Od parkingu trzeba zejść nieznacznie w dół do brzegu niewielkiej zatoczki, wzduż której po drugiej stronie trzeba znów trochę podejść do góry. Generalnie jednak szlak jest bardzo łagodny a ścieżka wydeptana, więc na ten spacer trekkingowe sandałki zupełnie wystarczają . Zresztą, górskich butów i tak z domu nie wzięliśmy .
Wkrótce doszliśmy do ruin rzymskiej willi z resztkami mozaiki…
… a potem skierowaliśmy się w stronę naszego celu – przylądka Matapan zwanego także Tainaron albo Ténaro.
Grecka nazwa pochodzi najprawdopodobniej od imienia Teanarus, jakie nosił jeden z synów Zeusa…
Nazwa Matapan pojawiła się w średniowieczu i oznaczała miejsce położone między wodami („meta” po grecku to „pomiędzy”).
Dojście na cypel nieśpiesznym krokiem zajmuje około 30 – 40 w jedną stronę. Zważywszy na niezbyt duże różnice wysokości, spacer nie jest wyrypą . No, chyba że skwar się z nieba leje … Nam się trafiło jak ślepej kurze – cała podróż przez Peloponez była w skwarze, a akurat na ten moment, gdy podążaliśmy w stronę przylądka, pojawiło się trochę chmurek . Ciepło oczywiście było cały czas, ale nie sparaliżowało chęci do krótkiej wędrówki.
Widoczki w stronę parkingu – punktu startowego pieszej wycieczki: