Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
ja jestem optymistką i utrzymuję, że będziemy sobie mówić dzień dobry przez balkon
Marzę o tym
CROberto
Lepszej zachęty ,na explorację niepoznanych miejsc, do tej pory nie czytałem...
Dziękuję Niedługo znów podrepczemy, ale najpierw dopłyniemy...po 5 godzinach
gusia-s
Nie czepiaj się szczegółów, je zawsze można zmienić
Miałam okazję na Krku spacerować po górkach takimi murkami, sam na sam z owcą
Masz ciągoty do sprowadzania na manowce
Pamiętam Twoją przygodę z owcą Ani jednej owcy na tej trasie nie było, ale zrekompensuję w paškiej części relacji
boboo
Bo to są "man-owce". Czyli barany
Ja .. na manowce?? No może
maslinka
Mój Małż bardzo zainteresował się kiedyś (na straganie w Jelsie) książką o budowaniu murków Nie wiem, dlaczego ostatecznie jej nie kupił. To byłaby ciekawa lektura
No wiesz?? Trzeba było koniecznie kupić
Jeśli chodzi o Wasz spacer, najbardziej bałabym się właśnie żmij, a dokładniej poskoków
Te drugie to ponoć tylko na Peljeszcu, a i tam są już legendarne. Ale, ostrożność pożądana
Szybko się regenerujesz
To fakt
Hercklekot
Nasza trasa wiodła bardzo wygodną ścieżką, non stop prawie równolegle do kamiennego murku:
Co planujesz na ten rok, jeżeli w ogóle coś?
Pierwszy plan już upada - Vis w czerwcu - miałam ochotę poczuć ten Twój zapach ziół .. Drugi - przełożony na wrzesień - może się uda?? Zobaczymy co będzie w zasięgu
Habanero
Super przygoda Mam nadzieję, że Mąż miło ją wspomina
Teraz tak Woli być tam, niż w czterech ścianach, zresztą on od dawna powtarza, że chce umrzeć w Jadranie
nie lubię gdy mnie ktoś zawraca w połowie drogi, prawie zawsze kończę na takich man-owcach
Ale zawsze się z matni wydobywamy Może jesteśmy mitycznymi stworami?
Wreszcie nadrobiłam zaległości A tu się tyle dzieje Napiszę krótko: kochasz przygody ze wzajemnością Dobrze ,że tak skończyła się ta wyprawa a nie jakimś totalnym zaplątaniem w makii
Spacer z "kłopotami" bardzo przyjemnie dla mnie wygląda... Oczywiście nie ze względu na trudność trasy jaką wracaliście, ale na piękne plaże... Ciekawe czy istnieje jakaś łatwiejsza ścieżka ne Perne i ją przegapiliście również wracając z tej plaży, czy faktycznie te murki to jedyna droga powrotna...
travel napisał(a):Wreszcie nadrobiłam zaległości A tu się tyle dzieje Napiszę krótko: kochasz przygody ze wzajemnością Dobrze ,że tak skończyła się ta wyprawa a nie jakimś totalnym zaplątaniem w makii
Cieszę się, że żyjesz Zaplątanie w makii to pikuś w porównaniu z tą przygodą
agata26061
Spacer z "kłopotami" bardzo przyjemnie dla mnie wygląda... Oczywiście nie ze względu na trudność trasy jaką wracaliście, ale na piękne plaże... Ciekawe czy istnieje jakaś łatwiejsza ścieżka ne Perne i ją przegapiliście również wracając z tej plaży, czy faktycznie te murki to jedyna droga powrotna...
Niee , no była ścieżka do Pernej, i z powrotem, tylko obie przeoczyliśmy Ale..ten typ tak już ma
Ural
Ładny Avatorek masz Katerina. Do twarzy Ci.
Przez te oczy zielone .....
Kiedyś miałam niebieskie, potem matka powiedziała, że już nie są tak przejrzyste, jak w dzieciństwie , i od tamtej pory mówię, że są niebiesko - szare.
Po "partyzanckiej" przygodzie trzeba się trochę zregenerować, zwłaszcza ,że nazajutrz czeka nas rejs na kraniec...Chorwacji
Dzień, który opiszę nie obfitował w szczególne przygody, a raczej w miłe doznania sensoryczne.
Zaczął się o świcie - to dla mnie nietypowe, żeby wstać przed 5tą, ale tej nocy coś nie pozwalało mi spać i dzięki temu zobaczyłam różową jutrzenkę i księżyc wychodzący już z fazy pełni.
Ptactwo od rana urządza harmider...
Korzystając z rzadkiej okazji, jaką była ta wczesna pobudka, napisałam zaległy odcinek poprzedniej relacji A potem poszłam spotkać się z Kapitanem Darko - w kafejce dla lokalsów - o godzinie 9-tej.
Darko już czekał ze swoją sunią Kalipso pochłaniając trzecią smolistą kawę Mam omówić z nim szczegóły rejsu. Rozważamy dwie opcje...Była też trzecia - wyprawa 5-dniowa, ale poprzestałam na decyzji o dwóch dniach na łajbie.
Pozostaje wybrać destynację...A to bardzo trudne zadanie, gdyż wszystkie propozycje Darka są kuszące.
Siedzimy tak i gadamy, rozmowa zeszła na inne tematy, a w tym czasie Kapetan wcisnął we mnie kilka kaw w wersji "siekiera" i dwa skręcone przez siebie szlugi ( wszystko to przed śniadaniem) Załapałam stan niemal przedzawałowy, ale pękałam z dumy siedząc tam z tym charyzmatycznym człowiekiem , którego co chwilę ktoś z przechodniów pozdrawiał
Po dwóch godzinach wstałam,żeby się pożegnać i natychmiast usiadłam - tak mi się w głowie zakręciło
Poszliśmy do piekarni, bo oboje potrzebowaliśmy świeżego kruha. Nieopodal zacumowano kilka falkušy ( a może falkusz?)
Darko opowiedział mi ciekawą rzecz na temat: jaki związek mają te łodzie z nazwą wyspy Jabuka należącej do Archipelagu Viskiego.
Na ogół maszty żaglowców zakończone były tzw. "jabłkiem" - jak podaje Wikipedia...
Jabłko (żeglarstwo)
Jabłko – na niektórych starych żaglowcach było to zakończenie topu masztu w postaci dodatkowego elementu, najczęściej płaskiego krążka, półkuli, lub gałki. Stanowiło element dekoracyjny lub platformę dla marynarza (najczęściej chłopca okrętowego) podczas gali na rejach (np. podczas wchodzenia do portu). Na mniejszych jednostkach jabłko zawierało bloki dla lin.
Jednak tradycyjne falkusze z Komiży nie miały na masztach tego okrągłego elementu, tylko zakończone były tak...
Ale i tak mówiono na tę cześć omasztowania "jabuka", czyli jabłko, a ponieważ miejscowym przypominała ona kształtem diaboliczną wulkaniczną wyspę oddaloną od Komiży bardziej niż Svetac...
...to nazwali tę wyspę Jabuka
Żegnamy się z Darko - jesteśmy umówieni na rivie nazajutrz o 7ej rano. Wracam do Małża mając nadzieję,że jest już gotowy do wymarszu, aby nie tracić dnia.
Podglądam co tam w Komiży...Wciąż jest tu "goulashowo"
Na Petit Paris impreza
Przebijam się przez skwerek - w zacisznych zaułkach spotykam miejscową elegantkę .
I nieznane mi rośliny...
Małż postanawia wrócić do tematu wynajęcia motoru, a raczej wyjaśnienia wątpliwości , czy wypożyczalnie na pewno nie mogą dać nam czegoś większego niż skuter W tym celu zmusza mnie do wyprawy do Visu i ponownego odwiedzenia komendy Policji (może pamiętacie, że byliśmy tam i pocałowaliśmy klamkę, gdyż była to niedziela).
No i tu zaczęła się dyskusja z panią na posterunku..., która absolutnie nie znała tematu
Mam robić za tłumacza, tylko że policjantka ledwo mówi po angielsku.
Wg Małża, a raczej informacji z netu można wypożyczyć motor na prawo jazdy B, o ile taki posiada automatyczną skrzynię biegów...Kobieta patrzy na nas i ...decyduje się iść po kodeks drogowy. No i we trójkę studiujemy ten kodeks - po chorwacku - ofkors
Nie będę opisywać jak to wyglądało, możecie sobie wyobrazić, że jednak nic nie wyjaśniliśmy
Jestem wkurzona, bo małżonek coraz bardziej się nakręca tematem, a ja chcę do morza.
W końcu jedziemy - skoro już w Visie jesteśmy to pojedziemy do Rukavca i znowu poplażujemy na Rudej
Naprawdę lubię tę zatokę, dzisiaj zmieniamy miejsce do pływania - spod ulubionej pinii przenosimy się dalej - w pobliże domu rybaka, którego nie ma - jeszcze nigdy go nie widzieliśmy
. Ledwie zdążyliśmy rozłożyć bambetle, a już jesteśmy okrążeni przez pięcioro kociego rodzeństwa. Biedactwa były bardzo spragnione, zaczęły ocierać się o butelkę z wodą mineralną, którą postawiłam na kamieniach.
Trzeba było zrobić "miskę" z torby foliowej
Takiej radości dawno nie widziałam - nie mogły przestać pić Oczywiście, już nas nie odstępowały
Potem przestawiłam ich na kefir, bo bałam się, że dla nas wody zabraknie
Po godzinie zabawy z futrzakami i kąpieli jeszcze tylko mały spacer po moich ulubionych skałach.
Przyglądam się pewnej wyspie - bo jest to jedna z opcji na jutrzejszy rejs
Wyspa ta to Sušac
Na Studenacu w Podstražju informacja o cenach działek na sprzedaż w okolicach Rukavca - może ktoś zainteresowany zakupem parceli?
Widok na Rukavac,, wyspy Ravnik i Sušac w oddali, oraz droga przez interior...
W Podšpilju stwierdzam,że jestem wściekle głodna i lądujemy w pustej konobie Roki's. Na małą przekąskę.
Wrócimy tu na pożegnalną kolację w postaci peki za kilka dni
To jeszcze sprawdzimy co słychać na Humie.
My też zostawiliśmy życzenie, czy też pewną prośbę - dotyczyła naszej ojczyzny, ale nie pokażę
Jadąc do Komiży dojechaliśmy do punktu widokowego - na minutę zanim słońce utopiło się w Jadranie, zaraz obok Sv. Andrija
I jeszcze jeden przystanek - na szosie nad Komiżą . Na filmie widać tę wąską drogę, która lata temu przyprawiała mnie o palpitacje serca
Wracamy do Vanji i kładziemy się wcześnie - wszak jutro czeka nas przygoda
Piękny pełny dzień. Zaczęła Różanopalca Eos, zakończył Astrajos i za chwilę ich potomstwo roziskrzy się na firmamencie... (StarLinki Muska się nie liczą)
Niewielu rzeczy już w życiu zazdroszczę ,( nigdy negatywnie ), ale ta znajomość z Darko i "chody " u niego ją obudziły... Jako czytacz , czuję ekscytację przed tym rejsem....
Historia z kotkami - urocza... Dzień tak fajny - że mógłby być "dniem świstaka"... Wyprawa morska ,też tak się zapowiada...
Katerina napisał(a):... to dla mnie nietypowe, żeby wstać przed 5tą ...
No tak, o tej porze to Ty się raczej kładziesz
Katerina napisał(a): ... Po dwóch godzinach wstałam,żeby się pożegnać i natychmiast usiadłam - tak mi się w głowie zakręciło ...
Zaryzykuję twierdzeniem, że to urok Darko tak na Ciebie wpłynął a nie i kawa siekiera
Katerina napisał(a): ... I nieznane mi rośliny...
No jak to przecież to bungevila tylko się nie pnie.
Historyjka o jabłuszku bardzo ciekawa
Kociarnia miała farta My zazwyczaj trafiamy na dzikuski, które owszem skosztują ale zaraz dają w długą, nie dając się nawet pogłaskać a te towarzyskie i ciekawskie Takiej Pocahontas to jeszcze nie spotkały
Piękny zalazak a raczej utopit? to słońce naprawdę się utopiło w morzu
Tak mi się z tym zdjęciem skojarzyło: W Dolomitach krąży legenda o królu karzełków Laurinie. Jak zwykle poszło o córkę innego króla... bla, bla, bla. W każdym razie Laurina zdradziły róże rosnące na zboczach, więc obłożył je klątwą: "niech już żaden człowiek nie zachwyca się wami ani za dnia, ani w nocy". Na szczęście nie wspomniał o zmierzchu