napisał(a) plavac » 04.03.2012 23:22
Pola śnieżne są wspaniałe. Te pochylone na boki, tworzące trawersy, trochę wykręcają kostki, te pochylone w kierunku marszu dają wiele satysfakcji z "rakietowania" .
Tej nieskazitelnej powierzchni nie miałem sumienia skalać. Poszliśmy bokiem ...
Polami zeszliśmy do zamkniętego zimą schroniska Cinque Torri. Siedzieliśmy na ławach grzejąc się w słońcu, całkowicie osłonięci od wiatru - i całego świata ...
To był najpiękniejszy moment wycieczki. Cisza i góry.
Czas było wracać do domu.
Powrót to dojście do schroniska Scoiattoli - ok.150 metrów podejścia. Trawers ścieżką. pola firnowe, niezwykłe otoczenie Averau i Nuvolau. Nic trudnego.
Gdyby nie ten wiatr prosto w twarz ...
Schronisko w zasięgu wzroku, ale próba dojścia na skróty - nieudana. Uniemożliwiły to pola lodowe, rakiety nie są na nich pomocne.
Kuląc się pod gwałtownymi podmuchami - dalej na grzbiet - prosto pod wiatr ...
W schronisku gorąca herbata, cappuccino i strudel szybko przywróciły nam siły, właściwą temperaturę ciała i normalny kolor skóry.
Cała wyprawa od założenia rakiet do ich zdjęcia trwała 3 godziny, w tym pół godziny odpoczynku.
Zjechaliśmy krzesełkiem na parking,krzesełko miało osłonę od wiatru - uff.
Ale za nim to zrobiliśmy, nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem ostatniego zdjęcia tego dnia.
I to już
koniec rakietowej przygody w Alta Badii i okolicy.
Pozdrawiam