komi napisał(a):ST
(....palanina....)
Troche sie rozpisalem wiec koncze Tak wiec wczasy w chorwacji wyjda tanio jesli spełnisz poniższe warunki
- cały samochód zarcia i gotowanie typu makaron/konserwa/sos knorra lub winiar.zadnych lokali
- namiot /kemping / apartament w wiosce / lub bez klimy albo z jednym sanitariatem na 2-4 apartamentów lub daleko od morza.
albo apatment dzielony na 2 rodziny.
- samochód najlepiej na gaz:)
- bez międzynocowań - koszmar moim zdaniem
- kombinujac jakby tu niepłatnymi drogami albo bez winiet pojechac
W przeciwnym razie wyjazd bedzie w takiej samej cenie lub DROŻSZY niz 2 tyg w 5* hotelu ultraALL w turcji / tunezji / egipcie i do tej opcji wracam za rok:))
Dla mnie Chorwacja to przede wszystkim piękne widoki i ....NIC POZA TYM niestety jak dla mnie to ZA MAŁO jak na udany urlop.
(....jeszcze gorsza paplanina....)
Więc tak:
Szczegółów pisać nie będę bo szkoda czasu. W zeszłe wakacje wydałem 1100-1200 Euro na 5 osób na 10 nocy na RAB. Na co tam można wydawać kasę? Nie wiem? Jechałem przez Niemcy z Kościana nadrabiając 250km niż przez Czechy. Nie omijałem żadnych płatnych dróg ani odcinków. Tankowałem najdroższą ropę ON dedykowaną na PD (pompowtryski). Kupiłem wszystkie winiety. Jedliśmy w konobach. Piliśmy litry wina i piwa. Owoców w bród. Lody 3x dziennie dla każdego. Nawet nie potrafiliśmy więcej kasy wydać! Wiem że większość w to nie uwierzy. Ale my tak spędziliśmy wakacje.
Domek wynajmowaliśmy przy plaży. No nie głównej, ale była. W domku całe piętro nasze, 2 pokoje z wyposażoną kuchnią i łazienka + 2 tarasy z widokami na morze. Klima nie była zupełnie potrzebna, bo system okiennic był znacznie lepszy. Zresztą w największy upał i tak byliśmy na plaży, wycieczce, spacerku... a jeżeli byliśmy to na pół nago, w moim wypadku zawsze. W marynarce i krawacie niestety nie -wtedy rzeczywiście klima jest potrzebna.
Po drodze nie spałem a byłem jedynym kierowcą i jechałem w jednym ciągu przez całą noc 16h w każdą stronę. Żaden wyczyn dla młodego człowieka w pełni sił i dobrego kierowcę z kondycją fizyczną i motoryczną. Nie widzę w tym żadnego "koszmaru". O wiele gorzej dojechać bezpiecznie nad nasze morze, tam same autostrady i bezkolizyjne drogi. 1300km żaden problem.
Nikt nie narzekał, tylko pasażerowie w podróży. Ale to akurat można znieść. Zresztą i tak spali bo jechałem całą noc. A jak nie spali to słuchali muzy, dyskutowali itp.
Dla kontrastu żeby nie być gołosłownym (z dedykacją dla autora tematu):A byliśmy kiedyś samolotem w Egipcie w hotelu z 5 gwiazdkami i opcją ALLinExclusive. Jedno wielkie gówno. Dwa tygodnie ciągłego wyścigu z zegarkiem w ręku kto pierwszy na daną godzinę przy szwedzkim stole, bo inaczej frytki, soki wyciśnięte na świeżo i arbuzy rzdżarte przez tłustych niemców.
Po za hotel wyjść to samobójstwo. Bo byłem z 3ma dziewczynami - rodzeństwem, podobnymi jak krople wody i z natury jasne blondynki z długimi włosami i niebieskimi oczami, duże cycki też, długie nogi i te sprawy dla nas normalne. Więc każdy arab już leciał ... ... ... . Jeden taksówkarz prowadził auto do hotelu i chciał nam zrobić rozrywkę nie patrząc na drogę, wciąż wpatrując się w siostry laski oczy i wymieniając liczbę wielbłądów w zamian. Więc tylko zorganizowane wycieczki nam pozostały.
Pod piramidami upał chyba 50 stopni. Oglądaliśmy trójkątne skamieniałe gówna oglądane w tv milion razy z spuchniętymi nogami w wielkim tłumie, oraz skamieniałego sphinksa odbudowanego do połowy i obłożonego budowlanymi rusztowaniami.
Inna wycieczka, jedziemy quadami w suchym jak pieprz kurzu po pustyni. Szaleć nie pozwalają, żeby nikt się nie przewrócił albo w kogoś nie przyrąbał. Więc jedziemy jak debile 30-40km/h w rządku. W końcu gdzieś tam dojechaliśmy, usiedliśmy w namiocie i pijemy Cole, zimną. Patrzymy jak żyją araby w namiocie i jedziemy z powrotem. Tyle z wycieczki. Super.
Jedziemy autobusem do Kairu. Zapierd... jak głupki i każdy facet który miał prawko siedział jak na szpilkach, a u nich paliwo i ropa tanie jak barszcz. Dojechaliśmy do muzeum papyrusu. Gówno nas to interesowało. Kupować to do domu bezsens. Dobra potem perfumeria, wszystkie bossy, versace, davidoffy, itp pachną tak samo. Więc następne gówno. Potem arabskie żarcie na Nil-u w łodzi. Oczywiście nikt nie jadł bo sraczka murowana. W Kairze jak obdarte brudne dzieci widziały zorganizowaną wycieczką to przychodziły żebrać. Bardzo miłe uczucie. O dziwo umiały gadać niektóre frazy po Polsku. A co gadały? Wszystkie nasze przekleństwa... itp.
Potem muzeum w Kairze. Większość eksponatów była oczywiście duplikatami. Więc oglądaliśmy ściemę. Zresztą my tu młodzi ludzie myślimy tylko się wina napić i powrzucać laski do wody a tym czasem chodzimy po muzeum i oglądamy rzeczy które nas w ogóle nie interesują. Ale taka była wycieczka, bo w hotelu jeszcze gorzej tylko basen i animatorzy.
O jest dobry dzień i jedziemy podstawionym przez hotel autobusem nad morze, pomijam że autobus jeździ wg rozkładu i musisz się dostosować żeby w ogóle potem wrócić do hotelu na noc. A niby jedziesz wypocząć. Dobra jesteśmy na plaży. Nasza plaża jest ogrodzona siatką. Szok. Obóz więzienny. Na inną plażę wyjść już nie mogę. No masakra nawet brzegiem morza sobie nie pospacerujesz.
Dobra kupę mi się zachciało. Idę do kibelka. Zrobiłem, a tu zonk. Brak papieru, tylko wężyk z wodą. Teraz wiem dlaczego arabowie sobie rąk na przywitanie nie podają.
Cały bajer hotelu to kąpanie się przez 2 tyg w jednym wielkim basenie z chlorowaną wodą. Gry zapewniane przez animatorów. I szwedzki stół.
JEDNO WIELKIE GÓWNO. Czułem się jak w więzieniu. Wszystko było strasznie nudne i bezsensowne. Strasznie tam zleniwiałem i przytyłem troszkę, bo tylko się spało, leżało i jadło. Wszyscy którzy z ami tam byli mieli jeden cel: wstać na 9 na śniadanie, potem dospać do 11-12-13, potem leżakowanie i bar w basenie. na 15 iść się umyć i odpierdzielić na obiad. Potem kąpielówki i basen z ślizgawkami i animacje z grami. Potem strój wizytowy i kolacja oraz pokazy tańców i barowanie się przy stolikach. Koniec i od nowa.
Sam hotel: owszem "luksus" bo ornamentalny, wysoki, kupa złota wszędzie. Ale to w nie naszym stylu. Więc tylko podziw bez żadnego zaskoczenia, dla nas bezguście. Luksus mamy swój, w domu.
Tylko lot samolotem nam się podobał. Ot cały bajer.
Dodam największy minus: W hotelu po 22 albo 23 już niewolno się kąpać w basenie!!! A na waleta? Zapomnij. Aha dyskoteka w hotelu grała przeboje między narodowe. Czyli czeskie, Niemieckie, włoskie, Hiszpańskie, polskich brak. Style muzyki tak różne że na dyskotece były dzieci i staruszki.
Co mamy w Chorwacji? Jadę własnym autem, jestem na wyspie więc plaż nie brakuje, każda inna bez ograniczeń, jest ich mnóstwo od skalnych po piaszczyste, tekstylne po FKK, nawet mieszane. Przyjeżdżam kiedy chcę i odjeżdżam kiedy chcę. Chorwaci, powierzchownie zarozumiali, ale przy bliższym kontakcie mili i serdeczni. Już nie chcą zgwałcić mojej laski bo ma mini i bluzkę bez stanika. Gdzie chcę zjeść i co chcę zjeść decyduję sam. Konobę można znaleźć w miasteczku i na plaży przy szumiącym morzu. Od koloru do wyboru. Miasteczko z urokiem, czyste przeurocze z wąskimi uliczkami. Pełna swoboda i luz. Chcemy owoce, ryby? Lecimy na bazarek. Widzimy z bliska kumoszki sprzedające specjały. Jest dobry humor? Jedziemy na prawdziwą dyskę. Albo do Pubu na plaży na drinki z parasolką. Potem o 3ciej w nocy chlup do wody.
My już nigdy więcej nie chcemy hotelu itp wycieczek. Wakacje w Egipcie były naszymi najgorszymi wakacjami.
Co do autora tematu. Ktoś mu głupot nawciskał że w Chorwacji jest jak w Bułgarii, gdzie jeżdżą nasi rodacy na: "postaw się a zastaw się", aby się dowartościować że jest jeszcze ktoś biedniejszy od nas polaków. Więc autor pojechał i chyba od początku się nastawił na porażkę i taką też przywiózł z powrotem, w cro nie podadzą mu jedzenia i nie zaplanują za niego następnego dnia. Pomijając że spędził wakacje w formie bardzo konsumpcyjnej. Typowej dla szwedzkiego stołu w hotelach ALLinEXLUSIVE. Jest oczywiste, że gdyby był w Włoszech, czy w Francji też by tyle kasy wydał bez względu na ceny i okoliczności, bo co by chciał zjeść to by zjadł. Bo jednak najważniejsze fotki z wakacji pokazuje się w pracy z talerzami w restauracji. A plaże? Więc jego opinia o CRO jest tak samo abstrakcyjna jak opinie jego znajomków którzy mu kitu o cenach w CRO nawciskali. Więc widoki w CRO to za mało... Jeszcze musi być tanie żarcie. Jeżeli na kwaterze nie ma ALLinEXLUSIVE bo inaczej urlop nie jest kompletny.Bocian napisał(a):Czekam na te wczasy cały rok, akceptuję ich ceny dlatego jadę aby przez rok odkładaną kasę z premedytacją przehulać. Dzięki forum wiem co ile kosztuje i mogę planować tak aby kasy wystarczyło. Da się przeżyć 2 tygodnie bez "domowych" kotletów z kapustą. A poza tym wolę czas spędzać na plaży czy też łódce niż w kuchni.
Święte słowa...
Święte słowa x2
A mi z zeszłych wakacji została kasa, tak że w tym roku dopłacam tylko połowę. Luksus mam w domu. Żaden hotel mi tego nie zrekompensuje.