USA cz. IV, Oregon i Waszyngton.

W Portland zastanawiałam się czy warto poświęcić czas na ogród różany. Dobrze, że nie poszliśmy bo to trochę za późno, róże przekwitły, co zobaczyliśmy w tutejszym parku.



















































Sąsiednia Napa to większe miasto i nie spodobało nam się tak jak Sonoma.




































Żeby nie było, dwa popołudnia w ciągu 3 tygodni moczyliśmy się w hotelowym basenie i jacuzzi.

6 lipca, czwartek.


Miasto Sonoma leży w Sonoma Valley, która stanowi prestiżowy region winiarski. Jest tu około 500 zarejestrowanych winnic produkujących znane odmiany takie jak zinfandel, cabernet sauvignon, pinot noir czy chardonnay.

Wyjechaliśmy poza miasto przyjrzeć się winnicom. Zwykle są bardzo ładnie położone i mają atrakcyjne, zadbane zabudowania.







































W Dolinie Sonoma jest też ogród botaniczny, w którym nie byliśmy.

Pojechaliśmy natomiast do Glen Ellen, gdzie w posiadłości Jacka Londona urządzono Jack London State Historic Park.
Znajdują się tam ruiny domu, który spłonął kilka miesięcy przed wprowadzeniem się rodziny, domek, w którym mieszkali, kolejny dom wybudowany później oraz groby Jacka Londona i jego żony.

Może to nie grzech śmiertelny, ale nie byliśmy tu na żadnej degustacji wina. Wycieczki zorganizowane po winnicach odbywają się w środku dnia. Jakoś nie bardzo pasowała nam taka rozrywka w gorące południe.

Jeszcze gorszym rozwiązaniem byłby kieliszek gdzieś po drodze; kierowca został by pokrzywdzony.
Straty nadrabialiśmy w hotelu nad basenem.

Ceny wycieczek po winnicach też nie były zachęcające. Od 700 $ od osoby za 4-godzinną wycieczkę pociągiem do ponad tysiąca/osoba za auto z kierowcą. Jeszcze chyba nie nasz pułap.

Na koniec pojechaliśmy do Santa Rosa. Nie polecam, chyba że na nocleg po drodze. Nie ma tu na czym oka zawiesić.

Wieczór poświęciliśmy na pakowanie.

7 lipca, piątek.



Samolot mamy o 13.10 więc nie musimy się spieszyć.




















Udało nam się nawet wykroić godzinkę żeby wjechać do centrum i sprawdzić czy pokręcona Lombard Str. czasem się nie wyprostowała























































i czy dalej kursuje zabytkowy tramwaj. To tak z sentymentu do miasta, które bardzo się nam podoba.





































Oddanie auta w Alamo to około 2 minuty.

Odprawa na lotnisku odbyła się w ekspresowym tempie i trwała jeszcze krócej niż formalności po przylocie. Zanim zdążyłam się rozejrzeć i ustalić do którego stanowiska mamy podejść, zaopiekowała się nami Pani, która wydrukowała w kiosku karty pokładowe i oznakowanie walizek. Zdążyłam dopytać czy aby na pewno bagaż został zaadresowany do Berlina, a już porwał go duży człowiek i załadował na taśmę. Machnął ręką, co jak się domyślam, mogło znaczyć parę deko więcej niż trzeba, ale nas nie zawrócił.

Obydwa loty i Flixbus z Berlina do Wrocławia były o czasie i bez zarzutu.
























Koniec.

margaret-ka napisał(a):Drewniana konstrukcja- tunel Oneonta to obiekt historyczny z 1914 roku. Został odbudowany w taki sam sposób po pożarze z 2017. Teraz stanowi ścieżkę pieszo- rowerową.

Ten odcinek wyjazdu najbardziej przypadł mi do gustu. Fallsy szczególnie
Przypominając słowa z "Pawlaka": "my tu w Ameryce mamy wszystko największe..."

Jeziorko kraterowe już kiedyś widziałem na propozycjach tapet na pulpit, live musi być jeszcze piękniejsze.

margaret-ka napisał(a):Jacka Londona

No jakby nie patrzeć Domek na Prerii tak mi się od razu skojarzyło

Wspaniały wyjazd, bardzo fajna relacja.
Mam nadzieję, że choć raz w życiu uda się byś w USA. Tylko co tu wybrać z tak ogromnego "wachlarza" możliwych doświadczeń ... Nowy Jork, parki narodowe, Kalifornia, południe, np. Miami ... ?

Dziękuję za relację, pozdrawiam, Michał

te kiero napisał(a): ...
Jeziorko kraterowe już kiedyś widziałem na propozycjach tapet na pulpit, live musi być jeszcze piękniejsze. ...

Wg mojego męża to miejsce jest Number One całej wycieczki.

majkik75 napisał(a): ... co tu wybrać z tak ogromnego "wachlarza" możliwych doświadczeń ... Nowy Jork, parki narodowe, Kalifornia, południe, np. Miami ... ?

Jeżeli naprawdę tylko raz (ale także pierwszy raz) to parki zachodniego wybrzeża, LV i LA (lub SF w zależności od miejsca lądowania).

majkik75 napisał(a): ... co tu wybrać z tak ogromnego "wachlarza" możliwych doświadczeń ... Nowy Jork, parki narodowe, Kalifornia, południe, np. Miami ... ?

Jeżeli naprawdę tylko raz (ale także pierwszy raz) to parki zachodniego wybrzeża, LV i LA (lub SF w zależności od miejsca lądowania).[/quote]

Rozumiem, tak też sądziłem. Choć Nowy Jork tak kusi, ale to byłby drugie raz. Albo pierwszy a kiedyś później te parki ... Nic, życzmy sobie zdrowia, to reszta będzie

pozdrawiam, Michał