cd.
Jedziemy na północ
Dalej dużo zwierzątek
Nudy
Ale zaczęło cosik być ciekawego, przynajmniej w odczuciu Czesia i Johna
Jadę oczywiście cały czas na dachy, jak widzę cuś ciekawego, stukam "delikatnie" buciorkiem w daszek naszej Toyotki.
Naraz moim pięknym oczętom ukazuje się fajny obrazek.
Po zastukaniu zeskakuję z dachu i pędzę robić portrety
Podchodzę blisko, bardzo blisko
Naraz uświadamiam sobie iż nie słyszę za sobą żadnego pstrykania (to do Johna raczej niepodobne).
Nie słyszę za sobą praktycznie nic....
Będąc z trzy metry od foconego byczka odwracam się i widzę za siedzeniami w naszej toyocie bladziutkich panów - Czesio i John.
Machają rączkami - czyżby napadły ich moskity? pszczoły afrykańskie? Czupakabra?
Ale dalej się nie odzywają.
Troszeczkę mnie to intryguję i zostawiam mojego modela.
Wracam do samochodu.
Będąc już blisko jak się na mnie wydarli obydwaj
Wariat to było najelegantsze co z ich ust usłyszałem.
Ponoć Czesio chciał zaraz odjechać bez mnie, Johny go tylko hamował zabierając mu kluczyki.
Czesio stwierdził iż jak by mój model ruszył na mnie, a ja uciekając oczywiście do samochodu (i tak nie miał bym szans).
Byczek przeskoczywszy mnie staranował by toyotkę, a to troszkę szkoda by było.
Wkurza mnie nasz Czesio.
A i John jakoś panikarz się zrobił.
(notabene bawoły zabijają duży odsetek populacji Czesiów - takie nerwowe jakieś te krowy)
Nie chce mi się z nimi gadać
Wskakuję na dach.
Jedziemy dalej
cdb.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.
Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Nie ponoszę winy za obrażenia psychiczne, jakie możesz odnieść w tym temacie.