napisał(a) gusia-s » 19.03.2019 13:05
beatabm napisał(a):travel napisał(a):gusia-s napisał(a):No tak, dla wodniaków Mazury mają swoje niezaprzeczalne walory ale dla zwykłego śmiertelnika to tak niekoniecznie niestety.
No co ty
Mazury są dla wszystkich
Tam jest tyle do zobaczenia ( zabytków i pięknej natury ) i można poruszać się tam nie tylko drogą wodną
Można też samochodem, rowerem i na piechotkę - po prostu jest tyle atrakcji , że przez dwa tygodnie jest co robić.
A jak się do tego dołączy równie atrakcyjną Warmię i Suwalszczyznę to i miesiąc będzie mało.
Kajaczek lub taką 3 osobową łódkę kajaczkopodobną można wynająć i przepłynąć sobie kilka kilometrów np. Krutynią - widoki
niezapomniane. Gorąco polecam
Gusiu, posłuchaj mądrej Kobitki
Mazury sa dla wszystkich i jest na nich pięknie czy z lądu czy z wody (choć z wody oczywiscie zawsze piękniej
)
Jedyny ich minus - temperatury. Tam zawsze jest zimno
No i komary - choć w czerwcu jeszcez z nimi w miarę da sie wytzymać.
Kajakiem po rzekach, kanałach - miodzio.
A rowerem po tych dróżkach - pokręconych, pustych - tez pieknei.
A Ty blisko masz
Czy my obie mamy Cię namawiac???
Ależ nie twierdzę, że nie macie racji tylko że nie każdego te Mazury kręcą
Kiedyś, jeszcze z rodzicami bardzo często bywaliśmy na Mazurach.
Pamiętam historię, jak rodzice wypożyczyli sobie żaglówkę tzw. maczka i popłynęli na romantyczny rejs we dwoje a mnie zostawili z mamy bratem.
Nadszedł wieczór a ich nie ma
To nie były czasy telefonii komórkowej ani nawet budek telefonicznych
Strasznie się martwiliśmy. Okazało się, że nastała totalna flauta i nie mieli jak wrócić z przeciwległego krańca jeziora
Taka to była historyjka
Teraz bywam sporadycznie na Mazurach, raczej weekendowo ale głównie właśnie po to by korzystać z jezior. Naturę zawsze przedkładam nad zabytki
Najdłuższą moją mazurską kajakową trasą była przeprawa z jeziora Roś (Łupki k. Pisza), przez kanał Jegliński, jezioro Seksty do jeziora Śniardwy i spowrotem - w tym 5 km wiosłowania pod prąd kanałem
W drodze powrotnej, pan śluzowy dowiedziawszy się dokąd jeszcze musimy dopłynąć, przeprawił nas indywidualnie bez oczekiwania aż zbierze się więcej chętnych
Po tej wyprawie moje stawy barkowe miały ochotę wybuchnąć
Hmm, tak sobie przypominam, że to też była właśnie majówka z pogodą cód miód, w kajaku przypiekam sobie plecki
Zupełnie odmienna od majówki żeglarskiej, kiedy to był ziąb niemiłosierny.
beatabm napisał(a):Po kilku minutach przed nami Mamry.
...
Ooooo tu dokładnie odbywała się akcja wyciągania z szuwarów zbłąkanej udki