Vodice wieczorem
Jak chyba każda tego typu miejscowość, Vodice wieczorem zaczynają drugie życie. I jest to jedna z rzeczy, za które kochamy Chorwację. Możemy spacerować oświetlonymi, pełnymi ludzi promenadami nawet całą noc. A promenada jest tam wyjątkowo długa – począwszy od Srimy, przez plażę miejską (z ciekawie oświetlonymi nocą restauracjami)...
, przez główną jej część pomiędzy dworcem autobusowym a pomnikiem poległych żołnierzy, aż po wąską nadbrzeżną alejkę kończącą się na błękitnej plaży.
I wszędzie coś się dzieje. Przy wielu restauracjach muzyka na żywo (głównie klapy), na scenie w centrum było kilka koncertów nieznanych artystów, a w sobotę 12 lipca przedstawienie o historii Vodic (po chorwacku i po angielsku), z imponującym przemarszem przez całą promenadę rzymskiego legionu.
Do tego niezliczona ilość sklepików, straganów, restauracji droższych i tańszych, w których z racji Mundialu co wieczór było głośno, a kiedy Niemcy rozjeżdżali Brazylię, nawet bardzo głośno! Generalnie jednak w Vodicach nie zauważyłem przewagi jakiejkolwiek narodowości (jak np. Polaków w Makarskiej czy Niemców na Krku) – usłyszeć można było chyba każdy język europejski i zobaczyć rejestracje ze wszystkich krajów – od Irlandii po Turcję i od Rosji po Portugalię.
Ze specjalności kuchni chorwackiej próbowaliśmy (tradycyjnie) kalmarów (polecam restauracje przy ulicy Artina – częste promocje), riblją platę z doradą, brancinem, mulami, krewetkami i kalmarami, girice (małe rybki jedzone w całości – pycha) i jeszcze jakieś ryby, których nazwa mi wyleciała, no i kilka razy lody.
No i oczywiście duuużo Karlovačko!
Ceny w Vodicach dosyć przystępne, szczególnie w wielkim Konzumie w centrum, przy którym mieszkaliśmy i w Lidlu przy wjeździe. Tutaj pozwolę sobie zareklamować Konzum, a konkretnie buty do wody - za 35 kun kupiłem buty naprawdę świetnej jakości! O wiele lepsze od tych, które moja córka nabyła dzień później przy plaży, a które musiała zaraz szyć, bo rzepy nie trzymały w wodzie i o niebo lepsze od tych, które kupiłem rok temu u nas w Auchan i wyrzuciłem po tym, jak odgniotłem sobie stopę w Cavtat. Te z Konzumu miękkie, wygodne - naprawdę rewelacja.
Są też dobrze zaznaczone trzy miejsca, w których bez przeszkód można zakupić domową rakiję (50 kun/litr) i różne wina (40 kun/litr), z czego skwapliwie skorzystaliśmy, kupując pokaźny zapas rakiji i prošku
Jedynym problemem w Vodicach jest całkowity brak widoku zachodu słońca - nawet przy bezchmurnym niebie zachodzi ono nad lądem. Żeby zobaczyć zachód słońca (za to w/g Hemingwaya najładniejszy na świecie), trzeba jechać do Zadaru (ale to później).
Kilka zdjęć z wieczorno- nocnych Vodic:
I jeszcze kilka miejscowych zwierzaków:
I to były Vodice w takim telegraficznym skrócie. Od jutra zapraszam na zwiedzanie. A trochę tego będzie: Wzgórze Okit, wyspy Prvič i Tijat, Knin z powojennymi okolicami, Šibenik, Zadar i Tribunj.