Tak więc na razie skupię się na kolejnym dniu - wodospady KRK.
Chciałam osobiście wyjechać rano ok. 8.00, najpóźniej, ale jak tu podnieść 8-osobowe towarzystwo o tak nieludzkiej porze na urlopie.
Zapadła więc decyzja - wyjazd 9.30.
Podróż samochodami prawie do rogatek Szybenika bez większego problemu, piszę prawie, ponieważ nagle utknęliśmy w korku, nie wiadomo czemu.
Później okazało się, że na krótkim odcinku naprawiano barierkę i ruch odbywał się wahadłowo, straciliśmy 45 min.
W końcu udało nam się dotrzeć do Skradina, gdyż koniecznie chcieliśmy popłynąć do wodospadów. Zaparkowaliśmy auta na parkingu i niespodzianka. My za parkowanie auta zapłaciliśmy 30 kuna a kolega 40 kuna, do tej pory nie wiemy dlaczego.
Udaliśmy się więc w kierunku przystani, a tam szok - straszna kolejka do wejścia na łódź, a druga gigantyczna kolejka w celu nabycia biletów.
W końcu o godz.12.30 udało nam się załapać i popłynąć.
oczywiście widok mostu autostradowego uwieczniony
tu jakaś łódź - prawie piracka
otaczające nas widoki
młodzi skoczkowie na moście
a tutaj widok przypominający przełom Dunajca
No i wreszcie na miejscu. Zdjęć wodospadów jest wiele, ale dorzucę parę swoich.
oczywiście po drodze można się pokrzepić
dalej wspinaczka
na górze towarzystwo było lekko zmęczone, ale dalej szło już łatwiej
chyba wszyscy najlepiej czuli się w cieniu
a tutaj najwyższe trzciny jakie widziałam
zaskoczył nas też wodny dywanik
Następnie należało się trochę posilić i nawilżyć, gdyż było niesamowicie gorąco.Powrót do Skradina
Po drodze zakupy w Szybeniku i do Viniśce.