Hercklekot napisał(a):Oszustwo mnie nie spotkało, natomiast doświadczyłem bezinteresownej grzeczności wiele razy - głównie gifty od gospodarzy (wino, jedzenie), raz nawet żona dostała ciasto na urodziny i flaszkę likieru z rogaca (datę urodzin wzięli z dowodu). Raz w Supetarze zostawiłem w konobie plecak z kluczami do auta i portfelem, po 3 godzinach oddane do rąk własnych, nic nie zginęło. Nigdy w żadnej knajpie nie dostałem tego, czego nie zamawiałem, nigdy nikt nie próbował mnie orżnąć na rachunku. Paragonów fiskalnych nie wymagam (po co mi one?), szczególnie gdy jestem w jakiejś małej knajpie, OPG itp. Niechże sobie zarobią - lekko nie mają, sezon nie trwa cały rok. Za promy i autostradę płacę kartą - więc reszty sprawdzać nie muszę. Na podstawie 5 wyjazdów mam swoją dobrą opinię o Chorwatach i ich uczciwości, pewnie też więcej przekrętów zdarza się w popularnych kurortach - a ja tam nie jeżdżę. Na zadupiach ludzie uczciwsi zdaje się.
Bardzo mądrze napisane (przy okazji pozdrawiam Andrychów - z Czańca). Całkowicie się zgadzam z tym, że nie mają lekko. Dzięki Chorwatom nauczyłam się dawać napiwki - rozumiem, że sezon krótki, kraj ciągle jeszcze przechodzi proces odbudowy (również psychicznej) po straszliwej wojnie itd., a ja jestem na urlopie, więc chętnie daję im zarobić.
Oczywiście zdarzały mi się sytuacje w spożywczakach, że zamiast 6,99 płaciłam 7 kun, bo "nemam sitno", ale w Polsce też takie akcje są. Jedyne przejawy oszustwa, z jakimi się spotkałam miały miejsce na bazarze w Trogirze (starsza pani mnie chciała orżnąć o 20 kun), a także wśród kierowców jeżdżących w ichnich PKSach (biało - różowe autokary) oraz MZK/MPK na trasie Omisz - Split i Trogir - Slatine (nie wydawali reszty). Znajomego Włocha orżnęli solidniej - za taksówkę z lotniska w Kašteli do Slatine zapłacił dość dużo - niecałe trzysta kun (przepraszam, nie pamiętam dokładnej kwoty).
Moją koleżankę to dotykało do żywego, ale, żeby było śmieszniej, ona jest z Zakopanego, gdzie tego rodzaju praktyki stosuje się codziennie i znacznie częściej...
Jeśli jestem służbowo to bardziej mnie szanują - przepraszają, że musiałam czekać na obsługę, dają zniżki itd. Jakoś mnie to nie przeszkadza, że ktoś czasem nie wyda reszty - bardziej mnie wkurza obgadywanie za plecami i myślenie, że nie rozumiem
Co nie zmienia faktu, że i tak ich lubię i lubię tam odpoczywać