Komiža (2)
Po pierwsze, będzie tu o Komižy jako takiej bardzo mało. W sumie wszystko, co miałem do powiedzenia na jej temat, zawarłem w pierwszym wpisie o tym mieście oraz we wpisie dotyczącym plaż w rejonie Komižy.
Po drugie, będzie to miniodcinek, w dodatku kulinarny. Zostaliście ostrzeżeni! (Ostrzyżeni możecie być w Barber shopie na ul. Ribarskiej, ale – ostrzegam – w tym modnym miejscu możecie zostawić 200 kun za prostą robotę maszynką!)
Po trzecie, Komiža jest the best, kto uważa inaczej, ten nie zna się
* * *
Od razu powiem, że nie będzie to przegląd komiskich konob i restauracji. Z tych na rivie odwiedzamy zawsze nieco „fastfoodową” Kolunę (o której pisałem w 2013 i 2015 roku), omijając wszystkie sąsiadujące z nią jadłodajnie. Na „homarową świętą trójcę” (Jastožera, Bako, Barba) jak dotąd się nie szarpnęliśmy. Więc co ja mogę tu podsumowywać? Może za dwa lata…
- moja ulubiona pizza Zadruga
Nawet jeśli chodzi o pizzerie, do tej pory w stolicy dalmatyńskich rybaków odwiedzaliśmy zawsze Zadrugę. A ja przeważnie brałem tam pizzę o nazwie…Zadruga właśnie
Odpowiadała nam ta dychotomia – Charly w Visie, Zadruga w Komižy. Do tego stopnia byłem przyzwyczajony do takiego podziału, że dopiero czytając jedną z relacji na forum (pewnie Maslinki, bo ona jest pizzowa) zorientowałem się, że w Komižy jest druga pizzeria. Ano jest, i to też na rivie. Pizzeria Charly, oddział komiski jest trudna do wyizolowania spośród ciągu knajp, bo ich parasole praktycznie się stykają. No, ale teraz już wiem, że Charly to te stoliki za pierwszym stoiskiem z lodami
- A to przegląd oferty w Pizzerii Charly.
Porównując ciasto (bo tylko o tym w kontekście pizzy warto rozmawiać), różnica jest taka, że to w Charly jest cieńsze, a to w Zadrudze – bardziej rustykalne. Różnica nie jest tak dramatyczna jak pomiędzy [tu wstawcie nazwę Waszej ulubionej lokalnej PRAWDZIWEJ WŁOSKIEJ pizzerii] a pizzą na grubym z Da Grasso, ale jednak jest. Nie jest ona jednak na tyle istotna, żebym bezapelacyjnie orzekł wyższość Charliego (jako zdeklarowany zwolennik pizzy na najcieńszym możliwym cieście). Do Zadrugi będę na pewno wracał po placek ze słonymi rybkami, a Charly…jest przecież i w Luce. No i Zadruga dysponuje kolejną wartością dodaną w postaci cienistego dziedzińca – przy dużych upałach jest tam nie tylko cień, ale także względny chłód.
- Menu śniadaniowe w Charly. Kto się skusi? :D
- Spacer uliczkami Komižy. Konkurs na najbrzydszego grilla uważam za rozstrzygnięty!
- Škor aka Petit Paris zazwyczaj tylko mijamy. Wsioki z Rukavca nie potrzebują miastowej kawy ;p
Przy okazji tegorocznego pobytu w Komižy, idąc ulicą Ribarską zauważyłem przy odchodzącej w górę uliczce jakiś nieznany nam dotąd lokal, który w wystawionym menu miał głównie pizzę. Mapy Google pokazują mi w tym miejscu coś pod nazwą Restauracja Robinson, ale nie udało nam się tam wpaść – nie mieliśmy takiej potrzeby. Choć dziedziniec mają na pewno ładny i zachęcający do odwiedzin. O ile oczywiście nie mamy wymagania, aby dostać stolik z widokiem na morze
- Takiej okazji nie można przepuścić!
- Jeden z argumentów za planowaniem urlopu na koniec lata :)
P.S. Zbieram siły na wpis, który będę musiał podzielić na części. Potraktujcie więc dzisiejszą miniaturkę za przygrywkę przed daniem głównym…choć nie w sensie kulinarnym