Studiując od dawna to wspaniałe forum, zastanawia mnie stosunkowo mało postów na temat uczulenia/alergii na słońce. Rozumiem, że prawdziwi Cro-Fani nie mają z tym problemów Szkoda, bo liczyłem na założenie tutaj małej grupy wsparcia dla "uczuleniowców słonecznych".
Ale do rzeczy. Wiem, że to nie forum porad lekarskich tudzież zielarskich, ale mimo wszystko chciałbym zapytać, czy są tu osoby, które mają problemy ze skórą podczas słonecznych dni w Chorwacji i jak sobie z tym radzicie?
Na początek opiszę swój przypadek, może zrobi mi się lżej otóż, nie piję od roku.. a nie, przepraszam, to nie ta grupa wsparcia. Dobra, mam z tym problem dopiero od stosunkowo niedawna, bo ok 5 lat. Wcześniej było ok (a odwiedzam "cieplejsze kraje" od szkraba). Z roku na rok jest jakby gorzej. Uczulenie chwyta mnie po 1-2 dniu pobytu na slóncu (ale nie wPL, tylko w ciepłych krajach, Chorwacja, Grecja, Turcja, Bułgaria, a nawet nad Balatonem) mimo używaniu filtrów i przebywania w cieniu. oczywiście się nie opalam, ale uwielbiam pływać i nurkować, więc siłą rzeczy jestem narażony na słonce.
Uczulenie to czerwone szczypiące placki, plamy (oczywiście nie jest to oparzenie słoneczne), powodujące spory dyskomfort. Pojawiają się w tych miejsach, które przez większą częśc roku są zasłonięte (brzuch, pachwiny, plecy). Nogi, ręce, twarz nie wykazują żadnych zmian. Domyslam, się, że dla mojego ciała, które przez większą część roku jest - z racji wykonywanej pracy - przysssane do komputera oraz ulokowane w zaciemnionym, pokoju, musi to być szok
Rok temu w Chorwacji miałem chyba najgorszą wysypkę w życiu. Zastanawiałem się nawet, czy nie skorzystać ze swojego wykupionego ubezpieczenia zdrowotnego, ale zacisnąłem zeby i pojeżdziłem po Riwierze Makarskiej w poszukiwaniu przychodni/apteki tudzież innego znachora. W koncu znalazłem aptekę w Baska Voda, gdzie - jako, że pani aptekarka nie mówiła w żadnym obcym języku - musiałem w słowniku polsko-chorwackim sprawdzić znaczenie słowa "wysypka", która okazało się brzmieć "OSPICA" Obnazyłem też kawałek brzucha, coby pokazać pani, o co chodzi, co wywołało jej jęknięcie w stylu "oooojj, niedobrze". Powiedziała, że to wysypka na słonce+wode, przepisała jakąś maść + tablety antyhistaminowe, które jednak specjalnie mocno nie pomogły, choć chyba gorzej już później nie było. Wysypka zniknęła całkowicie dopiero po powrocie do Polski, po paru dniach.
Wiem, że nic nie zastąpi wizyty u dermatologa (zapisałem się za kilka dni), jednak zastanawiam się czy macie może jakieś swoje, dodatkowe, sprawdzone sposoby, żeby jakoś zminimalizować tą przykrą dolegliwość. Oczywiście wiem jakie jest najprostsze wyjście - "nie jechać", ale szukam innych Zatem, Co robić? Jak żyć, Panie Premierze?
Z moich pomysłow, które chce wprowadzić w życie w tym roku:
- przyjmować wapno + beta karoten już na co najmniej miesiąc przed wyjazdem
- mocny krem z filtrem
- żel pod prysznic, który nie będzie podrażniał skóry
- skoczyć pare razy na solarium
- wyposażyć się w jakieś maści i leki antyhistaminowe (może dermatolog coś doradzi, choć np. słyszałem, że popularny Zyrtec powoduje senność i rozdrażnienie, a tego mam dosyć i bez tego
- myśle nawet - tylko się nie śmiejcie - o kupnie takiej koszulki do pływania dla windsurferów z filtrem UV, w której bym właził do wody
- no i zostaje jeszcze modlitwa o wsparcie do bóstw solarnych ale agnostyków/ateistów chyba nie słuchają
Aha, i jeszcze jedno. Czasem słyszę, że jakaś panna przeżywa, "że ma okropną alergię na słońce", po czym się okazuje, że wyskakuje jej jedna krostka na dekolcie i 3 małe czerwone placki na dupie Taką "alergią" nawet bym sobie nie zawracał głowy.