Zanim pójdziemy dalej to kilka słów o historii Kuşadası.
Kuşadası leży na terenach historycznej krainy Anatolia.
W czasach antycznych istniejąca tutaj miejscowość nosiła nazwę Neapolis, która funkcjonowała w cieniu starożytnego Efezu. Efez z uwagi na istniejący tam port był miastem o dużo większym znaczeniu.
Po upadku Efezu mieszkańcy Neapolis mieli nadzieję na przejęcie handlu, ale wtedy wybiło się miasto Smyrna (dzisiejszy Izmir), która wyeliminowała konkurencję.
W średniowieczu Neapolis zostało przejęte przez Wenecjan i Genueńczyków, którzy nadali mu nazwę Scala Nuova, czyli Nowy Port. Wtedy miasto znacznie się rozwinęło.
W XV wieku miasto przeszło pod panowanie Turków Osmańskich. Pod ich panowaniem zaczęło zyskiwać na znaczeniu. W XVII wieku na polecenie Okuz Mehmet Pasy, który sprawował urząd wielkiego wezyra sułtana Ahmeda I i Osmana II , w mieście wybudowano meczet i hamam Kaleici, mury miejskie oraz karawanseraj. Tym samym miasto stało się ważnym portem na szlaku handlowym z Europą i Afryką.
W XIX wieku w miasteczku żyło około 8000 mieszkańców, przeważnie Greków i Ormian. Wybuch wojny z Grekami w 1919 roku doprowadził do ponownego zubożenia miasteczka.
Od tamtego czasu Kuşadası stało się miasteczkiem rybackim. Dopiero w latach 70-tych XX wieku zaczęło nieśmiało zdobywać popularność jako miejsce turystyczne. Ta popularność stale rosła. Dzisiaj jest to miejsce tętniące życiem, szczególnie w okresie wakacyjnym, kiedy przyjeżdża tutaj sporo turystów.
Po zejściu z promenady poszliśmy dalej w kierunku portu.
Do portu w Kuşadası codziennie przypływa jakiś wycieczkowiec, albo i dwa, gdyż Kuşadası jest jednym z najbardziej popularnych portów dla statków wycieczkowych
w Turcji.
Po drodze trafiliśmy na ciekawy punkt widokowy na port, gdzie w telewizorku można oglądać fajne sceny.
Palmy rosnące wzdłuż Bulwaru Ataturka są niesamowite.
Przy Placu Przyjaźni i Pokoju znajduje się niewielkie wybetonowane molo, na którego końcu stoi pomnik dłoni. Na tej dłoni przysiadają gołębie. Jeden z gołębi jest biały a pozostałe czarne. Te ptaki symbolizują wolność.
Woda w tym miejscu ma niesamowity kolor.
Tutaj chyba będą jakieś występy, bo trwają prace nad budową sceny. Dobrze że nie wybrałam hotelu Derici, który znajduje się tuż obok. Miałam taki zamiar, bo ten hotel ma basen na dachu, a po wczasach na wyspie Kos, gdzie właśnie mieliśmy basen na dachu hotelowym, mam do nich słabość. Ale jak poczytałam opinie o tym hotelu, w których ludzie pisali, że hałas dobiegający do pokoi w tym hotelu uniemożliwia spędzenie w nich spokojnej nocy, to zrezygnowała. I teraz zyskałam potwierdzenie, że dobrze zrobiłam.
Ten rudzielec szuka cienia pod ławką.
Tuż obok mola z pomnikiem ustawiony jest sporej wielkości napis "I Love Kusadasi", przy którym wszyscy robią sobie zdjęcia.
Zazwyczaj jest tutaj tłoczno, ale teraz udało mi się zrobić zdjęcia bez ludzi.
Dochodzimy do końca Bulwaru Ataturka, gdzie przy porcie umiejscowione są liczne sklepy i knajpki.
Bardzo kolorowo wyglądał ten stragan.
A tutaj drogę zastawił nam jakiś rybak. Czyżby chciał nam sprzedać tą rybkę
.
Mijamy port i idziemy dalej w kierunku Güvercinady, czyli gołębiej wyspy, która jest symbolem miasta Kuşadası.
To właśnie od tej wyspy miasto wzięło swą nazwę, gdyż "kus" znaczy ptak, a "ada" to wyspa.
Odwracamy się, aby spojrzeć za siebie i widzimy, że w porcie cumują dwa wycieczkowce, a nie jeden, jak nam się wcześniej wydawało. Ten drugi jest bowiem trochę mniejszy i wcześniej go nie widzieliśmy, bowiem zasłaniał go ten większy.
Gdy do wyspy pozostało nam już tylko kilkanaście kroków stwierdziliśmy, że nie damy rady jej dzisiaj odwiedzić. Zmęczenie nas bowiem pokonało.
Robimy w tył zwrot i wracamy do hotelu.
Po drodze mijamy bardzo fajny warsztat szewski pod chmurką. Zatrzymaliśmy się nawet przy nim na chwilę, żeby popatrzeć, jak szewc naprawia buty. Widać, że jego warsztat ma wzięcie.