat The Blue Guest House, który wybrałam był częścią miejscowego folkloru. W dobrej lokalizacji, tanio, zgodnie z opisem na Bookingu. Gratis mrówki, szczotki do zębów i jeden mało używany grzebień na parę
Konkretną niedogodnością był fakt, że ściany bez żadnej izolacji bardzo się nagrzewały i klima nie „wyrabiała”. Z oszczędności, po opuszczeniu przez nas pokoju, pan wyłączał prąd i wracaliśmy do piekarnika. Więcej niż dwa dni trudno by było wytrzymać.
Idziemy poszukać jedzenia, bo koło godziny 21 miasto zasypia. Stragany uliczne nie zrobiły na nas dobrego wrażenia, nie można tego porównywać z tym co widzieliśmy w Chiang Mai.
Zresztą chcieliśmy gdzieś usiąść i napić się Angkoru. Niedaleko hotelu jest dość przyzwoita knajpa, jedliśmy w niej wszystkie posiłki.
W centrum miasta znajduje się wysypisko śmieci, uprzątane jest w nocy