Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ukraina bezdrożami czyli offroad w pięciu po Gorganach

Ukraina to prawdziwy raj dla miłośników górskich wędrówek. Górzyste i wyżynne tereny rozciągają się niemal przez cały kraj. Tradycyjnym ubiorem Ukrainek i Ukraińców jest wyszywanka czyli koszula (zwykle biała) pokryta folkowym haftem. Na Ukrainie znajduje się jeden z geograficznych środków Europy – w niewielkiej wsi Diłowie, która położona jest w pobliżu Rachowa. Wielkanocne, kolorowe pisanki pochodzą właśnie z Ukrainy.
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 17.11.2008 15:20

Piotrek, też serdecznie witam i serdecznie gratuluję Tobie, Leszkowi i całej dzielnej załodze Cruisera! :D

Leszek Skupin napisał(a):Kamiiil :D Wiedziałem, że zajrzysz :D... Z niecierpliwością będę czekał na Twoje opinie :D. Ja też o Tobie myślałem. Żałowałem, że nie mogłeś być z nami... Jak znam życie to pewno byśmy zrobili nocne wejście na któryś ze szczytów :lol:, pod którymi byliśmy na tej hali pierwszego dnia offroadu. To byłby dopiero hard core :D

No pewnie że byśmy wleźli :lol:
Tyle miejsc mi znanych... Jaremcza, Rafajłowa, Przełęcz Legionów. Byłem tam na krótkim wypadzie w... 1990 roku. Przemieszczaliśmy się pociągami, autobusami, stopem i z buta. Pociąg już nie pamiętam czy z Przemyśla czy Medyki do Iwano-Frankowska (Stanisławowa) to była niezła masakra. Wtedy Przemyśl był ulubionym miejscem handlowym Rumunów. Przyjechał pociąg którym mieliśmy jechać w drugą stronę, pełen Rumunów z towarem, a nasi celnicy akurat postanowili ich nie wpuścić. Dosiedli się do nich ich powracający rodacy, a w ten tłum jeszcze musieliśmy się wcisnąć my z ciężkimi worami. Podróż była ciekawa bo pechowi zawróceni handlowcy się pocieszali tym czego nie udało im się sprzedać...
W Iwano-Frankowsku spaliśmy w hotelu w towarzystwie tupiących po ścianach karaluchów. Następnego dnia znalazłem ulicę 17 Września, mam zdjęcie tabliczki... Potem wreszcie w góry. W Worochcie pamiętam szałas-knajpę, coś takiego jak opisujesz, tylko podkład muzyczny inny - akurat leciała lambada ze słowami po ukraińsku :lol: W Czarnohorze wlazłem na Howerlę i Pietrosa, potem w Gorganach na Doboszankę, pogoda nas nie rozpieszczała. Byliśmy jedną noc w Rafajłowej, na Przełęczy Legionów byliśmy pieszo, pamiętam że to miejsce robi wrażenie, epitafium na kamieniu zapamiętałem.
Wszystko się dawało załatwić za flaszkę albo karton papierosów, raz autobus specjalnie zboczył z trasy żeby naszą dużą grupę podwieźć, innym razem jechaliśmy na pace ciężarówki z drzewem, siedząc na balach. Jak czytam Wasze przygody to mi się przypomina jak ciężarówka też jechała dnem potoku bo było równiejsze niż rozjeżdżona droga.
Mapy mieliśmy kserówki polskich wojskowych przedwojennych. Numery starych słupków granicznych polsko-słowackich były najlepszym oznakowaniem.
Na koniec odwiedziliśmy Lwów, akurat trafiliśmy na dzień kiedy zdejmowali Lenina z cokołu, Ukraina właśnie wychodziła z Sojuza. Niesamowite było jak tłum Lwowian stał pod ratuszem i czekał na wynik obrad czy uchwalą usunięcie pomnika, a potem wszyscy ruszyli biegiem pod pomnik gdzie przyjechał dźwig i zabrał wodza :) Zdjęcia z tego wszystkiego mam w Łodzi, szkoda że nie mam jak teraz tego zeskanować.
Przypomniałeś mi tyle znanych miejsc, dzięki :D
Zdjęcia i narracja jak zwykle u Ciebie super, no i w ogóle jesteście giganci, moje małe albańskie offroady przy Was wysiadają :lol:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 17.11.2008 15:30

Kufa... 8O Kamil :!::!::!: Czy jest jakieś miejsce w Europie gdzie jeszcze nie byłeś :?::!::?::!::?::!: 8O
zawodowiec napisał(a):...Przemieszczaliśmy się pociągami, autobusami, stopem i z buta. Pociąg już nie pamiętam czy z Przemyśla czy Medyki do Iwano-Frankowska (Stanisławowa) to była niezła masakra. ...

Kamil TO JEST HARD CORE :!: No czapki z głów :!:

P.S. Ale spokojnie ;) przed nami powrót :devil:
Gżegżóła
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 24
Dołączył(a): 23.04.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Gżegżóła » 17.11.2008 15:49

Qrcze wyprawa robi wrażenie, szczególnie opisy kontaktu z ludźmi. Coraz bardziej dochodzę do wniosku że najwięksi dranie to Ci co utrwalają granice dzielące świat na państwa oraz Ci co mają "granice w głowach" dzieląc ludzi tylko po to aby tworzyć antagonizmy. Bez nich nacje żyją obok siebie w spokoju. Pozdrawiam.
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 17.11.2008 15:53

Leszek Skupin napisał(a):
plavac napisał(a):...Za Twoją podeszwę - przepraszam :!: Już nie będę "czarować" :wink: ...

Że co proszę :?: 8O


Że to - proszę :oops: :wink: :)
pietro_misio
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 13
Dołączył(a): 17.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) pietro_misio » 17.11.2008 16:05

Leszek Skupin napisał(a): kelnerki w knajpach zachowywały się jak dobre mamusie, które dbały o to, żeby na stołach nie było pusto. Jedna nam nawet flaszkę otworzyła.


Nie wiem czy Leszek pisał ale we Lwowie po obiedzie na rynku, dostaliśmy od szefowej po pudełeczku ciasta - ot tak po prostu. Sympatyczny i słodki to był podarek.
Szaszłyki w Jaremczy, w górskiej chacie - TO BYŁY SZASZŁYKI- nie jak u nas plasterek mięsa, metr cebuli i słoniny i znów plasterek mięsa ale same wyśmienicie wysmażone na ogniu kawały "swininy". Do tego świeżutkie placki ziemniaczane, sok pomidorowy i goriałka. Jak by nie wczesny wyjazd nazajutrz, to byśmy tam potańczyli polke wokół paleniska - oj potańczyli. Aleśmy się trzymamali żelaznej dyscypliny kierownika Krzyśka.

Piotr
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 17.11.2008 16:06

Leszek Skupin napisał(a):Kufa... 8O Kamil :!::!::!: Czy jest jakieś miejsce w Europie gdzie jeszcze nie byłeś :?::!::?::!::?::!: 8O

Lesiu, jeszcze dużo. Nawet w "moich" Prokletijach mam jeszcze parę gór na celowniku, nie mówiąc o miejscach gdzie mnie jeszcze zupełnie nie było. Życia nie styknie :D
Z Twojej relacji widzę że tam się dużo nie zmieniło, i bardzo się cieszę. Ludzie zostali tak samo serdeczni i gościnni a góry dalej są dzikie. Z Ukraińcami też się dogaduję po słowiańsku nawet jak zupełnie nie znamy nawzajem swoich języków, jest podobniejszy do naszego nawet niż czeski. A jedna moja znajoma pochodząca ze Lwowa to już zupełnie nawija po polsko-ukraińsku.
PS. W szałasie w Worochcie też wpychaliśmy takie prawdziwe szaszłyki :lol:

Widzieliście może jak jest teraz z wyrębem lasów? Wtedy wyglądało że wycinają rabunkowo i dosyć przykre to było.
Ostatnio edytowano 17.11.2008 16:13 przez zawodowiec, łącznie edytowano 1 raz
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 17.11.2008 16:13

pietro_misio napisał(a):... dostaliśmy od szefowej po pudełeczku ciasta - ot tak po prostu. Sympatyczny i słodki to był podarek.
Szaszłyki w Jaremczy, w górskiej chacie - TO BYŁY SZASZŁYKI- nie jak u nas plasterek mięsa, metr cebuli i słoniny i znów plasterek mięsa ale same wyśmienicie wysmażone na ogniu kawały "swininy". Do tego świeżutkie placki ziemniaczane, sok pomidorowy i goriałka. ...

Tak było, tak było :!: Ich jedzenie to jest jedzenie a nie plastik. Do dzisiaj mi cieknie ślina na samo wspomnienie tej "svininy na żaru".

A barszcz ukraiński.... Obrazek Obrazek, a piwo jakie mają :?: Obrazek Obrazek Takiego smaku nie uświadczy się już w żadnym polskim piwie. Prawdziwie gasi pragnienie :D

zawodowiec napisał(a):...Widzieliście może jak jest teraz z wyrębem lasów? Wtedy wyglądało że wycinają rabunkowo i dosyć przykre to było.

Pod tym względem się chyba nic nie zmieniło :?
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 17.11.2008 16:18

Jeszcze o rąbaniu :lol: Wydawało mi się że jestem całkiem niezły w machaniu siekierką. Pewnego poranka w turbazie w Czarnohorze sobie od niechcenia rąbałem pniaczki na ognisko. Przyszli dwaj miejscowi drwale z siekierkami i zaproponowali pomoc. To co pokazali to mi szczena do gleby opadła, siekierki fruwały jak nunczako w rękach Bruce'a Lee :lol: Cała sterta pniaków została posiekana na szczapki w 5 minut...
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 17.11.2008 16:22

zawodowiec napisał(a):Jeszcze o rąbaniu :lol: Wydawało mi się że jestem całkiem niezły w machaniu siekierką....

Obrazek

Myśmy też machali a co se myślisz :lool:
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 17.11.2008 22:59

No to ile staliście na granicy podczas powrotu?
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 18.11.2008 14:17

Uczciwość, uśmiechy i granica

Rano po wczorajszej imprezie nikomu nie chciało się wstawać... no oprócz Krzyśka Ry. Szefa wyprawy. Zbieraliśmy się masakrycznie długo. W pewnym momencie oprzytomniałem... O K......... :evil: nie mam kurtki Obrazek. W kurtce były nasze paszporty i dokumenty samochodu Obrazek. Stres potężny postawił mnie na równe nogi. Biegiem rzuciłem się do knajpy. Knajpa zamknięta. Wpadam do sklepu pytam sprzedawczyni co z knajpą. Dowiedziałem się, że będzie otwarta dopiero o 11.00 8O. Co robić :?: Przecież nie będziemy tu do 11.00 kiblować z powodu mojej sklerozy :!: No i jeszcze pytanie czy jest w środku kurtka a jeśli jest to czy są w niej wszystkie papiery 8O :?: Panika :!: Obrazek Co robić... co robić :?: Nie dałem za wygraną... Od sklepowej dowiedziałem się jeszcze, że trzeba szukać szefa. Pierwsze drzwi po prawej stronie na naszym piętrze. Dobra na złamanie karku lecę i stukam do drzwi. Przedstawiam sytuację a szef ze stoickim spokojem klepie mnie po plecach i mówi: spokojnie, zaraz wszystko się znajdzie. 8O Musi chłop mieć poważanie 8O Za kilka chwil ma klucze od karczmy. Otwiera... serce wali mi między uszami jakbym maraton przebiegł. JEST :!: wisi na wieszaku :!: Dopadam i sprawdzam papiery... Jest wszystko :!: Nawet ostatnia fajka w pudełku i zapalniczka. NIC nie ruszone :!: Zimny pot po mnie spłynął kiedy przeszukiwałem kurtkę... Uuuufffffffff. Podziękowałem szefowi, a on mi na to... Tutaj nic nie zginie :!: Biegiem poleciałem na górę poinformować chłopaków, że wszystkie papiery są... Mogłem sobie zażartować, że mi wszystko zginęło :lol:, ale to była zbyt poważna sprawa i wcale nie było do śmiechu nikomu. Zostawiłem chłopaków z tą informacją i sam poszedłem ochłonąć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak sobie pstrykając zdjęcia spotkałem jeszcze szefa i pytam go do której godziny mamy opuścić lokal. O 8.00 usłyszałem. Patrzę na zegarek 8O 7.56. Biegiem na górę, stawiam chłopaków na równe nogi, że gość zamyka interes i wyjeżdża. Są gotowi w ciągu kilku minut. Kurka wodna zapomniałem tylko, że u nich jest już godzina 9 :? Nie cofają zegarków na czas zimowy :? Tak czy siak jesteśmy spóźnieni godzinę. Ale szef jest bardzo wyrozumiały i nikomu nawet słowem o tym nie wspomniał, że mamy spore opóźnienie. Dziękujemy jeszcze raz za wszystko i żegnamy się. W sklepie dokonujemy jeszcze kilka zakupów i spotykamy naszego wczorajszego kompana rozmów - Bohdana :lol: Otwiera sobie butelkę piwa wypija kilka łyków i wzdycha... hehe jak ja go rozumiem :lol:

Do samochodu musieliśmy przejść jakieś 300 m, bo został wczoraj zaparkowany w bezpiecznym miejscu, koło potężnego ZIŁa...

Obrazek

Poranek był niesamowity. Uffff...
Teraz już na spokojnie kierujemy się do Jaremczy. Wyjeżdżamy o godz. 9 naszego czasu. Prowadzi Krzysiek Ry. Muszę wymienić dolary na hrywny, żeby kumplom poodawać pieniądze za wczorajszy wieczór i nocleg. Siadamy na spokojnie w jakiejś restauracji i zamawiamy coś do jedzenia... Rosołek, "svininu", ziemniaczki... W między czasie z Albertem idziemy poszukać kantoru, bo dolarów nie przyjmują w restauracji, a i sam dla siebie chciałbym mieć kilka hrywien więcej, żeby nie musieć pożyczać. Zostaliśmy skierowani na bazar, ale tam kantor zamknięty... Z bazaru zostaliśmy przekierowani do Raifeisen Banku niedaleko kościoła ze złoconymi kopułami. Wyglądał przepięknie w porannym słońcu, ale tutaj musicie uwierzyć mi na słowo, bo nie mam żadnego jego zdjęcia. W każdym razie w banku wymieniam 70 USD i dostaję za nie ~405 hrywien. Liczę ... i mam .... 425 hrywien... Hmmm :roll: na wydruku wyraźnie pisze 405. Wracam do kasy i zwracam 20 hrywien, za co zostaję obdarowany promienistym uśmiechem pani kasjerki :D. No i jak tu nie zwrócić takiej drobnicy :?: Uśmiech bezcenny. Wracamy do knajpy, zjadamy śniadanio-obiad i przychodzi do płacenia. Patrzę na kwitek i .... nie ma na nim kawy, którą zamówiliśmy przed jedzeniem. Znów podchodzę i zwracam uwagę pani kelnerce, że chyba nie policzyła nam kawy... Kolejny promienisty uśmiech otrzymuję w zamian tego ranka :D:D:D Oczywiście zapłaciliśmy. Każdy taki uśmiech jest bezcenny...

Kierujemy się w stronę Zakarpatskiej Oblasti, czyli w stronę granicy z Rumunią. Na przełęczy między Iwano-Frankowską Oblastią i Zakarpacką zatrzymujemy się .... widoki fantastyczne....

Targ między oboma okręgami
Obrazek

Zakarpacie
Obrazek

Obrazek

Wyjeżdżamy z Okręgu Ivano-Frankowskiego
Obrazek

Na targu dokonujemy aktu zakupu pamiątek... spędzamy trochę czasu w tym urokliwym miejscu na górce za straganami i ruszamy w dalszą drogę. Na południe. Zdecydowaliśmy się jechać przez Słowację mając na względzie wskazówki szefa karczmy. Czy słusznie :?: Poczytajcie dalej ;)

Docieramy nad rzekę Cisę. Widać tutaj jak wysoko płynęła podczas powodzi. Do dzisiaj są ślady na budynkach praktycznie do połowy utopionych. Co do wysokości wielkiej wody zdania w ekipie są podzielone, ale nie ulega wątpliwości, że każda powódź jest straszna i zostawia po sobie ślady na bardzo długo. Na drzewach do dzisiaj widać "porozwieszane" ubrania, w korycie rzeki widać powyrywane drzewa. Widać gdzie momentami zeszły lawiny błotne w kierunku koryta rzeki. Osunięta ziemia, zniszczona droga... Straszny widok.

Po drugiej stronie rzeki już Rumunia
Obrazek

Asfalt w miejscu przejścia lawiny błotnej
Obrazek

Jedziemy za jakimś TIRem. Ładnie pogania i daje się za nim jechać. W pewnym momencie zjeżdża na lewy pas ruchu 8O, a przed nami zamknięty szlaban na naszej połowie jezdni przy którym siedzą panowie w kurtkach i czapkach z nausznikami służby DAI 8O Albert, który w tym czasie zmienił za kierownicą Krzyśka Ry. Jedzie ostro za TIRem. Nikt nas nie zatrzymuje, ale żartujemy sobie, że na następnym szlabanie jak się nie zatrzymamy to będą do nas strzelać :lol:, albo ci panowie wsiądą do swojej lśniącej masziny marki LADA i pogonią za nami na bombach po czym rzucą nas o maskę samochodu lub na glebę, skują i zaprowadzą do odpowiednich władz za nie zatrzymanie się przed zamkniętym szlabanem :lol:. Po jakimś czasie Albert oddaje kierownicę Krzyśkowi Ru. Jedziemy aż w końcu zaczyna się zmierzchać. W oddali majaczy nam Sywula. Dochodzę do takiego wniosku orientując mapę w terenie i patrząc na ukształtowanie terenu na mapie. To powinna być ona. 1818m.n.p.m. Najwyższy szczyt Gorgan.

Obrazek

Góry pięknie wyglądają w zachodzącym słońcu, są złoto brązowe.

Obrazek

Dość dawno temu wzeszedł już księżyc
Obrazek

Po drodze tuż przed zachodem słońca trafiamy na przydrożne stragany z owocami i winem. koledzy kupują owoce, ja postanawiam kupić wino. wcześniej większość z nas zaopatrzyła się w horilkę, czyli wysokoprocentowe napoje wyskokowe :lol:. Teraz po spróbowaniu tego wina Krzysiek Ry., któremu dałem do spróbowania z korka stwierdza, że jest młode ale dobre. Mnie też się wydaje, że jest dobre. Odjeżdżamy. Powoli zapada zmrok, zmęczenie daje się we znaki. Jedziemy już prawie 10 godzin. Niektórzy przysypiają. Kierowca nie może. Krzysiek Ru. ma nasze życia w swoich rękach. Przed granicą jeszcze postanawiamy coś sobie zamówić do jedzenia w przydrożnej knajpie już w miejscowości przygranicznej Użhorod. Ukraińcy wymawiają cyrlickie g jak h. Stąd Użhorod i Horilka. Przed nami w kolejce kilkadziesiąt samochodów. Znów myślimy: kilka godzin stania. Wysiadamy z samochodu i chłód nas ogarnia. Sen znika z powiek, a towarzystwo się rozpełza. Jeszcze nie wiemy co nas czeka na tej granicy. Na razie mamy zachowane papiery wjazdowe, dzięki którym będziemy mogli opuścić Ukrainę. Myślimy, że to powinno wystarczyć. Przez granicę będzie przejeżdżał Krzysiek Ru. więc jemu oddaję wszystkie papiery. Powoli zaczynamy się poruszać do przodu. Puszczają przez kolejne bramki po kilkanaście samochodów. Znów ta sama procedura. Człowiek w czapce z nausznikami spisuje nr samochodu i ilość osób nim podróżujących. Daje nam tę karteczkę, którą to będziemy musieli oddać na ostatniej bramce. Są znaki, że nie wolno opuszczać samochodów, że nie wolno fotografować, wyrzucać śmieci do kubłów ze śmieciami 8O których notabene nie lokalizuję, nie wolno również palić... :x no to gdzie przez te kilka godzin ja mam palić pytam się :?: :x w samochodzie nie będę palił :x . Od czasu do czasu w oddali przed nami daje się słyszeć klaksony samochodów. Hmm... o co chodzi :?: :? Wreszcie i my podjeżdżamy pod okienko....

C.D.N. :mrgreen:
Ostatnio edytowano 02.12.2008 11:32 przez Leszek Skupin, łącznie edytowano 1 raz
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 18.11.2008 14:25

REWELACJA....stres, emocje i przygoda...niczego nie brakowało w tej wyprawie... 8O
Ostatnio edytowano 18.11.2008 14:38 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13051
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 18.11.2008 14:34

Leszek Skupin napisał(a):

C.D.N. :mrgreen:


Tia i przerwa na reklamę :twisted:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 18.11.2008 14:38

Rysio napisał(a):Tia i przerwa na reklamę :twisted:

Obrazek

:oczko_usmiech:
Ostatnio edytowano 18.11.2008 14:44 przez Leszek Skupin, łącznie edytowano 1 raz
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 18.11.2008 14:38

Rysio napisał(a):
Leszek Skupin napisał(a):

C.D.N. :mrgreen:


Tia i przerwa na reklamę :twisted:


:lol: :wink:
...to chyba nazywa się budowaniem napięcia... :wink: :lol:

pozdr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ukraina - Україна



cron
Ukraina bezdrożami czyli offroad w pięciu po Gorganach - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone