Witam, po mniej więcej trzech latach na forum i kilkunastu mniej lub bardziej przydatnych postach jednej video-prezentacji z zeszłorocznej wyprawy nadszedł czas na ubogą chronologicznie opowieść o miejscu, które będę pamietał napewno do końca życia.
A mionowicie opowieść o..
Ale od początku.
Nadeszła zima 2010 pora roku , która dla mnie mogłaby istnieć tylko kilka dni (świeta, sylwester i ...starczy). Mineło zaledwie 5 miesięcy od naszej wizyty w Vinisce a ja już kombinowałem co i jak zrobić żeby w przyszłym roku znów tam zawitać.
No i wykombinowałem.
W kwietniu nastąpiła intensywna wymiana z Ivanem mailowa z gospodarzem domu ,w którym spędziliśmy swoje poprzednie wakacje. Cena apartamentu pięcio osobowego po negocjacjach stanęla na 50 euro ( w roku 2010 było to 45 euro).
Pozostały już tylko trzy miesiące do wyjazdu, które spedziłem przygotowaniu wszystkich spraw około-wyjazdowych.
Lipec.
Paszport dla córci jest, karta bankomatowa jest, navi jest, winiety są, euro na autostardy w Cro są, aparaty i zakupy są znajomi w gotowości są. Wszystko gotowe wyjeżdżamy.
Trasa , która wybraliśmy : Pozanń-Bielsko-Słowacja-Austria-Słowenia-Cro.
Trasa z Poznania do Bielska przebiegła jak to u nas bywa normalnie czyli korki objazdy zwężenia i inne atrakcje.
We Wrocławiu przypomniałem sobie czego zapomniałem a mianowicie domowej cytrynówki, wrrrrr.... , ale co zrobić waracać nie będę. Uratowała mnie teściowa , która całe szczeście poratowała mnie napitkiem. Nocleg w B-B i o trzeciej rano wyruszamy zagramanicę...