Witamy Wszystkich po dość długiej przerwie!
Mamy nadzieję, że ta zwłoka zostanie nam wybaczona, ale wiosna tej zimy jakoś nam nie sprzyja zdrowotnie. A gdzie sił brak, to i weny nie ma
Dzień 10- 02/09/2013PowrótJak już udało nam się zdradzić, dobrnęliśmy do końca naszych wakacji.
Na razie sama relacja, bez zdjęć bo Imageshack wersja darmowa się skończyła Powrót zaplanowaliśmy ze Starego Gradu do Splitu promem i cała naprzód kierunek PL.
W Starym Gradzie port promowy baaardzo przyjemny. Pan z obsługi pokierował nas na bodajże 3cią linię, w ten sposób byliśmy pierwsi w kolejce. Dlatego razem z koleżanką szybko pobiegłyśmy do kasy, a mąż został z dzieciakami w samochodzie.
Wbiegamy do kasy... ufff luzik, jesteśmy pierwsze, mówimy co chcemy, wybieramy płatność kartą- tym razem przyszła kolej na płacenie przez koleżankę i tu zonk: "Brak środków na koncie". Nieee to jakaś pomyłka, kasy jest dość, tym bardziej, że jeszcze dzień wcześniej sprawdzałyśmy środki. Hmmm co tu teraz? Nie musimy dodawać, że za nami już kolejka przy kasie na ok 15min. Szok! Wybiegamy, szukamy bankomatu...w bankomacie to samo!!!! No to jesteśmy ugotowani. Próbuję swoją kartę...ufff na prom jeszcze wystarczy, wybieram gotówkę i szybko wracamy do kasy, a tam kolejka że hej!! Myślimy trudno! musimy wejść bez kolejki, bo przepadnie nam prom , a naszych dzieci lepiej nie prowokować z kolejnym czekaniem. Wciskamy się i łamanym angielskim tłumaczymy, że mąż z dziećmi już prawie jednym kołem jest na promie! Na szczęście kasjer miał jeszcze nasz bilet, więc szybko daję pieniądze, dziękuję wszystkim i uciekamy do samochodu, a tam...uuuu ostro, Pan obsługujący kłóci się z mężem, że ma jechać na koniec kolejki, mąż wskazuje, że bilety już są i żona też
Machnął ręką! jedźcie! hmmm nawet na bilet nie spojrzał
Mąż w skupieniu wjeżdża na piętro po prawej stronie (tak jak go pokierował kolejny Pan na promie), obok wjeżdża kolejny samochód i wygląda to tak. Przed nami samochody, z lewej barierka na milimetry ze złożonymi lusterkami, po prawej samochód na milimetry ze złożonymi lusterkami, za nami samochody ustawione także na milimetry od siebie
Trochę stresu było. Tym bardziej, że jedyną możliwością aby wysiąść z samochodu to było wyjście od strony pasażera z przodu. Możecie sobie wyobrazić jak to wyglądało... Ja wysiadłam pierwsza, pilnowałam drzwi by nie obić auta sąsiadowi, równocześnie odbierałam dziecko swoje, później koleżankę i jej córę, na koniec wysiadał mój mąż. Adrenalina po przygodzie w kasie jeszcze była wysoka. Idąc na pokład promu myślimy co zrobimy z kasą na paliwo (cała pozostała kasa była na koncie koleżanki), równocześnie roztrząsamy jak to możliwe, że doszło do takiej sytuacji. Siadamy na wygodnych krzesełkach i odpalamy telefon, w tej samej też chwili dochodzimy do wniosku, że koleżanka nie miała ściągniętych blokad na płatności kartą za granicą PL. Z głupoty szukam WiFi i i jest ! Znalazłam! Mamy ok 10 minut by skopiować nasze konto i zrobić szybki przelew z konta koleżanki (jak dobrze, że te same banki, nasza karta na szczęście już sprawdzona). W międzyczasie prom odbija od brzegu.... jest! udało się dosłownie na styk!!!! Pomyśleliśmy, że jesteśmy uratowani!
Po tym incydencie droga przebiegła nam już bez przygód. Powrót przypadł na poniedziałek i musimy Wam powiedzieć, że jest to najlepszy dzień na powroty do Polski. Droga w kierunku Polski dosłownie pusta! Na Węgrzech, na d86 chwilę jechaliśmy za tirem, ale okazało się że to Polak, z którym szybko się dogadaliśmy przez cb i przepuścił nas, gdy droga była z naprzeciwka wolna (w drugą stronę natężenie ruchu było ogromne). Dość długo jechaliśmy w swoim towarzystwie, trochę opowiadając o podróży, Pan opowiadał o swojej trasie (jeśli dobrze pamiętamy, to wracał z Włoch). Z racji wielkości pojazdu, kierowca tego tira pomógł nam wyprzedzić jeszcze 2 cysterny, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy prosto przed siebie zupełnie sami
do samego domku.
Czasowo: prom odpływał o 11.30, w domu byliśmy ok 02.30.
Powrót ze Starego Gradu gorąco polecamy, można zaoszczędzić mnóstwo energii na powrót do domu.
A teraz o planach na najbliższe wakacje (to dla Ciebie minimartini
).
Jak pewnie już zauważyliście, Hvar nas zauroczył, wpakował nas w swego rodzaju uzależnienie. To pierwsze miejsce do którego bezdyskusyjnie musimy wrócić. Ale żeby wszystko nie było takie same, postanowiliśmy że w tym roku opóźnimy wyjazd i przygodę rozpoczniemy we wrześniu (80-90% mniej turystów), na dodatek jedziemy na dłużej bo aż 14 noclegów!!! i po raz pierwszy, po pierwszym tygodniu zmieniamy miejsce pobytowo-noclegowe
W pierwszym tygodniu wybieramy się na polecaną Uvale Medvidina- tutaj dzięki relacji heca7 DZIĘKUJEMY
, drugi tydzień zamierzamy spędzić u Leny i Borysa, ponieważ okolica już bardziej znana, więc skupimy się na zwiedzeniu miasteczek
i restauracji... jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem
Dziękujemy Wam pięknie za towarzystwo i czekamy na Wasze nowe relacje