Moja historia z Wartą
napisał(a) Maciej_o2 » 15.01.2012 12:25
Ave
auto r. 1994, ubezpieczone OC WARTA, na wczasy wykupiłem dodatkowe ubezpieczenie (bodajże minimum 2 tygodnie), cena około 80 zł. W pakiecie było 400 km holowania, noclegi, samochód zastępczy.
Czerwiec 2011 r., wracalismy z Włoch (Bibione) auto padło 70 km od polskiej granicy (Czechy, okolice Stary Jicin, miejscowość Dub (Dąb)) - do domu miałem 80 km (Goleszów, pow. cieszyński). Dodam, że była Niedziela rano około 8, telefon na podany numer z ubezpieczenia, kontakt w języku polskim, bez problemu, Pani zebrała potrzebne informacje - numer ubezpieczenia, gdzie stoi auto, ilość osób, ogólnie co się stało, czy da sie jechać czy nie. Po około 30 min. oddzwoniła, że jedzie laweta z Polski. Po 2 h była, wzieła samochód i mnie (żona i córka pojechały ze znajomymi którzy z nami jechali drugim autem). Auto zawieźli gdzie podałem i nic nie musiałem płacić ani podpisywać.
W rozmowie z kierowcą lawety (pytanie co by się stało jakby się to zepsuło w Bibione), powiedział, że kontakt przez ten sam numer, wszystko po polsku, laweta, auto do mechanika, u mechanika pertraktacje i wszystkie rozmowy prowadzi ubezpieczyciel, tak samo w razie noclegu lub samochodu zastepczego. W rozmowie chłop wyglondoł na wiarygodnego. Ale mówi też że są różne przypadki. Akurat moje auto zepsuło się 1 km od warsztatu samochodowego (widziałem go z drogi). Gościu z tego warsztatu też współpracuje z Wartą i podobno jak by go wezwali, to już by nie było tak wesoło - auto weźnie na lawete bez problemu ale już przy przekroczeniu czesko-polskiej granicy chce kase bo dalej nie pojedzie (taki wysrany czech).
W innych krajach też były rózne przypadki jak opowiadał laweciaż, a chłop był spoko, po 50-tce i z opowiadań zjeżdził całom Europe (oczywiście mówimy w sprawie Ubezpieczeń).
Acha jeszcze przypomnioł mi sie jeden ciekawy przypadek co mi opowiedzioł kierowca lawety. Starsze małżeństwo jechało (bodajże z Warszawy) na wczasy do Włoch, w Czechach, gdzieś za Frytkiem Mistkiem zrobili se przerwe na obiad i po obiedzie chłop już był troche zmeczony i doł prowadzić żonie (auto mieli nowe Mercedesa ML;a w automacie). Kobita nie wyjechała nawet z parkingu, (piyrwszy roz siedziala za kierownicą z utom. skrzynią) zamiast wbić drive, wbiła revers i zleciała ze skarpy i dupła w reklame tego zajazdu. Telefon, przyjechali wzieli auto na lawete, a zastępczym pojechali dalij na wczasy (jeden nocleg w Czechach). Ubezpieczenie musiało być niezłe, ale auto za conajmiej 300 tys.? Kto bogatemu zabroni.
Przy ubezpieczeniu (dodatkowym) duże znaczenie miał rocznik auta.
Pozdrawiam
Maciej_o2