Około godziny 10:00 byliśmy już w Dubrowniku. Co prawda czytałem wcześniej na forum, że o tej porze miasteczko może być już zakorkowane i aby nie pchać się z poszukiwaniem miejsca do centrum tylko zaparkować wcześniej, ale jak to się mówi „mądry Polak po szkodzie”. Tak więc mineliśmy wielki podziemny parking na wlocie i wjechaliśmy do samego centrum aby być najbliżej. Po za tym, że jechaliśmy bardzo ciekawym skalnym wąwozikiem tuż przy murach (fotki niżej) to wcale nam się to nie opłaciło. Wpakowaliśmy się w bardzo wąskie uliczki, tam spotkaliśmy inne zagubione pojazdy ogólnie powstał niezły cyrk i cudem udało nam się stamtąd wycofać bez zarysowania auta (kilka porysowanych widzieliśmy) wcześniej kilka razy manewrując to w jedną to w drugą stronę heh wyglądało to dość zabawnie. Dodam, że bardzo mile to wspominam (bo udało nam się wyjść bez szwanku) ale nie polecam tego ani sobie ani nikomu innemu na przyszłość…
Dotarliśmy do podziemnego parkingu na wlocie i tam zostawiliśmy autko.
Zaczynamy wędrówkę chyba już wszystkim znanym korytarzem schodów w dół…
I to chyba już właśnie wtedy zaczęło na nasze nieszczęście padać dość intensywnie. Dłuższy postój w lodziarni przy murach starego miasta (jedna gałka loda wygląda przynajmniej jak 3) i jak się pogoda lekko uspokoiła ruszyliśmy do środka. Niestety nie zwiedzaliśmy murów ze względu na pogodę ale ja osobiście nie żałuję. Miasteczko bardzo ciekawe choć nie zrobiło na mnie osobiście jakiegoś mega wrażenia jak na innych (czytałem różne relacje z Dubrovnika) nie mniej jednak podobało się…
Pogoda jednak nie chciała nam dopisać i musieliśmy się schować w jakimś lokalu aby całkiem nie zmoknąć. Początkowo ciężko było znaleźć miejsce widać większość turystów wybrało tę opcję „przeczekania” ale w końcu się udało. Lokal nie był jakiś specjalny ale za to ceny w menu powalające. Udało nam się zamówić po gorącej zupie i to tyle (talerze wielkości filiżanek do kawy) ale zawsze to coś ciepłego. Pamiętam zabawną sytuacje jak kelner podszedł do nas i licząc na konkretne zamówienie (było nas w zasadzie 8 osób) zapytał mnie: „co podać?” – odpowiedziałem:” tylko zupę”, zapytał: „a coś do picia?” – odpowiedziałem: „no tą zupę” heh wyszło naprawdę zabawnie
Posiedzieliśmy jakieś 30 minut i z myślą, że pogoda się pogoda się poprawiła udaliśmy się zwiedzać miasteczko dalej. Niestety lało więc to raz pod jednym daszkiem to raz pod drugim krok po kroku, powoli przemieszczaliśmy się dalej, aż w końcu patrząc na ciemne zachmurzone niebo padła decyzja, że nie ma sensu i wracamy.
Po dotarciu do podziemnego parkingu nasze drogi się podzieliły gdyż ekipa z drugiego autka była na poziomie -1 parkingu i dość szybko wyjechała w trasę, my natomiast na poziomie -3 i nasz wyjazd trwał bajeczne 45 minut (aż nie spodziewałem się, że tak długo można wyjeżdżać z parkingu). Mnóstwo turystów wybrało tę właśnie porę na wyjazd i powstał w środku mega korek z żółwim tempem. Na wyjeździe poproszono nas tylko o bilet (czy zapłacony) i otworzyli bramę automatycznie, bo wiadomo, że przewidziany czas na wyjazd od zapłaty dawno minął – nie z naszej winy…
Co mnie najbardziej pozytywnie zaskoczyło po wyjeździe to piękna słoneczna pogoda i ani kropelki deszczu na szybie. Wcześniej będąc na starym mieście pytałem o możliwość wjazdu samochodem na górę SRD i ku mojemu zaskoczeniu mówiono mi, że się nie da, a jedynie można kolejką (krótkie zastanowienie – przecież Cromaniacy z forum pisali, że się da…?). Dłuższe zastanowienie i wbijam w GPS miejscowość Bosanka - jesteśmy uratowani. Jedziemy autkiem na górę…
Sam wjazd z początku nie wyglądał zbyt zachęcająco ale wystarczy tylko ruszyć, a później idzie jak z płatka. Widok z góry fantastyczny i mur można zwiedzić przez lunetę za 15kun
...wieczorkiem wstawię zdjęcia i może coś dalej skrobnę...