.
Miholašćica
Miesiąc przed wyjazdem było oczywiste, że o samotni w uroczej zatoce na wyłączność mogę sobie już tylko pomarzyć. Zresztą na tych wyspach nawet rok przed wyjazdem mogłabym sobie o wielu miejscach tylko pomarzyć, nie mając miliona monet...
Wakacyjna baza wypadowa musiała być względnie mała i spokojna, z akceptowalną plażą pod nosem, z której nie trzeba wracać pińcet metrów ostro pod górkę. Przy tych założeniach dużego wyboru na Cresie nie było, ostatecznie padło więc na Miholašćicę - konkretnie na jej starszą, niewielką część, a nie bardziej współczesny, oddalony o kilkaset metrów Zaglav, będący rodzajem turystycznej sypialni.
Ze spraw praktycznych: w przysiółku jest jakaś restauracja (gospodarz chwalił), a kolejna w Zaglavie, gdzie można też zrobić zakupy w niewielkim markecie. Drugi sklep w niedalekiej Martinšćicy, o której kiedyś tam...
Teraz już pora ruszyć na plażę i rzeczowo, bez sentymentów ją opisać. Do przejścia mamy realnie ok. 150m. Mijamy zadbaną kapliczkę - oczywiście p.w. św. Michała...
i skręcamy w stronę morza, do którego wiedzie taka dróżka:
Opisując poszczególne części plaży pomogę sobie poniższą mapką z numerkami:
Zdjęcia poniżej robione były raczej wcześnie rano, stąd pustki i cienie kładące się na plaży. Aparat w komórce, bo tylko taki miałam podczas porannych spacerów, daje obraz jaki daje i nic na to nie poradzę...
1 - to skały zamykające południowy koniec plaży, wśród których można było znaleźć małe zakamarki jak ten, gdzie plażowało się dość przyjemnie:
Zdjęcie z oddali z drogi na Babinę:
Wzdłuż brzegu przez gęsty busz biegła wąska ścieżka, która urwała się jednak zbyt szybko i ku mojemu żalowi nie doprowadziła do pewnej uroczej, upatrzonej wcześniej w googlach zatoczki...
2 - z konieczności priorytetem mojego męża był cień, którego na początku szukaliśmy pod upatrzoną wcześniej na zdjęciach rozłożystą pinią; w rzeczywistości na tym odcinku plaży dominowały duże, niewygodne kamulce, więc szybko go porzuciliśmy.
Niestety, skały i ich okolice to także jeżowce, które początkowo trochę spłoszyły naszą kuzynkę. Na szczęście im dalej od nich tym plaża i dno morskie wyglądały lepiej, przy nr 3 już tak...
4 - przeglądając przed wyjazdem zdjęcia miałam wrażenie, że w tym miejscu są tylko nieprzyjazne skały, podczas gdy naprawdę miedzy nimi kryły się całkiem przyjemne kamieniste zakamarki...
5 - za skałami jest już totalny wypas - plaża pełną gębą, z prysznicem, barem, leżakami i nawet jakimiś wodnymi rowerkami! Kamyczki też niczego sobie...
Dla zainteresowanych barowe menu:
6 - dalej znów zaczynają się skałki przecinane fajnymi plażyczkami:
Na tym końcu plaża bywa już nawet prawie piaszczysta:
7 - i tak dotarliśmy na cypel w samym Zaglavie, gdzie kamulce robią się nieprzyjemnie duże i ostre, co praktycznie uniemożliwia wygodne plażowanie:
Chociaż i tu ktoś zbudował sobie prywatną plażową fortecę:
8 - na samym cyplu natrafiamy na plażę fkk:
9 - u północnej nasady cypla jest jeszcze niewielka, ale bardzo przyjemna plaża:
10 - dalej dominują skały, betonowe wylewki i pomosty, a przy nich oczywiście jeżowce...
I to by było na tyle technicznego przeglądu plaż w Miholašćicy i Zaglavie. Dalej na północ rozciąga się Martinšćica - a to już całkiem inna historia...
Cdn.