Odcinek 12 - Rejs -
cz.1Zbiórka na przystani trochę się przesunęła w czasie ( nie powiem z czyjej winy
) - zamiast o 7-mej pojawiamy się na Rivie spóźnieni o dobre 20 minut
Darko wita się z nami w kawiarni przy piekarni i rzuca do kelnera " Dwie kawy dla nich"
Sam wraca na chwilę na łódkę.
O, nie, nie - nie dam się wrobić ponownie w kawę kilera
Przechwytuję kelnera i mówię dobitnie :" Velika kava i puno mlijeka, molim "
Wprawdzie to co dostałam, to nie była w moim mniemaniu duża kawa, ale i tak było to lepsze niż wczorajsza smoła
Małż zahacza o pekarę i nabywa jakieś burki na śniadanie.
W międzyczasie robi się godzina ósma - właśnie odpływa rejsowy stateczek Sv. Silvestar zawożący chętnych o poranku na wyspę Biševo, więc Kapitan przeparkowuje Odyseusza na jego miejsce - równolegle do nabrzeża.
Wcześniej stał burta w burtę z Silvestarem, bo nie było już miejsca na kei i musielibyśmy przechodzić po pokładach.
Zrobimy to po powrocie - gdy w porcie będzie taki tłok, że będziemy musieli przeskoczyć burty kilku jednostek
Jesteśmy zatem na pokładzie znanej nam jednostki.
Załoga:
Kapetan
Małż
Katerina
Kalipso vel Kali - ukochana suka Darka, na którą mówi też czasem Morski Pas.
Opuszczamy Komiżę...
... i kierujemy się na Biševo.
I znowu poruszamy kwestię decyzji co do miejsca, do którego mamy płynąć
.
Moim marzeniem była Palagruża - wyspa na samym środku Adriatyku - oddalona od Komiży o prawie 74 km (około 40 mil morskich).
Darko tłumaczy, że będziemy tam płynąć około 7-8 godzin - w zależności od stanu morza. To by znaczyło,że dotrzemy tam między 15tą, a 16tą - więc zostanie nam około 2,5 h światła dnia, gdyż zachód słońca pod koniec września następuje przed 19tą.
A jutro musielibyśmy wyruszyć w drogę powrotną około czwartej rano , ponieważ po 13tej ma ...zerwać się jugo
i różnie mogłoby być na otwartym morzu po południu dnia następnego
Druga opcja to wysepka Sušac - położona 46 km ( jakieś 25 mil morskich) na południowy wschód od Visu i około 13tu mil morskich na zachód od Lastova. Płynęlibyśmy tam pięć i pół godziny.
Na Sušcu (Suszcu) - tak samo, jak na Palagruży, znajduje się latarnia morska - różnica jest taka, że oprócz latarnika mieszka tam również jeden pasterz
, no i jest zdecydowanie większa niż ta druga (a konkretnie Vela Palagruža z latarnią, bo mianem Palagruży opisany jest malutki archipelag - Vela P. to ta największa.)
Na mapie wygląda to tak - odległości do Sušca, Palagružy, oraz Brusnika i Sv Andrija - na które to dwie ostatnie wysepki wybraliśmy się w roku ubiegłym.
Kapetan śmieje się i mówi, że mamy podjąć decyzję do momentu, gdy zbliżymy się do Biševa po jednej stronie, a po lewej do półwyspu Stupišće na Visie
Czyli mamy jeszcze 20 minut
Oto wspomniany półwysep z wyrzutnią rakiet i małą latarnią...
Męska decyzja - płyniemy na Sušac
Palagrużę zostawiamy na rok 2020
- na rejs 5-dniowy.
Morze tego ranka i przedpołudnia jest spokojne - można powiedzieć, że flauta totalna, toteż nie ma mowy na razie o rozwinięciu żagli. Płyniemy na silniku.
Tradycyjne shoty ze śliwowicy, rakiji itd...
W oddali już majaczy niepełny kształt Suszca...
...oraz Lastova...
A za sobą zostawiamy Vis i Biševo.
Chociaż słońce już wysoko, to za ciepło nie jest, dlatego poubierani jesteśmy w swetry lub kurtki.
Ponieważ na wodzie i w pogodzie nic się nie zmienia, to prowadzimy sobie rozmowy na różne tematy.
Widzę, że Darko ma na ścianie kabiny naklejkę z logo Geoparku - utworzonego wokół Visu kilka lat wcześniej.
Pytam,czy firmuje w ten sposób projekt, czy bierze w nim udział, no i w ogóle jak z tym Geoparkiem jest - bo sprawa była nagłośniona i spodziewano się z tego dużych zysków.
Kapetan z goryczą opowiada, że na początku był entuzjastą - tak jak i reszta mieszkańców Visu i przystąpił do projektu jako lokalny "dostawca" atrakcji i usług dla przyjezdnych.
Teraz po dwóch latach widzi, że szykuje się katastrofa, bo lokalsi upatrują w nowym statusie archipelagu łatwego zarobku. Nie dbają o wysepki i przyrodę, zabierają tam kogo się da, ile się da...i często(jak to ujął) ...byle kogo.
Bez żadnej selekcji pozwalają na najazdy Hunów np. na jego Svetac i Brusnik - hordy rozwrzeszczanych turystów straszą endemiczne zwierzęta, ludzie niszczą rośliny i rąbią skały, by zabrać je sobie na pamiątkę.
Ponieważ stanął okoniem i wypisał się z listy uczestniczących - stał się wrogiem dla wielu - za krytykę ich działań większość mieszkańców Komiży ( i nie tylko) patrzy na niego bykiem, a dla innych został niemal banitą.
Opowiada nam o konkretnych konsekwencjach swojego stanowiska - co go spotyka - ale nie sądzę, bym mogła o tym pisać - były to jednak prywatne rozmowy w naszym skromnym składzie załogi.
Darko jest typem bezkompromisowym, jeśli chodzi o obronę swoich terenów i przyrody.
Z jego buntu wynika jego ogólna postawa wobec lokalnej społeczności, a nawet państwa.
Nie wszystko co mówi akceptuję w pełni - ale większość jego poglądów i działań imponuje mi
Płyniemy już 2,5 godziny - jesteśmy w połowie drogi.
Nagle Darko mówi, że musi się zdrzemnąć godzinkę, bo wstał o 3-ej rano.
"Łajba jest wasza"- stwierdza
i znika w kabinie
No to sobie steruję trzymając się kursu na Sušac
Stąd wygląda jeszcze jak dwie oddzielne wyspy...
Po kilku shotach wódeczki, przy coraz bardziej przygrzewającym słoneczku, oraz flaucie - po kilkunastu minutach popadam w jakiś stan medytacji
, by nie powiedzieć w letarg.
Przekazuję więc nawigowanie Małżowi i idę popatrzeć czy z dziobu lepiej widać cel naszej podróży.
A potem robi się prawie południe, słońce operuje teraz bardzo mocno - można się rozebrać, schłodzić i poopalać na dziobie.
Przysypiam, a gdy się budzę widzę,że Sušac wygląda teraz jak położona strunami w dół mandolina
...a za mandoliną Lastovo .
Widzę, że Darko zdążył wrócić do sterów, więc idę podzielić się moim spostrzeżeniem z facetami.
Faktycznie, mandolina, przyznają
Powieje w końcu, czy nie, pobuja, czy nie pobuja ??
Ta większa wyspa to Korczula, a bardziej w prawo, za mną, Lastovo.
Widać już latarnię morską na 100-metrowym klifie
Oraz skały...
Choć piękne, to jednak nie dorównują tym, które podziwialiśmy na wyspie Svetac.
Latarnia morska, zbudowana w 1878 z polecenia cesarza Franciszka Józefa była strategicznym obiektem w wojnie Austro-Węgier z Włochami. Stoi na najbardziej stromym - południowym zboczu wyspy.
Sušac ma powierzchnię nieco ponad 4 km2, a linia brzegowa wynosi 16 km.
Nazwa wyspy pochodzi od słowa "suchy", gdyż w ciągu roku spada tu zaledwie 14 litrów deszczu na m2.
Jej włoska nazwa to
Cazza.
Z góry wygląda tak...
Stąd, od południowej strony jest niedostępna, jednak jej wschodnia część obfituje w zatoczki do zakotwiczenia i kilka płytkich plaż z piękną, czyściutką wodą.
I do jednej z takich zatoczek się udajemy.
Woda istotnie cudowna
Ta pierwsza faza wyprawy była raczej spokojna .
C.d. nastąpi, a tam będzie więcej się działo..