Wyspa coraz bliżej, oczarowuje nas widokami. Ktoś pisał kiedyś, że tam jest nudno, tylko klasztor i tyle i że oblecisz w 15 min. Zobaczymy, przekonajmy się!
Mijamy się z łódką, w której zakonnik osobiście dostarcza swoich gości na wyspę! Potem razem pili wino w cieniu pod drzewem (chyba nie mszalne ale kto wie
)
Mała wysepka więc i mała przystań ale nic jej nie brakuje. Jest cień! Są toalety, sklepik z pamiątkami i "wyspowym" winem oraz lodówki z lodami i chłodnymi napojami! Pełen komfort.
Przed nami wrota do rajskiego ogrodu! Zaraz za sklepikiem drogowskazy- która ścieżka gdzie prowadzi. Generalnie, w którą stronę ruszysz, to i tak zatoczysz koło i trafisz z powrotem w to samo miejsce. Ruszamy! Wyspa jest bardzo zielona, w zasadzie to wielki ogród, przypomina trochę biblijny raj. Pełno w nim egzotycznych roślin ale to co rzuca się w oczy (zwłaszcza naszym dzieciakom) to liczne ptactwo - kury z małymi kurczątkami, perliczka z pisklętami, a nawet pawica z pawiątkami. Trochę się złościła, gdy próbowaliśmy podejść bliżej, więc zachowaliśmy stosowną odległość. Ptactwo porusza się swobodnie po calm ogrodzie, przemykając to tu, to tam. Zresztą i tak nie mają gdzie uciec - są na wyspie:-)
Szczególnie po dotychczasowych tłumach turystów na wybrzeżu przypadła mi do gustu panująca wokół cisza, spokój, chłód i cień zieleni. Można odpocząć po upalnej wyprawie. Ludzi bardzo niewiele, bo przecież tu nudno! Ha, ha! Jak dla nas - dzisiaj idealnie!
W głębi wyspy, na środku znajduje się klasztor, można obejść dookoła, pozwiedzać wewnątrz, pomodlić się, jeśli ktoś potrzebuje. Jest tam również nieduże muzeum, warto zajrzeć. Wewnątrz mały dziedziniec z krużgankami, niestety do zobaczenia tylko przez szybę. I oczywiście część tylko dla zakonników. Obok klasztoru ciekawa kamienna studnia oraz piekna architektura.
No i oczywiście miał ktoś rację, że wyspę oblecisz w 15 min. Tak, to jedna prawda ale nie jedyna. Druga prawda jest taka, że możesz tam spędzić więcej czasu, odpocząć od zgiełku, pokontemplować, zatrzymać się na dłuższą chwilę. To całkiem fajny przerywnik podczas upalnych dni nad wodą, czy wśród kamiennych ulic nadmorskich miasteczek. Wszystko ma swój urok, nawet taka odskocznia od kurortowej rzeczywistości. Niestety nie mogę się zgodzić z opinia, ze jest nudno. Jest po prostu inaczej.
Wracamy na przystań, w sklepiku kupujemy pamiątkowe wino i płyniemy na stały ląd. Przed nami dalsza droga.