Tym razem Dalmacja...wyjazd maj 2009

lubelski taki szybki, że dopiero teraz tu trafiłem, ale czytam i oglądam z przyjemnością.

miło mi janie

No koniec świata! Misiek na Jurku

Z tą Cetiną to poszedłeś na łatwiznę.

Też czytam.
Widzę, że urlop był aktywny.
Pozdrav.

Czytam, czytam
Nasza wyprawa za miesiąc, może kiedyś też napiszę tak ciekawą relację

odp. Popiel..dobrze że Misiek na Jurku a nie Misiek pod Jurkiem... . Odnośnie Cetiny..cóż fundusze ograniczone i jakoś entuzjazmu (he he jak pod św.Jerzym) nie było..., ja tam pierwszy chętny..może kiedyś...
Jacek 206.. no taki już człek durny..zamiast poplażować to go goni z miejsca na miejsce...
kasia72 ...... ..nie zawstydzaj mnie ...takie tam gryzmoły ale może komuś coś się przyda bo sezon wyjazdowy tuz tuż....

Czytam i czekam na dalej.
Nie wiem jak Tobie,ale mnie Trogir bardziej sie podobał od Splitu.

gosku24 napisał(a):Czytam i czekam na dalej.
Nie wiem jak Tobie,ale mnie Trogir bardziej sie podobał od Splitu.

gosku24..powiem tak..żeby nikogo nie urazić...Trogir to dla mnie perełka Dalmacji...a w Lublinie tez mamy masę zabytków... , oczywiście poza pałacem Dioklecjana który robi duże wrażenie.....

Rybny piknik....już przed 9 jesteśmy na miejscu żeby znaleźć miejsce dla samochodów bo okazało się że miejsca parkingowe po lewej stronie mostu na Ciovo do 1 czerwca jest bezpłatne (od 1 czerwca 10 kun jednorazowo). Gdyby nie to pozostawał płatny parking koło targu, ale to 6 czy 7 kun za godzinę. Jest już organizator rejsu, dopłacamy resztę kwoty, nota bene bardzo dobrze wynegocjowanej przez nas (była spora zniżka dla 8 osób, warto się więc targować). Z portu wypływamy tylko małą grupką, resztę wycieczkowiczów zaokrętować ma się przy hotelu Medena.



...wypływamy z Trogiru.....








przystań przy hotelu Medena...tutaj dołączyło ok 40 osób..głównie Polacy , Czesi i paru Niemców.... oraz starsza para z Holandii, bardzo sympatycznych ludzi.
w sumie jest nas na pokładzie ok 50 osób. Trasa pikniku w normalnych warunkach prowadzi do miejscowości Maslinica, potem do Necnjam na wyspie Solta. Niestety po wczorajszej nocnej , potężnej burzy my mamy nieco zmienioną trasę. Z Maslinicy popłyniemy na wyspę Dwernik.




trochę bujało...ale nikt na chorobę morską nie zachorował

Pierwszy postój w pięknej, malutkiej miejscowości Maslinica. Już dla samego widoku tej miejscowości warto wybrać się na piknik. Załoga ma czas na przygotowanie rybki a my udajemy się na ląd na zwiedzanie i przepyszną jak zwykle kawę.








kwitnąca mimoza....


figi..

nasz statek w pełnej gali....



..po 2 godzinnym postoju wracamy na statek i wypływamy w morze. Na stoły lądują tacki z rybą i świeżą surówką. Ryba jest sporych rozmiarów, oczywiście dokładki ile kto ma ochotę, ale po zjedzeniu dwóch i braku możności przepłukania gardła większą ilością wina lub rakiji, serwowanej bez ograniczeń przynajmniej ja mam dość. Dla młodzieży jest też sok w ilościach nieograniczonych. Jak już pisałem poprzednio następuje zmiana planu naszego rejsu i na godzinkę zawijamy na wyspę Dwernik. Po Maslinicy to małe, ciche miasteczko...ot takie sobie. Przez cały czas rejsu z głośników słychać muzykę , ale niezbyt głośną więc rozmawiać można spokojnie, tylko zgroza...w drodze powrotnej zamiast chorwackiej..leci ABBA...

zatoka na wyspie Dwernik...

c.d.n.....

My w Trogirze wsiedliśmy do małej łódki. Wszyscy zdziwieni. Łódeczką dopłynęliśmy do Medeny, w której to dopiero przesiedliśmy się na właściwy pokład.


Maslinica przepiękna. Spokojna i urocza. Jakoś mało osób na Waszej krypie? A gdzie tańce, hulanki, swawole?

Popiel napisał(a):Jakoś mało osób na Waszej krypie? A gdzie tańce, hulanki, swawole?

te pierwsze zdjęcie to przed zaokrętowaniem wycieczki ..potem już było tyle osób..część na pokładzie górnym podziwiała widoczki... . Towarzystwo jak widać na zdjęciu było dobrze po 20-tce ale i tak było bardzo miło i sympatycznie



....masz rację, Maslinica to jeden z najbardziej uroczych zakątków jakie udało nam się zobaczyć i zwiedzić w Chorwacji. Cisza, błogi spokój, bardzo ładna plaża z mnóstwem muszelek, dwie kawiarenki..idealne miejsce na stacjonarny wypoczynek.


Powrót z pikniku nastąpił ok.17. Na pożegnanie dostaliśmy od Mario, naszego organizatora po bulelczynie wina i rakiji co z zakupami poczynionymi na trogirskim targu skutecznie uprzyjemniło nam pobyt wieczorny na kwaterze. Jak już pisałem mam namiary z nr. telefonu do Maria , organizatora pikniku, gdyby ktoś chciał proszę o maila, chętnie podam..aha jeszcze jedna istotna uwaga..świetnie mówi po polsku więc problemów z dogadaniem się nie będzie żadnych.



Pogoda po upałach od soboty do środy wyraźnie się zmieniła (co widać na zdjęciu) po po silnej burzy ze środy na czwartek w nocy. Jeszcze tylko zajechaliśmy do Mariny na ostatnie Karlovacko i wracamy do siebie

Piątek zaplanowany był jako dzień zakupów drobnych suwenirów i odpoczynek na kwaterze przed czekającym nas powrotem. Jeszcze tylko ostatnie zejście po schodkach na plaże w zatoczce..... i przygotowania do wyjazdu (bardzo wczesnego) następnego dnia.

Fajnie znowu zobaczyć te wszystkie miejsca. Czekam na c.d.

Co nakupowałeś na powrót (i za ile) ?

Ostatni dzień pobytu.Pobudka o 3 rano żeby jak najszybciej wyruszyć w stronę Plitvic (z naszej kwatery 230 km). Pomysł mimo wczesnej pory okazał się trafiony w dziesiątkę jak zobaczyliśmy na ostatnim etapie trasy dosłownie tłumy ludzi (bardzo dużo wycieczek z Azji) i wycieczek szkolnych. Ale po kolei Przez Szybenik kierujemy się na Knin, potem w kierunku na Gradac. Tu okazuje się że czeka nas niespodzianka, zaraz za miastem okazuje się że droga jest zamknięta i czeka nas objazd. W sumie tylko jeden kierunkowskaz na całej trasie objazdu. Widoki które zobaczyliśmy wstrząsnęły nami. Popalone, opuszczone domostwa, domy bez okien i drzwi robią kolosalne wrażenie na nas znających wojnę tylko z opowieści i filmów. Takiej Chorwacji nie spodziewałem się zobaczyć a jednak dane mi było.



już na właściwej drodze do Plitvic....



Przed Plitvicami zatrzymujemy się na poranną, jak zwykle smaczną kawę i docieramy do parkingu nr 2. Kupujemy bilety (110 kun od osoby) i przejściem ponad drogą idziemy w stronę busików które zawiozą nas na początek trasy H czyli prawie najdłuższej. Kto był to wie jak jest pięknie, jeśli ktoś nie odwiedził parku to gorąco polecam. Chciałbym obejrzeć go jeszcze raz ale w porze jesiennej...musi być cudownie. Zamiast opisu niech piękno tego miejsca opiszą zdjęcia.

















przejście całej trasy H czyli zaczynając od górnego jeziora do dolnego i największego wodospadu zajęło nam 5.5 godziny..ale warto.. widoki przepiękne, żadne zdjęcia nie oddadzą uroku tego miejsca, szumu wody i śpiewu ptaków.....
c.d.n.....

.....hmmmm i to tyle co jak napisał zebik "zdziałałem w Chorwacji". Przejechane łącznie z trasą z i do Lublina prawie 3700 km. Czas na podsumowanie ale to już niedługo.....