Dojeżdżamy do Anamur - według jednych źródeł założonego przez Hetytów, według innych - przez Fenicjan. Rozkwit przeżyło w czasach rzymskich, a późniejsze trzęsienia ziemi oraz najazdy Arabów przyczyniły się do jego upadku. Co nas tu jednak przyciąga - to ruiny zamku usytuowanego kilka kilometrów dalej.
Marmure Kalesi. Pierwsza twierdza zbudowana została już w IIIw n.e. i na przestrzeni wieków była kryjówką piratów, a później siedzibą królów ormiańskich. Obecny kształt zawdzięcza seldżuckiemu sułtanowi i chociaż przejściowo władali nią krzyżowcy, to ostatecznie przeszła w w 1469r w ręce Turków osmańskich.
Otoczony morzem z jednej strony i fosą z pozostałych, zamek stanowi labrynt baszt i murów z zachowanymi blankami. Na całość składają się trzy dziedzińce z małym meczetem na jednym z nich.
Przejścia korytarzami wewnątrz murów, schodkami na wyższe kondygnacje, a przede wszystkim spacery po murach - to jest to, co uwielbiam. Dlatego z trudem ograniczyłem się tu do zaprezentowania raptem kilkunastu fotek z zamku.
Przy opuszczaniu zamku natknęliśmy się na kolejny najazd - zdobywcy właśnie forsowali fosę.
W bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się ruiny kolejnego zamku, na których zwiedzenie już nam zabrakło czasu.
Powoli zapada zmierzch, a my bardzo chcemy spędzić ten wieczór nad samym morzem, kołysani do snu szumem fal. W końcu udaje nam się znaleźć odpowiednie miejsce.
Rozstawiamy stolik i krzesełka, wyciągamy torbę-kuchnię, sięgam po butlę gazową... i tu przykra niespodzianka. Nie ma butli. Nie ma kuchenki.
Niemożliwe! Co się stało?? Myśli przelatują wstecz ostatnie godziny - naszą kuchnię polową używaliśmy podczas popołudniowej kawy. czyżbym jej wtedy nie zapakował?? Jak to było?..
Zajechaliśmy na małą polną drogę, rozstawiliśmy kuchenkę przy samej masce wozu, by chronić przed wiatrem, a potem... no tak, cofałem, spoglądając tylko w tył. Nasza kuchnia została kilka godzin jazdy stąd.
Co robić?.. Teraz już za późno na powrót. Obrzucam zapominalskiego brzydkimi wyzwiskami, a Bea próbuje mnie pocieszać. Jutro wrócimy w tamto miejsce - może wszystko jeszcze zastaniemy tak jak pozostało? Oby. Wprawdzie nie mam wielkich nadziei, ale - cóż innego nam zostało. To dopiero pierwszy tydzień naszego wyjazdu.
Próbuję nie myśleć o tym moim gapiostwie. Siadamy nad samym brzegiem morza, starając się myśleć pozytywnie. Piękny zmierzch trochę nam w tym pomaga.
Dodatkowe fotki pod adresem: http://swiat.freehost.pl/Turcja07/Turcja07.html
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl