Dzień 7 - niedziela
wyprawa do Krka i pewna historia - wieśniaków z Polski
sie zapakowaliśmy do samochodów, wraz z butami do pływania, kapeluszami, jedzeniem piciem i innymi niemniej ważnymi sprzętami oraz z pieniądzorami które odgrywaja w takich miejscach znaczącą rolę
ruszyliśmy - oznakowanie jest tak dobre jak u naszych przyjaciół z niemiec
za wejście do parku Krka się płaci a potem za wycieczki dodatkowo jest ich chyba 3 do wyboru my poszlim na łatwiznę i wybralismy najkrótszą na Visovac ale zakupiliśmy ją nie w oficjalnej kasie tylko u pana pewnego którego imienia nie pamiętam
a który zbiera polaków bo jak twierdzi bardzo nas lubi i całkiem nieźle rozmawia po polsku
porozmawialismy sobie trochu pan cós pokazał pokazał nam drogę na wodospady i został - no to myśmy sobie poszli pooglądać i tak szliśmy po drodze pytalismy czy stoja tam jakieś statki polacy odpowiadali że stoją... no to dotarliśmy - dodam może że z górki
i tam pokazalismy jednej pani, która pracuje w parku bilet a pani nam zaczęła tłumaczyć że na Visovac to w innym kierunku
pod górkę biegiem 20 minut, a my do odjazdu mieliśmy 15
pani owa zachowała jednak przytomnośc umysłu i powiedziała że zadzwoni na górę że idziemy.
Nie da się opisać ilości potu, pulsujących mózgoczaszek, odparzonych ramion od noszenia dzieci, bolących nóg i braku tchu. Bieg był niesamowity w upale przecież
na szcżęście pan wyjechał swoim autem po nas kawałek i zabrał naturalnych "opóźniaczy" czyli maluchy. Na miejscu inne polskie ekipy (chyba 2) biły nam brawo a my jako polacco negro weszliśmy na pokład sporo spóźnieni
Okazał się potem że pan ów mówił że poczeka na nas tu i żebyśmy sobie zobaczyli wodospady
no cóż jak mówią gdzie kucharek sześć tam cycków dwanaście
w porównaniu do plitwic krka nie powalają zaznaczam jednak że wszystkiego jeszcze nie widziałam ( ale jeszcze zobacze ) - teść Dario opowiadał nam że jest miejsce gdzie można dojechac samochodem i stamtąd obejrzeć jeszcze piękniejsze wodospady i jaskinie niz w parku...
swoją drogą rozmawiając z nim dowiedziałam się że w trakcie wojny siedział w jaskini na wodospadach 60 dni ukrywając się przed serbami...
bardzo mi szkoda takich ludzi - przeciez ta wojna miała miejsce w latach 90' - szok z resztą w klasztorze na wyspie Visovac jest nawet po polsku napisany tekst o tym że chorwaci nie zapomną o ofiarach - jak rozmawialliśmy z Dario to jest ponoć jeden generał którego nazwiska nie pamiętam, który powinien odpowiedzieć za okrucieństwa których się dopuscił a ciągle jest na wolności i śmieje się wszystkim w twarz...
ja jestem tzw bucem historycznym ale zanim następnym razem pojadę do Cro pogrzebię w necie i postaram się poznać ich historię
trochę zdjęciów z Krka i Visovaca
ooo to z tym panem wycieczkowaliśmy na Krka (tu na zdjęciu z Ironmanem hihi)- jeśli ktoś będzie jechał tam i go spotka - bardzo chciał miec czapke albo koszulkę z napisem Polska
podarujcie mu i powiedzcie że pozdrawiaja go Ci co się spóźnili
wyspa Visovac - klasztor franciszkanów - obecnie na wyspie jest ich tylko 2, pozostali to cywile którzy pracują w parku
no i dużo zwierzątek w tym żółwie, pawie etc.
miejsce kąpieli na Krku - tego brakuje na plitvicach
na prawdę warto choćby dla samejj kąpieli pod wodospadami - niezapomniane wrażenia
inne ujęcia
wielki kanion
wodospad pod który podpłynęliśmy