Jesień już w pełni. Lawenda w ogrodzie przycięta i osłoniona, zimę powinna więc przetrwać. Wiosną będzie wyznaczać termin kolejnego wyjazdu, jak zakwitnie…pora się pakować. Teraz czas na może mniejszą frajdę, jaką daje sam wyjazd, ale niewątpliwie terapeutyczny wpływ wakacyjnej relacji z podróży. Bo dobre wspomnienia trzeba pielęgnować, a wspomnienia z Chorwacji zawsze są dobre. Coś jest w tych Bałkanach, że im bardziej się je poznaje, tym większy pozostaje niedosyt.
Dobrze jest czasem powspominać miłe chwile. Aby odpocząć od codzienności, od problemów, od pracy. Ale zabrałem się za tą relację, żeby odpocząć również od czegoś innego. Od powrotu z wakacji zacząłem interesować się tematem wojennej historii Bałkanów. Dużą zasługę miała relacja z podróży RAUL`a73 sladami-wojen-od-vukovaru-po-srebrenice-t42668.html , którą serdecznie polecam. Zachęcam też do przeczytania książek zawartych w bibliografii tejże relacji. Lektura warta przeczytania, pod warunkiem że mamy na to chęć. Jest to temat o którym trzeba rozmawiać, ale nie jest łatwy do ogarnięcia.
Aby zażyć trochę relaksu postanowiłem napisać coś o naszych wakacjach. Bo co jest lepsze niż Adriatyk, palmy i 30 stopni w cieniu?
Tegoroczny wyjazd do Chorwacji był naszym trzecim. Zeszłego lata zdążyliśmy już poznać wyspę Hvar, ale jak pisałem wyżej, niedosyt pozostaje. Tym razem plan był taki żeby spędzić 4 dni w znanym nam już miejscu, czyli Stari Grad, a pozostałe 5 dni na południowej stronie wyspy – wybór padł na miejscowość Sv.Nedjelja.
Już po pierwszym wyjeździe do Chorwacji interesowała mnie pozostała część Bałkanów. Tym razem postanowiłem zaspokoić chociaż trochę tej ciekawości. Wybrałem trasę:
Białystok – Warszawa – Kraków – Presov – Kosice – Miskolc – Budapeszt – Osijek – Bosanska Gradiska – Banja Luka – Jajce – Mostar – Drvenik – Hvar.
O trasie przez Bośnię i Hercegowinę czytałem dużo dobrego. Że jest piękna, malownicza, choć powolna. Moje wrażenia przerosły oczekiwania, szczególnie, że byłem kierowcą. Jadąc przez BiH nie można przegapić krętych wąwozów, licznych rzek, surowych tuneli i malowniczych pejzaży. Za to lepiej nie przegapiać kamieni na drodze i miejscowych kierowców. Zdarzało się to rzadko, ale pot na czole pozostawał. Droga przez BiH wiedzie początkowo płaskim terenem przez teren Republiki Serbskiej. Jest nawet fragment autostrady po przekroczeniu granicy, przed Banja Luką. W lipcu nadal był bezpłatny. Jednak już za Banja Luką droga zaczyna prowadzić wąwozem wzdłuż rzeki Vrbas. Tak docieramy do pierwszego noclegu, czyli miasta Jajce. Ze względu na trudy podróży, ograniczamy się do znalezienia lokum i jedzenia w restauracji nad J.Plivska.
Samej miejscowości Jajce niestety nie zwiedziliśmy. Czasowo ograniczał nas ostatni prom na Hvar, a do przejechania jeszcze trochę zostało. Na tych drogach średnia prędkość nie jest imponująca, a możliwości do wyprzedzania nie ma za dużo. Pogoda była na szczęście bardzo słoneczna, więc śpieszyć się nawet nie chciało.
Rano przed wyjazdem zdążyłem zwiedzić tylko okolice kempingu, czyli nieużywane już drewniane młyny i Jezioro Plivska.