napisał(a) Wołek » 21.07.2016 21:17
Ale przecież nie będziemy siedzieć tylko w basenie. Mimo sprzeciwu dzieciaków, dajemy rozkaz wymarszu na plażę. Do plaży jakieś 150 m, po drodze mijamy takie oto coś. Niestety nie żyje
Idąc na plażę mijamy opuszczony dom. Za każdym razem wyobrażam sobie, ze mógłby być mój.
Zatrzymuję się, dumam, rozglądam. Koło domu całkiem spory ogród, a w nim drzewa oliwne i figowce. Już widzę siebie oczyma wyobraźni w hamaku między tymi drzewami, gdy nagle coś szeleści w zaroślach. Nie zważając na nic przeskakujemy przez niewysoki murek, gdyż naszym oczom ukazał się piękny, żywiusieńki tym razem żółw. Postanawiamy pokazać go naszym dzieciakom ale będzie radocha. Bierzemy żółwia ze sobą i puszczamy po podłodze w naszym apt. W nagrodę za tyle radości żółw dostał sałatę. Chwile później odnieśliśmy go z powrotem do ogrodu.
O.K. Ta najbliższa plaża dość czysta ale powoli się zapełnia. Są prysznice, leżaki, knajpki, jakieś stoiska z osprzętem plażowym. W sumie fajnie, na chwilę można przysiąść ale zdecydowanie wolimy bardziej kameralne miejsca.
W zasadzie można iść w dowolną stronę, plaże są o.k. W stronę Tribunj - bardziej kameralnie, w stronę Hotelu Punta - wodne dmuchańce, potem betonowe tarasy. Każdy znajdzie coś dla siebie jeśli lubi takie klimaty.