Odcinek 2 ? - już się pogubiłam
Kolejny dzień pobytu we Lwowie rozpoczęliśmy od Cmentarza Łyczakowskiego.
Z racji tego ,że cmentarz położony jest całkiem niedaleko naszej kwaterki planowaliśmy dostać się tam na piechotę.
Jednakże poranek powitał naszą piątkę zbiorowym bólem głowy
Do tej pory nie wiedziałam, że można mieć kaca po piwie I pokonanie niewielkiej odległości zdawało się być kosmicznym wyczynem.
Poszliśmy więc na tramwaj a nawet dwa , bo trzeba było się przesiadać.
A to znajomy widok z przesiadkowego przystanku
Na cmentarz udaliśmy się nie tylko w celu zwiedzania. Nasz przewodnik chciał też odwiedzić groby dziadków. Dzięki temu zboczyliśmy nieco ze standardowej trasy zwiedzania.
Brama cmentarza
Cmentarz jest niesamowity - jeden wielki pomnik historii, gdzie stare miesza się z nowym a polskie miesza się z ukraińskim i rosyjskim.
I choć wczoraj pisałam w relacji Abakusa ,że cmentarz jest dla zmarłych i nie powinno się tam długo przebywać z powodu negatywnej energii ,to cmentarz Łyczakowski absolutnie nie pasuje do tej teorii
.
Tu zamiast negatywnej jest pozytywna energia. A tą negatywną zdmuchnął wiatr historii.
Tu można śmiało można chodzić godzinami i z każdą minutą człowiek czuje się lepiej.
Nie uwierzycie jak ja się czułam ..... jak dziecko w gigantycznym sklepie z zabawkami
Po przekroczeniu cmentarnej bramy
Najpierw obowiązki - podążamy za naszym przewodnikiem pod górkę w stronę jego rodzinnych grobów
Jest to bardzo stara część cmentarz , niektóre nagrobki wyglądają jak z czasów napoleońskich
Na samym szczycie wzgórza jest cmentarz Powstańców Styczniowych
Potem kierujemy się w stronę cmentarza Orląt Lwowskich, ale zanim tam dotrzemy robię zdjęcia tego starego i nowego, bo im bliżej głównych alei tym więcej nowych nagrobków -a raczej grobowców