Komiža (1)Komiža – nierozerwalnie związana z Visem jako wyspą, ale też z Visem – miastem. Nosi ten Vis w sobie – żeglarze i rybacy, docierający na Vis drogą morską, przybywali od strony morza i to Komiža była ich wrotami do Visu – Issy. Issa, Cum Issa – Comissa – Comisa – Komiža. Nazwa miasta pokazuje wiele o historii wyspy – łączy w sobie bowiem greckie „Issa” z łacińskim „Cum”, przypominając o burzliwych dziejach Issy/Lissy/Visu – wyspy, która na przestrzeni dziejów przechodziła z rąk do rąk, pozostając przez szereg lat pod wpływami różnych mocarstw.
- "...przybywali od strony morza..."
- Kafejkowo-pizzeriowa część rivy z rybackiej perspektywy.
Nigdy nie ukrywałem, że z dwóch miast na Visie od początku bardziej do gustu przypadła mi właśnie ona – jedyna osada położona na zachodnim wybrzeżu wyspy. Nie wiem, czy zaważyła tu „kompaktowość” miast(eczk)a – w Visie przejście spod przeprawy promowej do ryneczku w Kucie zajmuje pół godziny, a gdyby liczyć rozpiętość punktów ekstremalnych miasta, to z okolic Półwyspu Prirovo na Grandovac wyjdzie godzinka, i to w tempie marszowym. Oczywiście, można podjechać, ale cenię w Komižy to, że mogę zaparkować w jednym miejscu (zwykle jest to Put Kamenice) i zostawić tam auto. Na Kamenice czy Lučicę mam stamtąd 10 minut, do najbardziej oddalonej plaży pod Hotelem Biševo wyjdzie max 20 minut. Poza tym, czuję się lepiej przez Komižę „objęty” – nigdy nie wychodzę tu z miasta, jak już raz wejdę pomiędzy budynki. W Visie mamy tę martwą zonę między Kinem Hrid w Luce a Vilą Kaliope w Kucie.
- Komu bilecik, komu?
- Peskarija Davor, czynna od 6 do 12. W tym roku dowiedzieliśmy się, że jej właściciel jest też właścicielem viskiej Peskariji Kalambera (tej przy Kuli Perast w Luce). Ryby do Kalambery przywożone są właśnie z Komižy.
Właśnie, kino. Pierwsze kroki w Komižy skierowałem do punktu informacji turystycznej, celem nabycia nowej mapy (poprzednia porwała mi się i funkcjonowała już w 2 kawałkach), ale tuż przy wejściu na rivę moją uwagę przyciągnęła tabliczka kierująca to letniego kina. Pewnie tu nigdy nie zawitamy (a przynajmniej nie dopóki dzieci nie podrosną, a my nie zmienimy miejscówki ze wsi na miasto), ale miło, że nie tylko w Visie jest kino pod chmurką.
- Ulica Ribarska - pusta w czasie sjesty.
- "Nasze" schodki - zawsze robimy tu sobie zdjęcia.
- Nietypowy rzut oka na dachy domów przy plaży Lučica. Mieści się tu mnóstwo apartmanów na wynajem.
Mapę udaje się dostać, tę samą. Patrzymy, co się zmieniło w Komižy. Knajpy na rivie te same, siedzi się tak samo w każdej, więc po co przepłacać
I tak wpadamy zawsze do Koluny
Warzywniak, pekara, ribarnica, dwa studenace, trzy lodziarnie, dwie pizzerie, sklep z pamiątkami, kiosk, pub na rogu, kafejki „Małego Paryża”. Nikt też nie narusza duopolu Blue Cave Agency i Alternatury w zakresie organizacji wycieczek. W Ribarskiej ulicy mini-warzywniak, sklep z pamiątkami, fryzjer dla burżujów, na cyplu trio modnych restauracji – Bako, Jastožera i Barba. Issa Diving Center, ruiny, hotel, Gusarica. Wszystko po staremu. I dobrze
- Najbardziej fotogeniczny domek na ul. Ribarskiej.
- A to przykład architektury najnowszej, ostatnio go jeszcze nie było. To właśnie w tym miejscu znajduje się wejście na schody prowadzące znad Hotelu Biševo na plażę Gusarica.
- "Last but not least – widok na Biševo..."
- Na plaży Bjazicovo.
Do Komižy będziemy oczywiście wracać – czy to na plażę, czy zjeść, więc pojawi się ona jeszcze nieraz w tegorocznej relacji. Jakoś jednak nie odczuwałem potrzeby wykonywania fotografii w tych samych miejscach. W tym roku najbardziej skupiłem się na sprawdzaniu starych parkingów i szukania nowych. Ze starych odpadł jeden – vis a vis płatnego (zagrodzili wjazd do sadu), dobrze mają się natomiast Put Kamenice i Hotel Biševo
Znalazłem dwa nowe miejsca bliżej rivy – odsyłam do zdjęć.
- Pierwszy ze "znalezionych" w tym roku parkingów - na tyłach szpitala, ul. Komiških iseljenika. Na posesję bym nie wjeżdżał, ale jest tu szerzej i można spokojnie stanąć.
- Miejsca postojowe na tej samej ulicy, nizej, blisko targu i przystanku autobusowego. Stąd najbliżej na rivę, ale miejsc jest niewiele.
Wracając do początkowych rozważań nad wyższością Komižy nad Visem – na pewno istotnym czynnikiem w ocenie jest mniejsza ilość „przeszkadzających” obiektów – vide hałaśliwa wypożyczalnia skuterów w Luce, kawiarnia przed Hotelem Tamaris, okoliczne brzydkie sklepy… No i jachty cumujące przy samej rivie, zasłaniające widok w stronę Prirova przechodniom i klientom kawiarenek i restauracji na odcinku od Pekary Kolđeraj aż do Konoby Kantun. Kolejną rzeczą, która nasuwa mi się na myśl, jest dostępność miejskich plaż, i to w obrębie zurbanizowanej części miasta. Kamenice to odległa plaża, ale już Lučica, Gusarica i Bjazicovo (nie mówiąc o kilku mniejszych plażyczkach między domami) są dostępne „od ręki” – można przyjść na plażę, po odpoczynku przebrać się i w ciągu 5 minut zasiąść przy stoliku w kafejce czy restauracji. W Visie tak się nie da. Last but not least – widok na Biševo , na morze. Nie w stronę lądu – z Visu przy dobrej (a nawet średniej) widoczności widać nie tylko Hvar i Brač, ale także masyw Mosoru na lądzie. Tak już mam i tak lubię – lepiej wypoczywam, patrząc w przeciwnym kierunku niż droga powrotna…