.
OsorW relacji porzuciłam chronologię, więc dziś jeszcze pozostaniemy w temacie
creskim i odwiedzimy ostatnie miasteczko na tej wyspie, które chcę pokazać, zanim na jakiś czas przejdę do tematów bardziej
lošinjskich.
Jak to mówią:
last but not least - Osor to najstarsza miejscowość na wyspie, w której ślady historii sięgają IX wieku przed naszą erą. Jego nazwa Osor / Apsoros pochodzi ponoć od imienia mitycznego herosa Apsyrtosa, brata Medei. Dzięki kanałowi przekopanemu przez starożytnych stał się międzynarodowym portem, aż do XV wieku będąc głównym ośrodkiem administracyjnym wyspy. Dzięki temuż kanałowi mogłam też zwiedzić dwie wyspy zamiast pierwotnej jednej, po prostu
2 in 1.
W XV wieku epidemie zmusiły Wenecjan do przeniesienia stolicy do Cresu. Jednocześnie kanał stał się zbyt wąski dla nowych, potężniejszych statków. Skończyły się złote lata Osoru, ale chyba jednak nie przeminął jego urok...
O Osorze można poczytać np.
tu, choć ciężko znoszę styl językowych tych tekstów.
A my parkujemy bezpłatnie
przy rondzie - miasteczko jest tak małe, że wszędzie tu blisko.
Pierwsze kroki kierujemy na cmentarz i do XV-wiecznego kościoła św. Gaudencjusza, miejscowego biskupa i patrona Osoru. Kościół niestety zamknięty, ale przez chwilę spacerujemy po cmentarzu...
Jest klimat, choć nie powiem żeby ostatnio należał do moich ulubionych...
Osor jest dla mnie najbardziej...
dalmatyńskim miasteczkiem na całej wyspie, a nawet na obydwu wyspach. Właściwie jedynym przypominającym nieco stare miasteczka Dalmacji znane z Hvaru czy Brača. Sporo kamiennych domów, bez zbyt wielu typowych na Cresie czy Lošinj kolorowych tynków, tworzy zupełnie inny charakter miejscowości. Osor zasługuje też na nazwę miasta-muzeum nie tylko ze względu na zabytki architektury - pełno tu także współczesnych rzeźb i posągów, które ogromnie mi się spodobały. Jeśli doda się do tego wieczory muzyczne, które odbywają się latem od 1976 roku, tworzy się piękny klimat kultury i sztuki, który troszeczkę kojarzył mi się z
Grožnjan na Istrii.
Katedra Wniebowzięcia NMP i Muzeum Archeologiczne w dawnym ratuszu (po lewej):
Patrzymy jeszcze na most obrotowy - właściwie niewielki i mało imponujący, a jak ważny...
...i przechodzimy w stronę ruin klasztoru franciszkanów i kościoła św. Piotra, patrona naszego syna.
Gdy opuszczamy Osor, żegna nas jeszcze lew wenecki na pozostałościach murów...
Piękne, maleńkie,
dalmatyńskie miasteczko w Kvarnerze.