Kilkanaście dni temu, w głównym wątku o pływaniu pontonem pytałem, jakie dokumenty są potrzebne, aby wykupić winietę na ponton. Otóż jestem w Zadarze i niemiło doświadczyłem, jak wielkie są zmiany przepisów przy wydawaniu winiet.
Po pierwsze, w kapitanacie, oprócz patentu, bezwzględnie chcieli ode mnie dokument potwierdzający zdolności żeglowne łodzi (w moim przypadku pontonu).
Po drugie, nie respektowali dowodu rejestracyjnego ze starostwa. Na moim są dane tylko pontonu bez silnika. Chcieli rachunek - fakturę, potwierdzającą, że jestem właścicielem silnika. Choć miałem silnik w bagażniku auta (20 metrów od biura kapitanatu), nic ich to nie interesowało. Tłumaczyli to tym, że silnik może być kradziony, a oni muszą mieć pewność, że jestem jego właścicielem.
Po trzecie, nie wydali mi winiety w postaci naklejki, tak jak robili w minionych latach. Dali tylko dokument i kazali mieć go przy sobie podczas pływania. Nie dali też mapy morskiej takiej jak kiedyś.
Po czwarte, na winiecie (dokumencie A4) widnieją daty, według których winieta ważna jest nie rok, lecz od daty kupienia (w moim przypadku 7 lipca), do końca roku, czyli 31 grudnia 2015. Kiedyś była ważna rok, czyli mógłbym na niej pływać do 6 lipca 2016.
Po piąte, zapłaciłem około połowy tego, co w minionych latach. Nie wiem jak cena ta jest liczona, ale tak to wyszło.
Spędziłem w kapitanacie w Zadarze z żoną i dzieciakami około 2 godzin (tyle czekałem na głównego szefa). Kapitan przyszedł i obojgu pracownikom (którzy winiety nie chcieli mi sprzedać), kazał winietę wystawić, choć oni przekonywali go, że jest to niezgodne z prawem, bo nie mam żadnych dokumentów na silnik. On - można powiedzieć - olał przepisy - i mówiąc, że przecież gość ma silnik w aucie, kazał im winietę wystawić.
Dodam, że miałem jeszcze zdjęcia mojego zestawu, które im wcześniej pokazywałem oraz winiety (dokumenty) z minionych lat.
Teraz już wiem, że dokument ze starostwa rejestrujący ponton jak sprzęt do amatorskiego połowu ryb, jest nic nie warty i na przyszły rok rejestruję gumowca wraz z silnikiem w Polskim Związku Żeglarskim.
Przygoda w Zadarze kosztowała mnie kupę nerwów i odniosłem wrażenie, jakby Chorwacja była krajem Trzeciego Świata (wrogo nastawionym do turystów).
Dodam jeszcze, że pytałem się owych pracowników, czy kiedy jadą używanym autem za granicę, to też musza z sobą mieć rachunek zakupu samochodu? Wzruszali ramionami i mówili, że nic nie mogą zrobić, bo takie są przepisy.
Uważam, że mój post mógłby pozostać jako niezależny wątek, gdyż wielu innych ostrzeże przed kłopotami, jakie mogą ich w tym roku spotkać.
Sprawą dla mnie nieznaną pozostaje fakt, dlaczego nie dają naklejek i dlaczego winieta nie obowiązuje rok, tylko do końca roku kalendarzowego?
Jakby była taka potrzeba, to mogę wkleić zdjęcie otrzymanego dokumentu.