napisał(a) wolffer » 28.11.2012 23:15
faktycznie oliwkowa saga jest długa i pełna różnych opinii (w przygniatającej większości pozytywnych), tak więc pawellox znajdziesz pewnie i odpowiedzi na swe pytania.
Dla nas ten temat był bardzo pomocny.
Jeżeli chodzi o moją tam bytność, to był to wrzesień 2010 r. i okazało się to idealną porą na dwutygodniowe wakacje w środku tego miesiąca. Zero deszczyku, temperatura w cieniu codziennie 26 stopni (na murach Dubrownika było zdecydowanie bardziej gorąco jak i w pobliskiej Czarnogórze), w morzu spokojnie można było sobie popływać. Zejście (mimo tego, że z campingu morze widać pod stopami) faktycznie strome. My jednak zjeżdżaliśmy ok. 200-300m w dół powolutku samochodem i na dole przy pizzerii było zawsze jakieś miejsce do parkowania. Chyba mieściło się może do 10 samochodów, ale w sezonie to chyba trzeba by było albo wcześnie rano, albo na piechotkę. Ale nawet na piechotę da radę i nie jest strasznie daleko, jak dla mnie i teraz Malutkiej 3latki.
Na dole masz do wyboru coś w rodzaju betonowego molo dł. ok. 30 m przy pizzerii, lub mała kamyczkowa plaża. We wrześniu było tam może do 10 osób tak w południe (wcześniej nie chciało nam się wstawać) - no ale sezon to co innego, ale w temacie o tym campingu znajdziesz dane.
Co do pobytu na samym campingu, to my rozbiliśmy się pod samymi oliwkami, na podwyższeniu z kamyczków. Mimo tego, że od strony drogi, to i tak było cicho i spokojnie. Kabelkiem podłączyliśmy się do prądu i wieczorkiem spokojnie dvd można było zapuścić ( Ja nie jestem dyskotekowy, a późno chodzę spać).
Sanitariaty były zadbane. W części męskiej kilka pryszniców umywalek - tak więc tłoku nie było, mimo tego że pole namiotowe nie było jednak puste (jednak w sezonie podobno miejsca trzeba wcześniej rezerwować). Przy sanitariatach była też działająca pralka no i kuchenka na gaz. Ale samochód mamy pojemny, więc elektryczna dwupalnikowa załatwia sprawę. No i wyskoki na miasto, żeby trochę miejscowych potrawek popróbować.
Tak wogóle to na górze miejscowości jest sklepik i piwiarnia, ale tylko z podstawowymi produktami. jeżeli chodzi o naprawdę większe zakupy, to polecam tuż za Dubrownikiem w lewo i tam coś w rodzaju naszego macro ogólnodostępne. Albo w przypadku skoku do Czarnogóry, to 40 km dalej markecik tuż za granicą po lewej stronie z cenami wtedy jak u nas i nawet troszkę mniej (płatności jak w całej Czarnogórze w euro).
Co do dzieci, to plaża jest raczej kamyczkowa ze żwirem. W wodzie już niestety kamienie. Zależy w sumie od wieku dzieci. Po tych kamyczkach o ile pamiętam, to chyba woda do pasa dorosłego człowieka sięga po jakichś 5 metrach. Ale w temacie o kampie może ktoś napisał bezpośrednio po powrocie, to może coś będzie. Gdy my byliśmy, to byli także nasi rodacy z niemowlakiem, ale były tez dzieci 2,3 letnie i starsze.
Przypomniało mi się, że chyba ten fragment plaży przy pizzerii był chyba żwirkowy, i tam się dzieci głównie bawiły.
Co do bezpieczeństwa, to spokojnie zostawialiśmy namiocik na cały dzień i nic się nie stało. Nie słyszeliśmy też aby w czasie naszej bytności ktoś miał jakieś problemy.
Właściciele Bożo i Mirko byli praktycznie cały czas obecni na kampie w ciągu dnia, a i w nocy ich widywałem na terenie i przy stoliczku przy recepcji. Od ulicy jest murek z kamieni, naprzeciwko ostre prawie że urwisko nad morzem, a z jednego boku chyba były jakieś druty kolczaste z kamieniami i krzewami, ale nie wyglądało to w sumie jakoś źle, tym bardziej że to mały fragment.
Ogólnie tak jak na zdjęciach klimatycznie, pod oliwkami wśród tarasów ułożonych przy pomocy kamieni schodzących do morza.
My w 2013 roku we wrześniu wybieramy się w ciemno w okolice Dubrownika tj. 2 + Malutka (wtedy już prawie 4 latka będzie) i jeżeli będzie jakiś problem z kwaterą (ale pamiętając propozycje z tamtej bytności, to nie powinno być kłopotu), to pewnie tez tam wpadniemy.
Chociaż niestety żona woli kwatery. Może i ma rację (mimo tego że namiot 4osobowy, z łóżeczkiem pompowanym, pościelą i różnymi innymi wszystkimi rzeczami, bo bagażnik Zafiry jest bardzo pakowny) i pewnie tylko w odwiedziny tam wpadniemy z naszej wrześniowej ciepłej kwaterki gdzieś w okolicy Mlini (mam nadzieję).