pomorzanka zachodnia napisał(a):Cześć, zapisuję się też na Gulasz i na Bigos
.
Cześć Kamilo
Dostajesz karnet na dokładki bez limitu
Odcinek 1 - tranzytowyPobyt w Komiży w 2019 zaplanowany i zarezerwowany był od 1-ego do 12 września. A potem miał być Pag "z buta", czyli bez rezerwacji - w ciemno.
Ale, czy my kiedykolwiek wyjechaliśmy planowo i bezstresowo
Tym razem również nie udało się .
Mało tego, około 15-ego sierpnia wydawało się, że wakacje trzeba będzie odwołać w związku z nawałem pracy w firmie - odchodziłam od zmysłów w obliczu nieuchronnego telefonu do Vanji, a raczej jej wnuczki, która powoli przejmuje zarządzanie interesem w Komiży...
W końcu przełamałam się i dzwonię. Mówię, że nie możemy zdeklarować się z dotrzymaniem terminu rezerwacji od 1-ego, nie wiem co robić. Ojdana zapewnia, że poczekają, umawiamy się na 11-ego, ale bez zobowiązań, co zostaje zrozumiane i z góry wybaczone
Małż - zdeterminowany rzucił się w wir szaleńczej pracy, nie śpiąc po kilka dni, aby nie zawieść mnie i Vanji
Dwa dni przed wyjazdem wszystko wydaje się być na prostej...
Puściłam nawet w ruch wyobraźnię
wiedząc, że może załapię się na potańcówki w Komiży
W ubiegłym roku było tango, teraz też ma być tanecznie.
1 DDW -
- dowiadujemy się, że jeden z pracowników s....rzył dużą partię produkcji nieumiejętnie pakując jej elementy
Pożar w burdelu, wszystkie ręce na pokład, ratujemy zamówienie
I do tego w ostatniej chwili przypominam sobie o pewnym projekcie - pamiętacie zdjęcie młodych osadników z Visu , które zrobiłam rok wcześniej??
Niestety, zamiast zrealizować pomysł na prezent dużo wcześniej, zostawiliśmy to na ostatnią chwilę, potem zapomnieliśmy...aby teraz, na dobę przed wyjazdem porwać się na to szaleńcze dzieło
Zabieg owy nazywa się ...transferem zdjęcia na drewnianą deskę. Niby prosty, ale wymaga skupienia, dobrania odpowiednich chemikaliów i...oczywiście czasu
Godzina trzecia nad ranem, Małż walczy z deadline'm , a ja ładuję mu się do pracowni i...rolujemy ten mokry papier palcami do rana, by odsłonić na drewnie wizerunek naszych znajomych - Mladena i Tamary
Potem "tylko" nałożenie powłoki lakieru...i suszenie suszarką przemysłową, by przyspieszyć proces schnięcia. Oczywiście, ze zmęczenia tracę czujność i przegrzewam "dzieło" powodując liczne pęcherze na powierzchni obrazu.
Trudno, na razie jest jak jest, dokończymy w drodze, albo na miejscu
Po kilku godzinach snu nastaje dzień wyjazdu - planujemy wyruszyć pod wieczór.
Po raz pierwszy ( ósmy wyjazd do Cro) nie pojedziemy przez Czechy, Austrię i Słowenię, ale przez Słowację i Węgry
I to bez przygotowania
Podczas gdy ja dopinam walizki i robię kanapki, mąż dopina sprawy w firmie.
Zamiast o 19-tej ruszamy o 21.30
Nie zrobiłam już zdjęcia, ale na tej stercie bagażu wylądowało niedoschnięte "monidło" - czyli portret nowożeńców z Visu
No, i oczywiście, naklejka Cro.pl została z namaszczeniem umiejscowiona gdzie trzeba
Napięcie odpuszcza, sadowię się wygodnie z kocykiem na siedzeniu pasażera licząc na to, że mąż dowiezie mnie gdzieś w okolice centralnej Polski zanim się wyśpię i zmienię go za kierownicą
Jakież moje zdziwienie...po przebudzeniu na stacji benzynowej pod Toruniem
Małż śpi w najlepsze, godzina - koło północy. Próby rozruszania go spełzają na panewce, więc lekko nieprzytomna zasiadam za kółkiem i ...pokonuję trasę do Częstochowy, gdzie właśnie trwają roboty drogowe i zaczyna lać z nieba rzęsistym deszczem.
Udaje mi się przerzucić Małża za kierownicę, ale biedak - z deficytem snu - zdołał dojechać za Kraków i odpadł... i tak znalazłam się w strugach ulewy - ponownie jako kierowca - na...Zakopiance
Liczyłam na brak korków na tym odcinku o 5-tej rano, ale złudzenia rozwiały się. Dziesiątki tirów i samochodów dostawczych zmierzających na Podhale plus kataklizm pogodowy spowodowały, że jechałam 20-tką i... nieuchronne halucynacje
Ale, za to okolice Zakopanego przywitały mnie pięknym wschodem słońca (zdjęcia robione jedną ręką zza szyby
)
Tam zaopiekował się nami nasz forumowy Tomek - odpoczęliśmy, wypiliśmy piwo, razem z Jego małżonką - absolwentką szkoły plastycznej - "dopracowaliśmy"
portret moich znajomych z Visu (już po piwie), ja jeszcze zdążyłam namierzyć centrum ogrodnicze....
Ta miła dziewczyna z portretu poprosiła mnie rok wcześniej, bym przywiozła jej do ogrodu jakieś polskie rośliny... Jako, że we wrześniu wybór sadzonek jest mocno ograniczony, a drzewka jarzębiny nie zmieściłby się do naszego samochodu
, wybór padł na kosodrzewinę i wrzos
No i pojechały te krzaki z nami do Cro
Jeszcze pogled na Rycerza...
Dzięki,
tomekwgurach Następnego dnia o 7mej rano...
w Chochołowie zjeżdżamy do Słowacji...
Gdyby nie ten Kokoszka, to podróż trwałaby o godzinę krócej
Nie dało się go wyprzedzić przez długi odcinek trasy.
A trasa przepiękna, i mimo zawalidrogi - tego właśnie i kolejnych - wydała się o wiele krótsza, niż znana nam do tej pory droga przez Czechy i Austrię, która dawno zdążyła nam się znudzić.
Słowackie Tatry, Park Narodowy Wielka Fatra, brak autostrady - co pozwala na podziwianie widoków - ten etap minął w oka mgnieniu
Za węgierską granica kupujemy na stacji benzynowej winietę - na tydzień, co oznacza w praktyce 10 dni (około 50 PLN). Wiemy, że wracać będziemy przez Słowenię.
Widoki u Madziarów ładne, choć trochę monotonne...
Za to po wjeździe do Budapesztu ożywiam się
Piękne miasto
, jestem tu pierwszy raz i z zachwytu nie robię zdjęć.
Navi próbuje wyprowadzić nas w pole, ale nie dajemy się, do tego brak korków, mimo, że to środek dnia
Bez większych problemów wjeżdżamy na most prowadzący do Cytadeli...
...żeby spojrzeć na miasto z góry - i jako świeżynki mieć je w pigułce, czy też - jak na dłoni
Tu jednak okazuje się, że sprawa nie jest prosta - aby zaparkować auto przy punkcie widokowym.
Tłumy ludzi i fakt, że nie mamy forintów do parkometrów powodują, iż "gubimy" pół godziny na zaparkowanie.
Stoję rozczarowana przed automatem, mam tylko euro i kuny, nie bardzo wiem jak użyć karty płatniczej w tym urządzeniu, o ile była możliwość płacenia kartą, bo nie pamiętam. Chyba wyglądam na zdesperowaną...
I wtedy podchodzi do mnie jakiś Węgier - całkiem przystojny i sympatyczny - daje mi forinty w monetach, wymieniam je na euro - chyba dwa - i mamy parking
Nie ma to jak Bratanek
Żeby zrobić sobie zdjęcie z tym widokiem trzeba odczekać 15 minut
, aż wszyscy internacjonalni turyści będą mieli dosyć selfi
Teraz to już dostaliśmy kopa...trzeba zdążyć do Splitu na 21-szą na prom na Vis
A jest około 13-tej.
Małżonek pruje 160/h, ja mam nadzieję, że się uda, choć pewności nie mam
Granica ...
...i pierwszy postój w Cro..na "siku"
Lubię tę adrenalinę
Znane fragmenty trasy...
Czujniki, czy też wyświetlacze nie działają
więc nie mogę porównać temperatury, ale upał jest niemiłosierny i przed i za tunelem
Nie będę opisywać jakie emocje towarzyszyły nam na autostradzie przed Splitem...grunt, że byliśmy na obrzeżach miasta po 19-tej...ufff, jest zatem czas nawet na zakupy w Lidlu przed przedostaniem się na wyspę
Zanim jednak dojedziemy do Lidla, a potem na nabrzeże, by kupić bilety na prom - tak wita nas Split, gdy mijamy twierdzę...
Po zaopatrzeniu się w prowiant dobijamy do kas...
I tu okazuje się, że...promu o 21-szej ...nie ma
I już żadnego nie będzie dzisiaj
Prom, którym od lat przeprawiałam się na Vis...kursuje do...2-giego września
Zawsze płynęłam nim 1-ego, nie przyszło mi do głowy, że po 10-tym to już po sezonie
Ciąg dalszy nastąpi