Witam wszystkich!
Na początku chciałem podziękować wszystkim udzielającym się na tym forum, za wskazówki, porady, opisy, relacje i zdjęcia. Wszystko to pozwoliło nam przygotować się do drugiego urlopu w Chorwacji. Pisząć "nam" mam na myśli żonę, dwójkę naszych pociech (9 i 4 lata) i siebie.
Na wstępie kilka podstawowych informacji.
W tym roku zaplanowaliśmy wyjechać gdzieś w ciemno i nocować na kempingu pod namiotem. Ponieważ nie wiedzieliśmy gdzie się zatrzymamy i na ile dni, to zrezygnowaliśmy z dużego namiotu na rzecz kompaktowego, 4 osobowego Quechua 2 seconds.
*** Świetnie sprawdził się "patent" z gwoździami zamiast szpilek - porada wyczytana oczywiście na tym forum. DZIĘKI!
*** Drugą wykorzystaną poradą, było zaplanowanie trasy z Warszawy przez Cieszyn, Brno i Mikulov. Do tej pory jeździliśmy przez Zwardoń na Żlinę i Bratysławę.
*** Trzecią podpowiedzią było zamrożenie butelki wody i włożenie jej do lodówki turystycznej. Po 30h (przez 70% czasu włączone zasilanie) w butelce było 3/4 lodu.
Ja mogę się podzielić z Wami pomysłem ubrania na czas podróży koszulki "oddychającej". Świetna sprawa, komfort w podróży i podczas postoju - szczególnie przy wysokich temperaturach. Przetestowałem po raz pierwszy i był to strzał w dziesiątkę.
Wróćmy jednak do wyprawy.
Wyjazd podzielony był na dwa etapy. Pierwszy etap to dojazd w okolice Zadaru do Razanac, by odebrać dzieciaki od dziadka, który także urlop spędzał pod namiotem. Drugi etap to dojazd w okolice Zivogosce i zatrzymanie się na jednym z kempingów: Boban, Dole, Ciste, Male Ciste... ale nie uprzedzajmy faktów
Na dzień przed wyjazdem otrzymujemy informację, że noc w Razanacu była bardzo wietrzna. Tata musiał przywiązać namiot i wiatę do drzewa. Rano okazało się, że dwie linki były zerwane - tak wiało. Sprawdzam prognozy pogody (w tym wiatru) na trasie i w Chorwacji.
Prognozy wiatru
Strona pokazuje, że w Razanacu wiało z siłą 17 węzłów (czyli ok 32km/h). Prognozy nie są najlepsze. W weekend ma wiać z siłą 28 węzłów (52km/h !!!).
Na miejscu pogoda od dwóch tygodni była niezmienna - bezchmurnie, bezwietrznie, temp. powietrza 36C, temp. wody 26C-29C. To musiało skończyć się wichurą.
Dzień pierwszy - wyjazd
Spakowawszy się dzień wcześniej pozostaje nam jedynie poranna kawa, śniadanie i w drogę. Start zaplanowany na czwartek 22 lipca ok godz. 9-10, by bez większych korków wydostać się z Warszawy (musimy przedostać się na drugi koniec miasta). Udaję się to i bez postoju jedziemy do samej granicy, którą przekraczamy ok godz 15. Na ekspresówce na Cieszyn tankujemy, kupujemy wszystkie winiety (także powrotną na Austrię) i w drogę.
Ruch jest mały, mało także ciężarówek i TIRów. Na spokojnie i przed 18 dojeżdżamy do Mikulova, gdzie jemy obiad w restauracyjce przy przensjonacie. Pozycja obowiązkowa, czyli knedliczki z gulaszem Do wyboru jest oczywiście więcej dań, zarówno gotowych, jak i takich, na które trzeba poczekać. Ogólnie smacznie i nie za drogo. Za posiłek wraz z napojami płacimy ok. 220 koron.
Widok na Mikulov
Z Mikulova mkniemy na Wiedeń, Graz, Zagrzeb i Zadar. Jest godz. 22, a nawigacja pokazuje, że na miejscu będziemy o 2 w nocy. Dobrze się jedzie, zmęczenie nie daje się we znaki, ale przecież nie będziemy po nocy chodzić i hałasować na kempingu. Postanawiamy za jakiś czas zjechać na parking przy stacji benzynowej, zdrzemnąć się trochę i o świcie dojechać do Razanaca. Na miejscu, czyli na kempingu Puntica jesteśmy o godzinie 4. Nadal jest za wcześnie by się rozkładać, więc nie pozostaje nic innego jak zwiedzanie okolicy. Mieścina jest mała, można ją zejść całą w kilkadziesiąt minut. Kilka sklepów, piekarnia, targ owocowo-warzywny, na którym czasami sprzedają także ryby i kilka knajpek z pizzą i lokalnymi przysmakami. Na miejskiej tablicy ogłoszeń znajdujemy informację, że w piątek (czyli dzisiaj) odbędzie się dzień rybaka. Start o 21, "srdele gratis". Super! Pierwszy dzień i już lokalna atrakcja. Tak chyba najlepiej poznaje się odwiedzane miejsce.
Dochodzi odpowiednia godzina, by wkroczyć na kemping i obudzić towarzystwo (czyt. nasze dzieciaki).