Najpierw micha
Najedzeni do granic możliwości idziemy, choć bardziej odpowiednie byłoby tu: toczymy się pokręcić po Orebiću, a przy okazji zlokalizować taxi wodne na/do Korčuli, (nie jest to skomplikowanie)
Kupujemy bilety, wsiadamy na niezbyt dużą łódkę do której zostaje wsadzonych więcej "ludków" niż miejsc siedzących, nawet nie tonie.
Będzie tego, wracamy, brak słońca, trochę nas zniechęca bo i fotki nie wychodzą takie jakby się chciało a do tego zaczyna coraz mocniej wiać
Powrót był o wiele stabilniejszą jednostką pływającą
Po drodze jeszcze, drobne zakupy w Konzumie (na wylocie z Orebića). Parking jest tak "załadowany", że zostaję w aucie bo zastawiam "jakąś" drogę wyjazdową.
Panie Generale to jest kura
Wracamy do siebie