Odcinek 22 - Z rodziną dobrze nie tylko na zdjęciu
W tym odcinku - zgodnie z tytułem - będzie tylko rodzinnie i beztrosko - biesiadowanie typowe dla regionów winiarskich, a że było świeżo po winobraniu, to wszyscy tam byli już wyluzowani, my - trochę zmęczeni po podróży z Dalmacji, ale bez stresu, który towarzyszył mi rok wcześniej - gdy po raz pierwszy poznałam słoweńską rodzinę i rodzinne strony babci ( opis tej przygody zamieściłam na dwóch stronach relacji " Mamma Mia..." TU).
Miejscowość, w której mieszka rodzina leży bardzo blisko słoweńsko - chorwackiej granicy - moje krewne jeżdżą do Zagrzebia bardzo często po większe zakupy (tzn. jeździły przed pandemią).
Po przekroczeniu granicy jedziemy około 20 minut - najpierw do miejscowości Čatež ob Savi (ze słynnymi termami i basenami) - gdzie rzeka Krka wpada do rzeki Sawy, która z kolei płynie sobie dalej pod Zagrzeb.
Tutaj mamy zarezerwowany nocleg w pensjonacie nad rzeką, ale nie zatrzymujemy się na oględziny miejscówki i odświeżenie, bowiem mamy niedoczas - w Słowenii jedzą niedzielny obiad bardzo wcześnie - około 13-tej, a jest już po drugiej.
Docieramy do wioski.
W niewielkim domu (wybudowanym w miejscu starego - w którym urodziła się babcia) - pełna chata ludzi
Mój wujek Jože, jego bośniacka żona Mara i ich dzieci, czyli moi kuzynostwo- oboje z rodzinami. Trójka dzieci od 1,5 roku do 11-tu nadaje ton rodzinnemu spotkaniu.
Po przywitaniu i pokazaniu nam co się zmieniło w obejściu od naszej wizyty rok wcześniej, zasiadamy do stołu na werandzie - w tym licznym towarzystwie, ale ...już najedzonym Nie wytrzymali i zjedli obiad zgodnie z zegarem biologicznym, czyli przed 13-tą, a dla nas zostawili ogromne ilości rosołu i pieczystego - do tego genialna salata od krumpira Mary i surówka z kapusty - standard, czuję się jak w Polsce
(Kuzynka zaśmiewająca się z dowcipów Małża )
Pięcioosobowa reprezentacja tej rodziny odwiedziła nas w Gdyni niedługo po naszym pierwszym spotkaniu - atmosfera jest zatem bardzo swobodna, a mała 5-letnia Lana bardzo dobrze mnie pamięta i nie odchodzi ode mnie na krok - "teta Katarina, baw się ze mną"
Niestety, niewiele zdjęć mogę pokazać, gdyż moja kuzynka ma sztywne zasady - nie pokazuje swoich dzieci w Internecie, a dzieci wdzierały się w kadr za każdym razem. Do reszty rodziny nie wypada mi dzwonić i pytać o zgodę na publikację zdjęć, więc zamieszczę tylko kilka. Poza tym - głupio było tak dokumentować wszystko, zamiast cieszyć się spotkaniem okraszonym słynnym winem cviček i domowym sokiem z aronii.
Po obiedzie deser - ciasto kuzynki Jasnej - odpadłam z przejedzenia po jednym kęsie, a to dopiero...był początek imprezy
W pewnym momencie widzę mobilizację kobiet - wyciągają skądś i pakują w sreberka miski z sałatkami, ciasta w transportery, przelewają coś w butelki i termosy - czyżby koniec posiadówki i rozchodzą się do swoich domów?
Niee... To niespodzianka dla nas - jedziemy do winnicy na ...kolację
Jedziemy przez most na rzece Krka...
Jesteśmy w winiarskim regionie Posavje, tu znajduje się zagłębie cvička ( o którym też już pisałam) , ale okaże się wkrótce, że i bardziej szlachetne odmiany wina się tutaj produkuje.
I dojeżdżamy do leśnej drogi prowadzącej na Piroški Vrh (276 m n.p.m.), gdzie znajduje się winnica mojej rodziny Jurečič.
W winnicy kolejna niespodzianka - czekają tam na nas inni członkowie klanu, współwłaściciele winnicy - dzieci rodzeństwa mojej babci, czyli wujkowie i ciotki.
Ciocia Andrea przygotowuje z namaszczeniem pieczone kasztany z lasu, o który opiera się winnica...
O historii winnicy i sadze rodzinnej pisałam we wspomnianej na początku tego odcinka, wcześniejszej relacji.
Oczywiście, robię sobie spacer w dół stoku - z pogledem na górki i doliny, w których leżą inne winnice Podgorjanskiego Szlaku Wina, w tym słynna Gadova Peć.
Kasztany prawie się uprażyły...
...a na grill wrzucono ...mięsko
Dzieci chętnie asystują przy zabawie z kasztanami..., ale musiałam je poubierać w maski - 5 miesięcy przed pandemią
Żałuję, że ne mogę pokazać małej Lany - wyrośnie na piękność
Dogadujemy się, że obie lubimy kolor fioletowy i przez godzinę rysujemy kredkami fioletowe winne grona
Pozowały nam kiście, które pozostawiono na krzakach do ozdoby...
...jak też nieliczne pozostałości po winobraniu - wdeptane w ziemię.
Umawialiśmy się rok wcześniej na nasz udział w tym winobraniu - ale nie zdążyliśmy, bo pojechaliśmy na Pag
Jedno z pamiątkowych rodzinnych zdjęć...
No, żesz...się wzruszyłam, zresztą niektórzy też...
Kasztany gotowe...trzeba ja włożyć na 10 minut do naczynia wyłożonego mokrą tkaniną - najlepiej frotte, żeby wchłonęły wilgoć i łatwiej dawały się obierać z łupiny.
Z tymi kasztanami to jest tak, że po zjedzeniu trzech sztuk człowiek czuje jak pęcznieją w żołądku - słoweńska rodzina jest przyzwyczajona, jednak ja - po obfitym obiedzie kilka godzin wcześniej - czuję, że zaraz pęknę
Dlatego zwyczajowo podaje się do kasztanów...moszcz z winogron.
Ma wspomóc trawienie, a dodatkowo zawiera wiele antyoksydantów..., ale i też trochę procentów, przynajmniej ten miał
Moszcz jest produktem ubocznym przy produkcji wina, a ten pozyskiwany z cvička ma mleczno - różowy kolor.
Nie jest mi dane antyoksydować się w spokoju, gdyż córeczka mojej kuzynki znalazła sobie we mnie ofiarę - ponieważ nauczyła się w Polsce, od swoich polskich rówieśników, zabawy w chowanego po polsku, to teraz bez wytchnienia ćwiczy swój polski na mojej osobie.
" Lićę...jeden, dwa..., siukam "
No, i zabawa trwa
Słońce powoli zachodzi nad Podgorjanską krainą...
Oto nachylenie stoku - chyba przestaję żałować, że nie pracowałam w pocie czoła przy zbieraniu winogron , tylko spijam jego efekty
Piletina i kiełbaski z grilla gotowe - nie mogę odmówić
Potem liczne słodkie wypieki - każda z pań przyniosła swoje ciasto.
Na zdjęciu widać jedną trzecią biesiadników - niektórzy bawią się z dziećmi, inni puszczają muzykę.
Za czasów pradziadka i później - co wiem z opowieści ojca, który często tu bywał w dzieciństwie i młodości - nie było imprezy w winnicy bez udziału muzyki na żywo - moi przodkowie przygrywali na różnych instrumentach, a śpiewy niosły się po dolinach.
Teraz musimy zadowolić się muzyką z odtwarzaczy - wujek Jože, koneser dobrego starego rock'a i kolekcjoner gitar, włącza coś przez głośniki, ale po chwili zostaje storpedowany przez młodszą generację, która domaga się chorwackiego popu, więc jeden z kuzynów puszcza chorwackie radio z samochodu.
Były też tańce
I opowieści ...
Np. ta o kluczu do winnicy.
Gdy Niemcy wysiedlali większość wioski, a pradziadków z dziećmi (w tym moją babcię Karolinę) wywieźli do Bawarii "na roboty", klucz został schowany w miejscu (na terenie winnicy), który znała tylko rodzina i zaprzyjaźnieni sąsiedzi. Sąsiedzi uniknęli wysiedlenia i czuwali nad bezpieczeństwem klucza, a i Niemcy, którzy stacjonowali w okolicy nie porwali się na plądrowanie majątków wysiedleńców...Nieprawdopodobne, ale prawdziwe.
Gdy pradziadkowie wrócili po wojnie do Črešnjic zastali winnicę i zabudowania na posesji w stanie takim, w jakim je zostawili.
I teraz trzymam ten oryginalny klucz
Czuję, że powoli odpływam, to był bardzo intensywny dzień.
Nie chcemy siedzieć tej licznej rodzinie na głowie, więc na nocleg jedziemy do pensjonatu w Čatežu - około 15tu minut od winnicy.
Żegnamy się na rok, gdyż w założeniu był wyjazd do Polski następnego dnia rano...
Plany jednak ulegną małej modyfikacji
Mała refleksja ... Przy pożegnaniu, po raz drugi umówiliśmy się na winobranie w roku kolejnym - 2020
Oczywiście, nie było to możliwe, bo gdy wracaliśmy z Cro dozwolony był tylko tranzyt przez Słowenię.
A moja rodzina bardzo dotkliwie odczuła skutki pandemii od strony ekonomicznej i emocjonalnej - obostrzenia w naszym kraju były niczym w porównaniu do Słowenii, gdzie nie wolno było odwiedzić rodziców w wiosce położonej o 5 minut jazdy od miejsca zamieszkania przez wiele miesięcy.
To były piękne, radosne chwile, a ja miałam wiele pięknych planów, ale stare powiedzenie mówi:
" Chcesz rozśmieszyć Boga? To powiedz mu, że masz jakieś plany "
Laku noć