Sorki Krystof, może się i nie znam na medycynie ale znam polskich lekarzy (bez urazy dla wszystkich tu obecnych), ale w naszym kraju np leczenie dzieci to polega na podaniu antybiotyku (ot bo najprościej), jest Pani w ciąży, proszę siedzieć w domu, albo najlepiej położyć się w szpitalu bo chora kasa chorych zapłaci za ten pobyt. Nikt nie bierze pod uwagę komfortu psychicznego przyszłej mamy więc tego lekarza o którym Gabriel wspomniała mam za patałacha, bo stwierdzając "proszę nie jechać" nawet nie pomyślał zapewne, o jej stanie psychiki. Zaliczka zapłacona, stracimy ją jak kogoś nie znajdziemy, miały być fajne wczasy a będziemy siedzieć w domu i tak przez najbliższe 5 lat bo z małym dzieckiem to też lekarz nie pozwoli jechać, bo tam lwy po drogach chodzą, malaria panuje, muchy TseTse śpiączkę roznoszą a w szpitalach małpy pracują ... Byłem z córcią niespełna dwu letnią (pisałem już o tym gdzieś) w Cro, pochorowała się, nie wiem czy zatrucie czy jakaś grupa żołądkowa, dzieciak z rąk leciał, wizyta w przychodni w Duce, diagnoza odwodnienie, klinika Split, tel do PZU, tam czekali na nas. Dwóch lekarzy, salowa, 2 pielęgniarki, co się dzieje już wiedziały od bardzo miłej Pani z PZU która ich uprzedziła, parę pytań do żony po angielsku (nie porozumiewa się zbyt dobrze ale migowym plus esperanto się dogadaliśmy co i jak), badanie źrenic, jak dziecko idzie, kroplówka na odwodnienie + lekarstwa odczulające i jeszcze jakieś tam podane razem, tabletki wyciągnięte ze szpitalnej szafki z instrukcją co kiedy i w jakim przypadku podawać gdyby jeszcze się coś działo ..... Po 2,5 godzinie wracaliśmy zadowoleni jak jasna cholera na kwaterkę dziękując Mii Kalebić z Sumpetaru, która z nami do szpitala jechała abyśmy nie pobłądzili i wiedzieli dokładnie co i gdzie się ruszyć. Kolejny dzień zachowując umiar i ostrożność byliśmy z małą na plaży... Wszystkie koszty - ok 30-40 zł. za roaming komórki, o zwrot którego ponoć mogłem się z PZU starać ale mi si nie chciało
2 miesiące później w Polsce: mała się przewróciła, płacz, ryk, boli ręka, nie może nią ruszyć. Jedziemy do szpitala godz 17-18 coś koło tego. Recepcja szpitala w Knurowie z serdecznymi pozdrowieniami dla całego personelu 2 piz.y kawę chlapią i na TV zerkają, w poczekalni około 10-12 osób, dyskietka, książeczka oki. Mała szlocha bo ją boli, kurew.ko miła baba "proszę dziecko uspokoić albo wyjść na podwórko bo to szpital, ludzie potrzebują spokoju itd" oki idziemy na dwór bo jak małej wytłumaczyć że Pani Piguła nie może serialu made by Wenezuela spokojnie obejrzeć, na dworze robi się ciemno, zimno (listopad), lekarz zajęty bo ma operację. Ile to potrwa? a skąd ja mam wiedzieć panie to operacja Oki sorki już nie przeszkadzam bo Pani Piguła nie zrozumie dlaczego Leoncjo od Jozefiny odszedł. Godz, 19 .... , 19.30...., 20...., 21.30... , słychać wycie sanitarki .... przyjeżdża z górnikiem którego na dole przysypało, lekarz jakoś zjawia się momentalnie przy noszach, kroplówki, świecenie w oczy, szybko na stół z nim... już wiemy... z pewnością lecz nie dziś ... mała zasypia mi na rękach wracamy do domu rano ledwo ledwo uskarża się na ból obojczyka. Do dziś nie wiemy czy miała coś uszkodzone czy nie.
W tym samym szpitalu w innym terminie po 5 godzinach spędzonych w poczekalni przez moją koleżankę kiedy była w ciąży (chyba 7 miesiąc) z bólami brzucha, lekarz stwierdził zgon dziecka - uduszenie pępowiną ... kiedy wchodziła do poczekalni dzieciak bardzo intensywnie ją kopał, dawał znak by mu ktoś pomógł. Niestety jakiś skurw.syn był zbyt zajęty...