"To daleko jeszcze czy nie...." Chwilę pokręciliśmy się nad jeziorkami .
Wracamy na kamp. I znów, powtórka z poprzedniego wieczoru
Ale jesteśmy tak jakby bardziej zmęczeni
To ten upał daje się we "znaki"
Poranek. Tradycyjnie
Pobudka. Śniadanie. Pakowanie
Gdzieś w górach widać kłęby dumu.... dość częsty później po drodze widok
Nic to, nie ma co marudzić, czas w drogę, na tę chwilę przecież najbardziej czekaliśmy.
Mając na uwadze to, że nie jedziemy autostradą, czas liczymy znów na jakieś 6-7 godz.
Ledwo tylko ruszyliśmy mały zator, remont drogi, nie jedyny zresztą na tym odcinku, na szczęście była sobota i prawie brak "Bobów Budowniczych", lub zdążyliśmy zanim prace rozpoczęły się na dobre
Droga malowniczo wije się doliną Vrbasu
Plany to jedno, droga swoje, dochodzimy do wniosku, że Mostar, Blagaj, Pocitelj, Wodospady Kravica.... zobaczymy w drodze powrotnej, jednak trochę szkoda tej soboty, a dojechać późnym wieczorem nam się nie widzi
Zatem "tniemy" ze średnią prędkością 50 km/h, ku wyczekiwanemu nieznanemu.
Dojeżdżając do Mostaru, jesteśmy przekonani o słuszności naszej decyzji (termometr w aucie pokazywał 38,5 st C )
Droga piękna, ale km. woolno "uciekają". Do granicy z Hr prowadzi nas dolina Neretwy gdzie kole południa docieramy, by zacząć ostatni etap podróży.
Pomału wspinamy się. W dole ujście Neretwy, tego sobie nie odpuszczamy, chwilkę przystanek na parę fotek
Po chwili wspinaczki naszym oczom ukazuje się wyczekiwany ... błękit
i widok na Peljesac
Niezbyt przyjemny widok
Jedzie mi się dobrze
Już niedaleko
Na chwilę zatrzymujemy się w Ston
Sklep
Daleko jeszcze
Tyle razy oglądałam mapę, droga wije się to w górę to w dół, jeszcze jeden zakręt, zwalniam, zapamiętane zdjęcia przemykają mi w głowie. Potomje
za chwilkę gdzieś tu powinnam skręcić w lewo, upss jest...migacz...wsteczny... 2 metry w tył, skręt ....tunel...
JEST!!!!!! Chwilę po 14 naszym oczom ukazuje się WIELKI BŁĘKIT
i oczywiście "setki" razy oglądany znak