Nie wiem czy w dobrym dziale piszę, mam nadzieję ,że tak.
Historia z Crikvenicy. Pierwsza wizyta w Chorwacji, człowiek z wiedzą tylko z tego forum, a jak wiadomo teoria to nie to samo co praktyka. Ale do rzeczy. Pierwszy wyjazd na plażę i od razu znalezione miejsce parkingowe przy płatnej plaży. Fajny pobyt na plaży, dzieciaki zachwycone. Wychodzimy po południu i co? Ano, blokada na kole
Za gapowe się płaci, ok. Tyle tylko, że dopiero teraz zauważyłem znak płatnego parkingu (blue line, już wiem), wcześniej jak parkowałem był zasłonięty przez furgonetkę, trudno jak mówiłem, gapowe. No nic, dzwonię na podany nr tel. za 20 minut podjeżdża pracownik (w międzyczasie oczywiście inni turyści się śmieją), i na pytanie ile mandatu będzie, słyszę „ tu tałzyn kuna byte”. Zrobiło mi się zimno, trzy razy powtarzam , że nie mam przy sobie „tu tałzyn kuna”, odpowiedź : „its jour problem, only kesz” . Pytam gdzie ma szefa, bo dla mnie ta kwota to nieporozumienie. O dziwo powiedział, koło hotelu International. Mówię, żeby nie odjeżdżał , dostałem odpowiedź „tłenty minyts”. Zasuwam z młodszym na szyi, bo puścić mnie nie chciał (przy okazji robiąc rozpoznanie gdzie są bankomaty) . W końcu znajduję biuro, wchodzę i mówię, że mam problem bo Państwa pracownik żąda ode mnie 2 tyś . kun za parking. Kobitki zdziwione mówią do mnie , że to niemożliwe, opłata wynosi „tu handryt kuna”. Dzwonią więc do gościa i co? Ano cwaniak się wypiera i mówi, że cały czas mówił nam „tu handryt kuna”. Wracam więc szybko ,bo zaraz minie 20 minut i mi gość pryśnie. Facet w ogóle nie wzruszony, na moje pytanie, że mówiłem mu trzy razy że nie mam przy sobie 2 tyś odpowiedział, że mówił 200 kun i tyle. Przecież nic mu nie udowodnię. Tyle tylko, że oprócz mnie słyszał to starszy syn, który cztery lata się uczy j. Angielskiego (szybko mi przeliczył, że to prawie 1200 zł) i słyszała żona, słońce też mi nie przypaliło mózgu
. Gość się wyparł w żywe oczy. Wyjąłem 200 kun i zapłaciłem. W trakcie zapytałem ilu dziennie łapie, odpowiedział 15-20 ludzi. Trochę zepsuło to pierwsze wrażenie o Chorwatach jako miłych ludziach. Być może bogaty Niemiec wyciągnąłby te 2 tysie i zapłacił.Ja jednak by nie psuć wakacji, historię na ten czas wziąłem w niepamięć. Zdobyte doświadczenie – bezcenne.
Pozdrawiam