Szybenik
Idąc za ciosem kolejne odwiedzane miasto w powiedzmy "pobliżu" Vir, to był Szybenik. 3 lata temu wracając z Wodospadów Krka do Lokvy, nie mieliśmy już siły. Teraz nadszedł ten moment na odwiedzenie.
Z Viru jest jakieś 100km, zajęło nam blisko 2 h drogi. Wyruszyliśmy tam na cały dzień.
Parkowanie, tam gdzie zielone kółko, parking samoobsługowy, wjeżdżamy, pobieramy bilet, przy wyjeździe opłata. 6 KN za godzinę.
Wychodzimy z parkingu i pierwszy widok nam mówi, że łatwo nie będzie ...
Przechodzimy przez targ rybny, o tej porze (około 11) już raczej pustawy, są pozostałości po czynnych straganach, jeszcze kilka jest czynny. Dalej parking i dochodzimy do nadbrzeża
Zanurzamy się w miasto. Robi na nas coraz większe wrażenie ilość nie tylko starych zabudowań, ale i też całej masy ewidentnie wiekowych budynków ... Momentami, mamy nieodparte wrażenie z Włoch. Niektóre uliczki i fragmenty domów są wręcz identyczne (w sensie wyglądają tak samo ...) Jest upalnie, ale typowa wysoka zabudowa i wąskie przejścia dają nie tylko cień ale też naturalny "przeciąg" co sprawia, że nie jest najgorzej. Chyba nie ma kawałka prostego odcinka, w tym sensie, że jest albo droga w górę, albo w dół. Chodzi się bardzo przyjemnie. Celowo wchodzimy w każde zaułki, nie patrząc na mapę, czy orientację w terenie. Można się tu zagubić w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu ... Widać, że w wielu miejscach czas stanął w miejscu. Specjalnie chodzimy tam, gdzie nie ma całe masy turystów, idących tempo po szlakach z przewodnika czy z tabliczek na murach wskazujących najważniejsze zabytki. Tam gdzie nie ma ludzi jest klimat, cisza. Można dotknąć czas...
pozdrawiam, Michał
cdn ...