USA cz. II- Floryda z przyległościami.

Na końcu deptaka po prawej, przy placu Katedralnym stoi dom, który przez 400 lat był rezydencją gubernatora, teraz mieści wystawy dokumentujące rozwój miasta.

Skręcamy na prawo i dochodzimy do zachwycającego miejsca przy King Street.

Stawiając na rozwój turystyki w 1822 roku tą lokalizację wybrał nowojorski przedsiębiorca Henry Morrison Flager. Wybudował linię kolejową łączącą St. Augustine z resztą wschodniego wybrzeża, a następnie dwa duże hotele w stylu hiszpańskiego renesansu wykonane w całości z lanego betonu. Nie trafił najlepiej; wielki kryzys, epidemia żółtej febry i załamania pogody spowodowały, że hotele przyciągały tłumy dopiero po drugiej wojnie światowej.

Po lewej mamy mniejszy Alcazar Hotel mieszczący Muzeum Lightnera wystawiające sztukę dekoracyjną i kolekcję szkła artystycznego.

A ze skwerku przed hotelem jeszcze rzut oka na budynki przed skrzyżowaniem Cordoba i King St.

Po przeciwnej stronie ulicy stoi większy Hotel Ponce de Leon, który w 1967 został sprzedany uczelni Flager College.

Powinniśmy iść jeszcze dalej, bo wśród budynków z tyłu Hotelu Alkazar jest dom Gonzaleza-Alvareza- najstarszy istniejący budynek mieszkalny w St. Augustine, uznany za narodowy obiekt historyczny. Wybudowany w XVIII w. dla osadnika z Wysp Kanaryjskich, teraz mieści wystawy historyczne.
Niestety, pogoda się wyraźnie psuje i trasę musimy skrócić. W knajpce czekamy kiedy przestanie padać.

Jeszcze raz wchodzimy w wąskie uliczki centrum historycznego.

Po zrobieniu kilku obrotów wśród starych budynków wracamy na deptak Saint George. Do obejrzenia jest jeszcze skansen, niestety był czynny tylko do 17.00 i już dawno zamknięty.

podróżuję razem z Wami dziękuję za tyle wrażeń
USA są moim marzeniem...może kiedyś się uda
wszystko jest takie ciekawe...nawet cmentarze
czekam z niecierpliwością na kolejną porcję zdjęć

fammoni napisał(a):USA są moim marzeniem...może kiedyś się uda

To realizacji marzeń bardzo, bardzo Ci życzę.

Wychodzimy przez główną bramę prowadzącą do miasta.




















Z nad oceanu nadciąga przerażająco czarna ogromna chmura, którą przecinają błyskawice. W strugach deszczu wracamy do hotelu.