Dzień drugi: Badia i Santa CrocePo wczorajszej porannej pobudce, dziś postanowiliśmy się wyspać. Ale
jak można spać, skoro śnieg czeka na nas? No więc, przed ósmą już wszyscy są na nogach
.
Możemy w końcu zobaczyć, co widać przez okna naszego domu. Widok jest mniej więcej taki, jakiego oczekiwaliśmy
rezerwując miejsca. Mniej więcej
bo niestety dzisiejszy dzień
nie będzie słoneczny, zaczyna prószyć śnieg, a góry coraz bardziej chowają się w chmurach
.
Z okien naszej sypialni (a także jeszcze jednej sypialni i pokoju "telewizyjnego") mamy widok na dolinkę i przeciwległy stok ze szczytami Gardenaccia. Z łazienki i pokoju Zbynków wygląda się na Sasso della Croce, a z kuchni i tarasu widać La Villę i Piz La Ila. Jesteśmy bowiem w Badii, a właściwie tuż nad nią
.
Początkowo poszukiwanie miejsc noclegowych skierowane było na La Villę, w której zjazdowa ekipa stacjonowała w dwóch ubiegłych latach. Niestety, całkiem niezła miejscówka u pani Martiny była zajęta w pasującym nam terminie, który dość późno został uzgodniony pomiędzy uczestnikami wyjazdu. Wolne w wybranym tygodniu miejsca w La Villi jakoś nie przekonywały albo ze względu na cenę, albo położenie, wobec czego poszukiwania kwatery zostały skierowane na Badię. Też nieobcą zjazdowej ekipie, gdyż w Pedraces spali dwukrotnie plus jeden raz w Sotrú ponad San Leonardo - a więc jeszcze wyżej, niż miejsce znalezione na ten rok.
Tegoroczna kwatera (gospodyni też ma na imię Martina - widać to popularne imię u Ladynek), oprócz fajnych widoków
na dolinkę, ma dodatkowo tę zaletę, że zjazdowcy
mogą przez sześć dni zapomnieć a autach zostawionych pod chatą. Zakładają narty pod chałupą i zjeżdżają bezpośrednio do dolnej stacji wyciągu, skąd mają otwarte okno na Dolomiti Superski. Po całodziennym szusowaniu wjeżdżają do pośredniej stacji wyciągów pod Santa Croce i stamtąd szusują do samego domu
.
Dla dwuosobowej załogi pieszo-szurającej położenie jest ciut gorsze, bo musimy za każdym razem dreptać do przystanku autobusowego w centrum Pedraces, ale w sumie to żaden problem. Zwłaszcza, ż popołudniowe powroty oznaczajaą dotarcie w miejsce zaciszne
, jakże inne od wielu innym miejsc w Alta Badii, opanowanych przez żądnych atrakcji narciarzy.
Nam wystarcza nasze towarzystwo ... no i wyśmienite winko
z Alto Adige czy Veneto.
Badia składa się z dwóch części. W samej dolince położene jest nowsze Pedraces, na stoku w niedalekiej odległości od naszej chaty znajduje się najstarsza część wioski, czyli San Leonardo.
Mapka okolic w których będziemy wypoczywać przez kilka najbliższych dni: