Środa
No to jedziemy się zabawić!
Po śniadaniu, zebranie na parkingu, ustawienie nawigacji (mały problem bo nikt nie zanotował gdzie dokładnie jest ten Gardaland, więc wklepujemy najbliższą miejscowość Peschiera). Jazda.
Jazda się skończyła jak tylko dojechaliśmy do jeziora. Aby się dostac na główną drogę stoimy jakieś 5min. W końcu jesteśmy na szlaku, oczywiście musimy jechać w kolumnie. Z kazdym kilometrem nasza kolumna robi się dłuższa. W Gargano jest już jakieś 15 samochodów. Pech chce, że za nami jest policja. Na świadłach nareszcie zjechała nasza zawalidroga, teraz możemy przyspieszyć. Jednak chyba za wolno było dla przedstawicieli władzy bo nas wyprzedzili na ciągłej. Prosze to jest przykład. W Toscalano remonty, znowu jedziemy 40. Gardone - ładny deptak wzdłuż jeziora. nareszcie Salo i można przyspieszyć. Jednak, że wybraliśmy drogę bezpłatno to nie jedziemy autostradą, tylko wioskami. Jakaś dziwna ta okolica. Ładnie zielono, winnice, pola, urocze wioski tylko jakoś tak innaczej!!!
Już wiem tu jest PŁASKO!!!
Ta strona jeziora dużo mniej nam się podoba.
Jakoś udało nam się dojechać na parking Gardalanii, ale łatwo nie było, oznaczenia należy poprawić.
Na parkingu jesteśmy około 12, samochodu już pełno. Nauczeni doświadczeniem z zeszłego roku z Mirabilandii zabieramy dwie butelki wody i kierujemy sie do kas.
Tu pierwsza niespodzianka, to nie kasy to informacja, kasy tam dalej. To idziemy.
Ładnie tu. Dbają o swój wizerunek.
Dochodzimy do kas. No to teraz decyzja. Wiedzieliśmy, że tanio nie będzie. Co chcemy zobaczyć?
Delfiny, delfiny!!!
No dobra jak delfiny to trzeba jeszcze bilet do Sealife. Ok. Sztuki do 1m - darmo. Najmłodszy do miarki, no cóż chyba się skurczył bo wedle nas ma mniej niz 1m.
To do kasy i płacimy. Dogadać się z Pania nie było łatwo, 3 razy zmieniała wersję i za każdym razem podawała inną cenę. Koniec końców wyszło pani 158 EUR. Płacimy za 4 osoby dorosłe (dzieci tylko do lat 10).
Znajomi płacą tyle samo 2+2 i idziemy do wejścia.
Tam jakieś zamieszanie, panie bileterki zawracja anglików, mały jest za duży ma więcej niż 1m, do kasy po bilet.
No ładnie to my też pewnie bedziemy musieli kupić. Jakoś jednak w tym zamieszaniu udaje się małego przeszmuglować.
Wszędzie pełno ludzi. Każde z dzieci chce w inna stronę. Robi się zamieszanie. kręcimy się bez celu. W końcu trafiamy na UFO i decyzja jedziemy w góre zobaczyć jak to wygląda, bo plany, które dostalismy w kasie jakoś mało się nadają do nawigacji.
No to z góry wygląda to jakoś tak
To już wiemy, gdzie są delfiny. Po drodze zapada decyzja, że trzeba sprawdzić najnowszą kolejkę w parku, Raptor.
Delfiny, to już wiemy, że popełniliśmy kolejny błąd. Delfiny nie są w Sealife ale w Gardalandzie i trzeba zapłacić za bilet 5Eur od głowy. Sealife to oceanarium, które jest oddzielnym obiektem, trzeba wyjść, na bramka dają stempelek na bilet i tam gdzies za parkingiem już jest budynek i akwarium.