Kąpać się w Jadranie prawie w październiku - bezcenne! Raczej tego nie doświadczę.
Zupełnie nieziemsko jest na tym Księżycu
Jak byłam małą dziewczynką, bardzo lubiłam Belindę Carlisle
Całkiem ładne tło miałaś do pozowania
Niesamowicie wyglądają te kamienne formy
Jednak nic nie przekona mnie do "patelni" i choćby nie wiem jak była najpiękniejsza ,to za żadne skarby nie poszłabym tam w upale , żeby poplażować
Przepiękne miejsce ... W zeszłym roku udało się nam dojść tą właśnie ścieżką z Rucicy. Był upał, ale da się przejść, nie ma problemu
Ty miałaś jeszcze fajniej, bo było w ogóle pusto. Tak jak lubię najbardziej
Dwa ostatnie zdjęcia... zrobić z nich jakiś metaliczny mix : z ostatniego wziąć złoto, z przedostatniego kobalt.
Nie ma co komentować, jest po prostu przepięknie. Idealne miejsce na zakończenie wakacji. Wspomnienia zostaną i przydadzą wam się na kolejny jakże trudny (jak się okaże) rok.
Zazdrość wzbudza to, że to już właściwie jesień była a tu wakacyjne klimaty, rejs, plaża , kąpiel Chociaż popatrzeć można.
Też chciałbym wyglądać jak Robert Lewandowski
Kąpać się w Jadranie prawie w październiku - bezcenne! Raczej tego nie doświadczę.
Zupełnie nieziemsko jest na tym Księżycu
]Jak byłam małą dziewczynką, bardzo lubiłam Belindę Carlisle
Pusto...
... wygląda to, na lądowanie na księżycu (gdyby nie ta woda )- "statek" powinien mieć na kadłubie Apollo 11
Oj tam, oj tam Katerina przecież niczego nie zmyślam. Czekamy na dalszy ciąg relacji dotyczącej akcji pod kryptonimem "DONICA" i pobytu u kuzynów w Słowenii.
Nie znam Twojego Małżonka, ale chyba go lubięKaterina napisał(a):Wiem dokładnie o czym może myśleć Na pewno wzdycha wspominając nasze rejsy z Komiży - na otwartym morzu, przy dużo większych falach, pod łopoczącymi płótnami żagli i wiejącym jugo
I uwertura do fjaki - już, już na wyciągnięcie ręki - minęła jak sen jaki złoty...Katerina napisał(a):A ja...nagle pomyślałam ile Ivo zażyczy sobie za tę ponad czterogodzinną wycieczkę
Katerina napisał(a):Wszystko zamknięte, ale nie...kościół - jak w pandemii
Wnętrze jest przepiękne - mimo wielu ornamentów, będących mieszanką różnych stylów w sztuce, nie sprawia wrażenia przepychu.
Póki co, następnego ranka schodzimy na ostatnie śniadanie podane nam (jeszcze bez reżimu sanitarnego) przez gospodarzy, po czym następuje chwila pożegnania i...rozliczenia za gościnę.
Na moje pytanie ile należy się za wycieczkę łódką Ivo i Marija patrzą na nas zdezorientowani - o co wam chodzi??
"Nic się nie należy, byliście naszymi gośćmi, więc chcieliśmy zrobić Wam przyjemność".
Nalegam, by zapłacić chociaż za paliwo do łodzi, na co oni wyciągają prezenty dla nas - nalewki, dżemy, miód, torbę świeżo zerwanej na szczycie Sveti Vid szałwii, jakieś pamiątki do postawienia " na telewizor" itp.
Ok, nie chciałam dłużej dyskutować, ale...nagle stwierdziłam, że zapomniałam czegoś zabrać z pokoju, pobiegłam na górę i zostawiłam Mariji bombonierkę na łóżku i kwotę, którą uznałam za choć częściowo pokrywającą koszt benzyny. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, może się potem poczuli urażeni??
Zostawiamy za sobą Pag..., ale... nie palę za sobą most(u)ów....
Na pewno zapamiętam życzliwość jego mieszkańców, z którą spotykaliśmy się tam na każdym kroku.
Zapamiętam surowe, ascetyczne piękno wyspy - inne niż surowość Visu, ciszę, bezludne plaże, miasteczka, biblijny gaj oliwny, emocje przy szukaniu skarbu, zachwyt na Paskim Zalewie i na Beritnicy.
Bardziej szczegółowe zestawienie z np. Visem postaram się przedstawić w podsumowaniu całych wakacji.
Katerina napisał(a):
A ja...nagle pomyślałam ile Ivo zażyczy sobie za tę ponad czterogodzinną wycieczkę
I uwertura do fjaki - już, już na wyciągnięcie ręki - minęła jak sen jaki złoty...
Aż musiałam zajrzeć do moich zdjęć z Pagu, bo nie pamiętałam czy w ogóle byłam w tym kościele
Człowiek nieraz się męczy w upale ,żeby dotrzeć do jakiegoś ciekawego miejsca a po kilku latach nawet nie pamięta czy tam był
Mnie to już tylko leżakowanie na plaży pozostało
Czekam z niecierpliwością na to zestawienie , ale coś czuję ,że jednak Vis wygra
Wiedziałam, że Ivo nie weźmie od Was pieniędzy. On po prostu chciał, żebyście miło spędzili dzień i mieli piękne wspomnienia Ciągle jeszcze sporo jest takich serdecznych gospodarzy w Chorwacji. My często też na takich trafiamy
Lubię, tak jak Twój Małż, podczas rejsów siedzieć na dziobie statku/łódki i po prostu patrzeć. Do nikogo się nie odzywać, tylko chłonąć... Pod żaglami nigdy nie pływałam, ale wiem, że byłabym zachwycona, bo uwielbiam wiatr
Czekam na słoweńską wisienkę na torcie
Po prostu pięknie...
Krajobrazy z kilwalterem na pierwszym planie - zaczynają należeć do moich ulubionych...
Takie zachody słońca - zawsze należały...
Ivo nie znam , ale już go lubię tak jak i Darko
Katerina napisał(a):travelAż musiałam zajrzeć do moich zdjęć z Pagu, bo nie pamiętałam czy w ogóle byłam w tym kościele
No i...??? Znalazłaś?
Katerina napisał(a):travelCzłowiek nieraz się męczy w upale ,żeby dotrzeć do jakiegoś ciekawego miejsca a po kilku latach nawet nie pamięta czy tam był
Mnie to już tylko leżakowanie na plaży pozostało
Wcale tak nie wynika z Twoich relacji
Katerina napisał(a):Ivo, oprócz tego,że jest rybakiem i właścicielem konoby , to do tego cukiernikiem - robi pyszne ciasta.
Ktoś, kto uwielbia robić desery musi być szlachetnym i miłym człowiekiem - jak bohaterka książki i filmu "Czekolada"
Katerina napisał(a):Na pewno zapamiętam życzliwość jego mieszkańców, z którą spotykaliśmy się tam na każdym kroku.
Zapamiętam surowe, ascetyczne piękno wyspy - inne niż surowość Visu, ciszę, bezludne plaże, miasteczka, biblijny gaj oliwny, emocje przy szukaniu skarbu, zachwyt na Paskim Zalewie i na Beritnicy.
... skoro po kilku latach i tak nie pamiętam czy gdzieś byłam to może lepiej zająć się tylko plażowaniem
Nie wierzę ,że nie dostałaś na od niego wizytówki i bardzo proszę o namiary na priv
Pamiętam, że na pewno wchodziłam do tego kościoła, ale dosłownie na chwilkę i nie zarejestrowałam tylu ciekawych szczegółów.
polski ksiądz- skąd on wiedział, że go zrozumiesz po polsku?
Pięknie mieliście na Pagu, serdeczność gospodarzy wzruszająca. Też czekam na słoweńskie winnice.
No i do tego wisienka na torcie, czyli bliskość miasta Rab
Powrót do Nasze relacje z podróży