Uwaga grupa! Kierunek wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja

Zamek Krzyżtopór, część II

Jeszcze parę zamkowych okienek .



















Idziemy na kolejną trasę, tym razem wiodącą przez zamkowe korytarze i sale. Do dzisiaj zachowało się ok. 90% zamkowych murów i tylko ok. 10% stropów.































(...)

Ledwie 11 lat po zakończeniu budowy, w październiku 1655 r. zamek zajęły wojska szwedzkie. Szwedzi stacjonowali na zamku przez dwa lata, a opuszczając go jesienią 1657 r. zabrali ze sobą całe wyposażenie i bogaty wystrój wnętrz. Krzyżtopór już nigdy nie nawiązał do krótkiego w sumie okresu swojej świetności.



















Zamek przechodził kolejno przez ręce rodzin Kalinowskich, Wiśniowieckich, Morsztynów. Żadna z nich nie miała jednak wystarczających środków, żeby utrzymać tak ogromną rezydencję. Krzyżtopór powoli acz systematycznie popadał więc w ruinę. Ostateczy upadek budowli nastąpił po konfederacji barskiej w 1768, podczas której schronienie w zamku znaleźli zwolennicy konfederacji. Ich walki z wojskami rosyjskimi tylko przyspieszyły dewastację zamku.

































(...)

Zdecydowanie najbardziej fotogeniczny wydaje się wewnętrzny dziedziniec pałacowy .
































Stąd można przejść do ośmiokątnej wieży














Na koniec zaglądamy jeszcze do zamkowych piwnic.



















Krzyżtopór, zgodnie zresztą z przewidywaniami, wywarł piorunujące wrażenie. Naprawdę, aż żal było odjeżdżać.

Byłem kiedyś w tym Zamku.... tylko zdjęcia (nie tak piękne jak wyżej) gdzieś się straciły

Takie pustki na tych zdjęciach, jakbyście mieli zamek na wyłączność .
Pięknie pokazane.
A historia rujnacji po potopie szwedzkim, niestety jakich wiele w Polsce .

Bardzo ładna ruina i pięknie pokazana.
Musze się tam wybrać.

Pzdr

Janusz Bajcer napisał(a):Byłem kiedyś w tym Zamku.... tylko zdjęcia (nie tak piękne jak wyżej) gdzieś się straciły

Trzeba pojechać i zrobić nowe .

piotrf napisał(a):To wina geografi i historii , że tak wspaniały zamek popada w ruinę a przecież odbudowano albo w części , albo w całości tyle moim zdaniem mniej wartościowych.

Mnie szkoda każdego zrujnowanego i zaniedbanego obiektu; na DŚ mamy ich całe mnóstwo.
Ale zgadzam się, że Krzyżtopór jest wyjątkowy i na odbudowę bezwzględnie zasługiwał. Teraz, kiedy zabezpieczono go jako trwałą ruinę już chyba nie ma na to szans.

Nefer napisał(a):Takie pustki na tych zdjęciach, jakbyście mieli zamek na wyłączność .

Nawet nie trzeba było specjalnie czekać na pusty kadr . Trochę dziwne, piękna pogoda, ostatnia sobota wakacji. Chyba wszyscy w tym czasie siedzieli w Kurozwękach .

Vjetar napisał(a):Musze się tam wybrać.

Koniecznie

27.08 - Kurozwęki - zespół pałacowo-parkowy




Wstęp do pałacowego parku okazuje się płatny . Uiszczamy po 4 zł od głowy. Teren zadbany, trawka przystrzyżona...
Mamy nawet ochotę usiąść na kawkę, ale skutecznie zniechęcają nas wokalne próby jakiegoś zespołu ludowego .






Rodzina Kurozwęckich wzniosła tu pod koniec XIV w. warowny zamek.
Z tej pierwotnej budowli zostały jedynie fragmenty gotyckich murów i fosy. W kolejnych stuleciach budowlę wielokrotnie przebudowywano w efekcie czego całkowicie zatraciła swój obronny charakter. Dziś zamiast zamku mamy rezydencję pałacową.






Reprezentacyjnie jest tylko od frontu, bo o średniowecznej przeszłości przypomina druga strona .




Pałac w Kurozwękach oferuje szereg atrakcji przede wszystkim dla dzieci. Minizoo, safari z bizonami, kucyki, plac zabaw, parki linowy, labirynt w kukurydzy ...
Cennik znajdziecie tutaj.

Dla nas Kurozwęki to najsłabszy punkt programu, nie tylko tego dnia, ale chyba też całego wyjazdu. Myślę, że po Krzyżtoporze po prostu nie miały szans zrobić większego wrażenia.
Te wrażenia może i byłyby lepsze, gdybyśmy zwiedzili pałacowe wnętrza, ale jakoś zabrakło ochoty. Zniechęciły tłumy, zniesmaczyła konieczność kupienia biletu na sam tylko wstęp na teren parku. Poza tym mieliśmy już ogromną ochotę na śliwki ... .

PAPA

marze_na napisał(a): Trochę dziwne, piękna pogoda, ostatnia sobota wakacji.

My byliśmy dzień później, w niedzielę 28.08, i było zdecydowanie więcej ludzi.

W Kurozwękach nigdy nie byłem, a płatny wstęp do parku rzeczywiście nie zachęca.
Choć z drugiej strony ciekaw jestem pałacowych wnętrz.

27.08 - Szydłów

Pierwotny plan zakładał, że do Szydłowa zajrzymy dzień wcześniej, jadąc do Sandomierza, ale plan ten zmienił się w sekundę z chwilą, kiedy przeczytałam, że w Szydłowie w ostatni weekend wakacji odbędzie się Święto Śliwki .
Uwielbiamy tego rodzaju lokalne imprezy, wszelakie święta jabłek, dyni, miodów, serów, wina itp. itd. I jeśli tylko jest okazja odwiedzamy.

Śliwkowa stolica Polski - tak można przeczytać o Szydłowie. Z okolicznych sadów pochodzi ok. 20 proc. polskich śliwek.




Szydłów nazywany jest też polskim Carcassonne z uwagi na dobrze zachowane mury obronne wokół miasta. Porównanie może i na wyrost, ale chętnie wykorzystywane przez lokalne władze dla celów promocyjnych.

Mury obronne wokół miasta królewskiego Szydłowa wzniósł w XIV w. Kazimierz Wielki. Długość murów wynosiła 1080 m, a ich grubość dochodziła do 1,8 m. Obwarowania te zachowały się do dzisiaj na długości ok. 700 m.











Z trzech prowadzących niegdyś do miasta bram stoi dziś tylko jedna - Brama Krakowska.










Atrakcją Szydłowa jest zamek, który w XIV w. zbudował Kazimierz Wielki.
Niestety nie obejrzymy sobie zamkowego dziedzińca, bo ustawiono tam scenę i zorganizowano biletowany koncert gwiazd disco polo .
Coś za coś, chcieliśmy święta śliwki to mamy je z całym dobrodziejstwem . Zadowalamy się spojrzeniem zza zamkowego muru.







Więcej zamku można obejrzeć u Myszy .


Spacerujemy między straganami.



(...)

Czym jeszcze może pochwalić się Szydłów?

Gotycki kościół św. Władysława z XIV w. to kolejny na naszej trasie kościół pokutny ufundowany przez Kazmierza Wielkiego jako forma zadośćuczynienia za zabójstwo kanonika Marcina Baryczki. Zaglądamy do środka tylko na chwilę, bo akurat trwa adoracja. Jak inne kościoły króla jest to budowla dwunawowa z filarem pośrodku.











Kościół przykrywa strzelisty, gontowy dach.













Synagoga w Szydłowie jest jedną z najstarszych w Polsce. Zbudowana została w II połowie XVI w.











Kościół Wszystkich Świętych – gotycki kościół z przełomu XIV i XV w.











Ostatnie spojrzenie na szydłowskie mury króla Kazimierza i ruszamy do auta.








Z Szydłowa wyjeżdżamy ze sporym zapasem śliwek, świeżych i wędzonych, kupionych prosto od sadowników w atrakcyjnych cenach (śmiesznie niskich zwłaszcza jeśli porówna się je do tych z wrocławskich warzywniaków ). A jakie te śliwki pyszne
Paweł właśnie mnie zapytał jakby to zrobić, żeby w przyszłym roku też tamtędy przejeżdżać .


Gmina Szydłów słynie od wielu lat ze znakomitych suszonych śliwek z tutejszych sadów. Śliwki szydłowskie cieszyły się niewątpliwą renomą jeszcze przed II wojną światową i sprzedawane były w wielu regionach Polski. Dawniej owoce umieszczano w ziemnych wykopach opalanych drewnem, które z czasem zastąpione zostały tradycyjnymi suszarniami szufladkowymi. Śliwki układane są w nich na specjalnych tacach zwanych laskami i poddawane złożonemu procesowi suszenia połączonemu z wędzeniem. Dzięki specyficznej technologii owoce mają niepowtarzalną barwę i smak oraz charakterystyczny zapach, co znalazło potwierdzenie w regulacjach prawnych, bowiem od 2010 roku na wniosek mieszkańców śliwka szydłowska widnieje w rejestrze produktów rolnych objętych ochroną na obszarze Unii Europejskiej.


Do Sandomierza wracamy dobrze po zmroku. Następnego dnia auto dostaje wolne, a my cały dzień będziemy szwędać się po Sandomierzu.

Szydłów wygląda bardzo zachęcająco. Będzie trzeba go kiedyś odwiedzić.
A śliwki też bardzo lubię .

Kurozwęki to chyba rzeczywiście nic szczególnego, dobrze że nie wygooglałem tego pałacu przed wyjazdem
Szydłów i owszem... ale zajrzymy kiedy indziej.
Jak go odebraliście w porównaniu do np Opatowa czy Wiślicy? Wart jest szczególnej uwagi, czy bardziej przy okazji po drodze dokądś?