1 sierpnia 2009 r.
Gdzieś przed 5 rano obudziło mnie dziwne dyszenie za oknem. Cuś jakby Lord Vader stał za oknem i oddychał przez tą swoją ciemną maskę
Odchylam zasłonę w oknie i widzę, że to nie Lord Vader a kilka balonów, które uwiesiły mi się vis a vis okna sypialni i regulując wysokość lotu gorącym powietrzem wydają takie odgłosy.
Cóż było robić, niby przed 5 rano, słonko jeszcze nie zdążyło wzejść - wychodzę z łóżka, aparat do ręki i idę na taras widokowy podziwiać:
Loty balonami o wschodzie słońca nad Kapadocja należą do jednych z największych atrakcji w tym rejonie.
Zabawa niestety do najtańszych nie należy.
Jej koszt to wydatek rzędu od 110 do 160 EUR za osobę w zależności od firmy, czasu przelotu itp.
Więcej o lotach balonowych u źródła, np.:
www.kapadokyaballoons.com
www.goremeballoons.com
Jakby komuś zbywała gotówka to zabawa godna polecenia
Po serii fotek wracam do łóżka, pasuje się jeszcze przespać ze 2 godzinki
O 9 idziemy na tradycyjne śniadanie.
Jako, że to nasz ostatni dzień pobytu w Kapadocji na ostatnia chwilę pozostawiliśmy 2 punkty do zaliczenia.
Tu już wystąpiła konieczność odpalenia samochodu - do pokonania mamy ok. 80 km.
Na pierwszy rzut idą podziemne miasta.
Jest ich dość dużo w tym regionie.
Na któreś trzeba się zdecydować bo wszystkich nie ma sensu robić.
Decydujemy się na najbardziej przebadane przez archeologów miasto
DERNIKUYU.
Wg znawców tematu zlokalizowane w tym regionie podziemne miasta powstały w latach 1900-1200 p.n.e.
Miasto to posiada osiem poziomów w dół, szyby wentylacyjne sięgają do głębokości 85 metrów.
W kasie kupujemy 2 bilety za 15 TL/osoba (dzieci znowu za free
)
Trochę źle się zwiedzało bo najechało dużo wycieczek i trochę trzeba było odczekać na swoje pod ziemią.
Generalnie te miasta zrobiły na mnie najmniejsze jak dotąd wizualne wrażenie.
Pozostaję natomiast pełen szacunku i podziwu dla ich budowniczych.
Wprawdzie skały z wulkanicznego tufu są wyjątkowo plastyczne i łatwe do formowania ale ileś tam lat temu gdy nie było sprzętu budowlanego wydłubać coś takiego w ziemi - SZACUNEK !!!
Ponadto to nie były zwykłe nory w ziemi to były MIASTA z całą infrastrukturą: szyby wentylacyjne, kanalizacyjne, wodociągi poziemne etc.
Tuż obok wejścia do podziemnego miasta znajduje się pochodząca z 1858 roku ormiańska bazylika:
Masywny trójnawowy budynek jest otoczony murem od strony północnej i wolnostojącą dzwonnicą.
W XX wieku budynek został przejęty przez greckich chrześcijan, po wygnaniu Greków z tych terenów, bazylika wykorzystywana była jako młyn i magazyn.
Obecnie mieści się w niej małe muzeum - tyle, że drzwi wyzamykane były na głucho
Jeszcze tylko mała przerwa na coś płynnego w przydrożnej knajpce, jakieś małe zakupy w okolicznych sklepach;
i jedziemy dalej.
Przed nami kolejny cel -
DOLINA IHLARA:
Kanion został stworzony przez pęknięcia i zawalenia powstałe pod naporem lawy w wyniku wybuchu okolicznych wulkanów.
Dolina ma 14 km długości i 100-150m wysokości.
W ścianach kanionu znajdowały się kiedyś mieszkania, kościoły i groby.
Znajdujące się w skalnych kościołach freski datowane są na okres od VI do XIII wieku n.e.
Okolice Doliny znane są miłośnikom Gwiezdnych Wojen.
W jej sąsiedztwie, z uwagi na księżycowy krajobraz kręcono część sekwencji filmu. Pozostałe ujęcia księżycowego krajobrazu kręcono w tunezyjskiej Matmacie.
Wracamy do Doliny. Bilet wstępu 8 TL/osoba, dzieci jak dotychczas.
Przed nami zejście ostro w dół na dno doliny.
Pomimo, że idzie się po schodach miejsce to może być dość uciążliwe dla osób mających kłopoty z chodzeniem.
Na dole Doliny nagroda - górski potok, w którym można się lekko schłodzić i uciec przed lejącym się z nieba żarem.
choć niektórym żar z nieba chyba nie przeszkadza a patrząc na poniższą fotkę można dojść do wniosku, że wręcz przeciwnie
Po nabraniu sił czas na mały spacer po Dolinie:
rzut oka na otaczającą wąwóz przyrode:
i przechodzimy do zwiedzenia kościołów wyżłobionych w ścianach kanionu.
Zachowane w kościołach malowidła ścienne pozwoliłem sobie zarchiwizować pro memoria.
Widząc ich stan nie wiem czy jeszcze długo wytrzymają i czy nie ulegną całkowitemu zniszczeniu:
Opuszczamy Ihlarę i udajemy się w powrotna drogę do Goreme.
Po drodze podziwiamy dwóch kolejnych "ojców" Kapadocji:
- Hasan Dagi (3268 m n.p.m)
- Melendiz Dagi (2963 m n.p.m)
dzieła które zapoczątkował wspomniany przeze mnie wcześniej wulkan ERCIYES DAGI te 2 mniejsze dopełniły.
Wracając do hotelu podziwiamy wulkaniczny krajobraz okolicy:
jeszcze tylko pokonanie naturalnej przeszkody
i dojeżdżamy przed zachodem słońca do Goreme,
meldujemy się w hotelu, gdzie czeka nas pakowanie - jutro opuszczamy Krainę Pięknych Koni
cdn......